Relacja z premiery raportu "Prawo autorskie w czasach zmiany"
16 grudnia miała miejsce premiera nowego badania Centrum Cyfrowego – „Prawo autorskie w czasach zmiany. O normach społecznych korzystania z treści”. Wyniki zaprezentowali jego autorzy – Alek Tarkowski i Michał Danielewicz, komentarze wygłosili Joanna Tyrowicz oraz Bartek Chaciński, dyskusję moderowała Miłada Jędrysik.
Alek Tarkowski podkreślał, że badanie ma być formą oddania głosu użytkownikom, którzy do tej pory byli zupełnie ignorowani w procesie legislacyjnym nawiązując do wypowiedzi Jessiki Litman, która powiedziała, że jeśli chce się stworzyć regulacje, które w tym samym stopniu będą dotyczyły licealistów, jak i studiów filmowych, to nie można przy jego tworzeniu uwzględniać wyłącznie głosu tych pierwszych.
(Intuicja ta potwierdziła się zresztą podczas dyskusji, z sali padły głosy mówiące o tym, że ludzie żyją w oderwaniu od prawa autorskiego. Bartek Chaciński w swoim komentarzu podkreślał, że w Polsce sytuacja ta jest bardziej zauważalna niż na zachodzie, bo prawo autorskie pojawiło się dopiero w połowie lat ’90, a wcześniejsze praktyki i przyzwyczajenia – legalne nieautoryzowane przedruki, przegrywanie kaset w specjalnych punktach usługowych, nagrywanie albumów z radia – były zupełnie inne niż obecnie obowiązujące regulacje.
Przy okazji przyznał, że zdziwił się, że sam nie poradził sobie tak dobrze, jak się spodziewał z testem z badania i zdarzało mu się, że był przekonany, że ludzie dookoła niego – np. w szkole – łamią prawo, chociaż rzeczywiście działali zupełnie legalnie. Stare przyzwyczajenia dziennikarskie, praktyka codziennego życia, kampanie (dez?)informacyjne i doniesienia prasowe tworzą wiele wątpliwości, które składają się na dużą niejasność nawet osób intensywnie pracujących z prawem).
Rozdźwięk ten sprawia, że ważne jest badanie nie tylko samego stanu prawnego i jego świadomości, ale również norm społecznych, które mają o wiele większy wpływ na rzeczywiste zachowania niż litera prawa.
Pokazuje to zresztą badanie, w którym przedstawiono 12 historii (np. „Maciek przegrywa film znajomym”) i zapytano czy zachowanie to jest legalne czy nielegalne. Ankietowani odpowiadali poprawnie średnio na połowę pytań, a błędy wynikały w dużej mierze z przekonania, że prawo jest ostrzejsze, niż jest w rzeczywistości. (W dyskusji zauważono jednak, że świadomość wcale nie jest większa w wypadku innych dziedzin prawa powołując się na badanie CBOS.)
Ściągnij raport Prawo autorskie w czasach zmiany. O normach społecznych korzystania z treści
Michał Danielewicz postanowił opowiedzieć więcej o samym procesie prowadzenia badań, który bywa problematyczny, ponieważ ludzie niechętnie wypowiadają się o działaniach, które postrzegają jako nielegalne lub niemoralne. W badaniu fokusowym, dyskutując z osobami zgromadzonymi na sali musiał dopytywać o to, czy naprawdę jest jedyną osobą, która ściąga treści z sieci, konieczne było złamanie kilki wewnętrznych barier. Przywołał słowa Coryego Doctorowa, który powiedział, że obecnie rozmowa o prawie autorskim przypomina rozmowę o seksie w epoce wiktoriańskiej.
Chociaż w badaniu fokusowym na ogół występuje wiele wewnętrznych sprzeczności (w końcu ludzie wypowiadają się na tematy, którymi nie zajmują się na co dzień i nie mają wyrobionej spójnej opinii), to w dyskusji o prawie autorskim ich stężenie jest wyjątkowo duże. Dziwiła również nadreprezentacja anachronicznych form korzystania z treści – np. słuchania płyt. Być może wynika to z faktu, że ciężko jest mówić o nowych technologiach („słucham muzyki odtwarzając ją z darmowego/płatnego serwisu strumieniującego treści” przegrywa z „słucham płyty”), innym wytłumaczeniem byłby fakt, że słuchanie płyty to pewien rytuał i cel sam w sobie, a słuchanie czegoś na komputerze to przede wszystkim tło dla innych działań.
Joanna Tyrowicz odniosła wiele informacji z badania Centrum Cyfrowego do wyników własnej pracy w ramach projektu iPiracy. Zwróciła uwagę, że wiele pytań zadanych w „Prawie autorskim w czasach zmiany” w pełni nie wyczerpywało tematu – ważniejsze od pytania „czy ludzie chcą płacić” jest „ile?”, bo w ten sposób otrzyma się znacznie bardziej istotne dane. Podobne uwagi padły wobec pytań o to, w jaki sposób należy karać naruszających prawo – w końcu ocena zawsze będzie wynikała z kontekstu i wielu zmiennych (kto, kogo, dlaczego, kiedy itp. – wszystko to ma znaczenie) i bez jasnych, porównywalnych danych nie można dokonać głębokiej analizy (przywołała fakt, że różne grupy – gracze, fani serialów itp. – mają bardzo odmienne spojrzenie na zagadnienie).
Podkreśliła, jak ważny jest fakt, że wszystkie grupy społeczne niezależnie od swoich zachowań (ściągający, nieściągający, piraci, niepiraci itp.) dokonują praktycznie identycznych ocen o charakterze etycznym – płacący nie potępiają niepłacących bardziej niż sami niepłacący, a osoby intensywnie uczestniczące w obiegach kultury nie są bardziej liberalne lub ostre w ocenach od tych, których po prostu kultura nie zajmuje.
Informacje te płynące z badań iPiracy uzupełnione o informacje z badań Centrum Cyfrowego są dobrą podstawą dla zmiany sposobu myślenia o problemie prawa autorskiego i obiegu treści – skoro i ci płacący i ci niepłacący prezentują dokładnie te same postawy i mają ten sam poziom świadomości prawnej, to może ważniejsze jest zastanowienie się, dlaczego ci, którzy płacą w ogóle płacą, jeśli ostatecznie mogą mieć wszystko za darmo. Ciekawe byłoby również zbadanie zmian na przestrzeni lat. Przy okazji – pytanie o to, dlaczego ludzie nie przestrzegają prawa staje się bezsensowne, bo zawsze będą wybierali optymalne opcje niezależnie od przepisów. Ważniejsza jest analiza, jak będą dalej korzystać z kultury.
Ściągnij raport „Prawo autorskie w czasach zmiany. O normach społecznych korzystania z treści„