Niekontrolowane filtrowanie w imię ochrony praw autorskich, otwarcie furtki dla cenzury internetu
Pomysł, by największe komercyjne platformy, na których można publikować treści, obowiązkowo filtrowały je pod kątem łamania praw autorskich (czyli sprawdzały – czy użytkownik nie użył cudzej własności) – to właśnie Artykuł 13. Wydaje się prostym rozwiązaniem: autorzy śpią spokojnie, nikt nie wykorzystuje bez pozwolenia ich dzieł, użytkownicy publikują tylko swoje autorskie treści… Tyle że nie.
Po pierwsze – automatycznym filtrom daleko do doskonałości (a tylko takie mają w ogóle szanse poradzić sobie przy wymaganej skali działania) – to zaś skończyć się może sytuacją, w której osoba, która ma pełne prawo opublikować wpis, filmik, czy inną twórczość (bo jest to na przykład parodia, satyra, czy treść zawierająca cytat) – zostanie tego prawa pozbawiona przez „nadgorliwy” filtr. Mechanizm odwoławczy nie jest zdefiniowany, więc może go po prostu nie być!
Po drugie – to rozwiązanie może także otworzyć furtkę do masowego filtrowania treści z innych powodów, np. definiowanych na bieżąco, bądź egzekwowanych bez wiedzy użytkownika. Prywatne firmy nie powinny mieć obowiązku kontrolowania naszej komunikacji.
Dodatkowo w toku prac pojawił się Artykuł 13b – wprowadzający wymóg uzyskiwania licencji przez wyszukiwarki obrazów. To w efekcie może oznaczać znaczne ograniczenie obrazów, które można będzie wyszukiwać, a także wyszukiwarek korzystających z miniaturek - na przykład katalogów bibliotecznych. Niezależnie od tego, w jakim celu będziemy chcieli zdjęcie znaleźć – może zabraknąć narzędzi, by nam to umożliwić.