Poprawka, która nie poprawia, czyli dalsze losy reformy dozwolonego użytku edukacyjnego
Nowelizacja prawa autorskiego ma rozszerzyć możliwość korzystania z utworów objętych ochroną prawa autorskiego przez instytucje oświatowe takie jak przedszkola czy szkoły m.in. w celach prowadzenia e-learningu. To ważna zmiana, gdyż do tej pory (choć trudno w to uwierzyć) istniała niepewność czy nauczyciel w celach dydaktycznych może tworzyć kopie fragmentów utworów i udostępniać je swoim uczniom (i tylko uczniom) online.
Niejasność przepisów dotyczących dozwolonego użytku edukacyjnego spowodowana była pojęciem “egzemplarza”, który oznacza utwór zapisany na nośniku materialnym (( E. Traple, Raport na temat dostosowanie polskiego systemu praw autorskich i praw pokrewnych do wymogów społeczeństwa informacyjnego, Kraków 2012, s. 4. Dostępne na: http://warsztaty.mac.gov.pl/prawo_autorskie/lib/exe/fetch.php?media=prawo_autorskie:traple.docx )), w odróżnieniu od kopii, która funkcjonuje również w środowisku cyfrowym.
Prowadziło to do absurdalnej sytuacji, w której nauczyciel w celach dydaktycznych mógł skserować uczniom fragment lektury szkolnej, ale niekoniecznie mógł kopię cyfrową tego samego fragmentu umieścić na zamkniętej platformie cyfrowej dedykowanej jedynie dla swoich uczniów.
To ma się jednak zmienić a warunkiem nowej regulacji zezwalającej na udostępnianie przez instytucje oświatowe utworów online będzie ograniczenie adresatów takiego działania. Powinni oni być nie tylko “zidentyfikowani” przez instytucję oświatową, ale także należeć do grona “uczących się, nauczających lub prowadzących badania naukowe”. Ustawodawcy zależy na tym, żeby przepis wprost wskazywał, że takie kursy mogą być otwarte jedynie dla uczniów, studentów, nauczycieli czy naukowców a nie dowolnego grona osób.
W środę, 9 września br. propozycję zmian w przepisach dot. dozwolonego użytku edukacyjnego przygotowaną przez Senat przyjęła sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Poprawka wprowadza jednak niepotrzebne wymagania wobec instytucji oświatowych i naukowych objętych dozwolonym użytkiem edukacyjnym. W naszej ocenie takie dodatkowe ograniczenia nie wpłyną w żadnej sposób na zwiększenie ochrony przed nadużyciami (których bardzo boją się organizacje zbiorowego zarządzania), a instytucjom oświatowym może to jedynie utrudnić podejmowanie dozwolonych działań edukacyjnych. Z tego powodu w liście wysłanym do Komisji Kultury rekomendowaliśmy odrzucenie poprawki Senatu.
Niestety, pomimo głosów wskazujących, że zmiana zaproponowana przez Senat jest niepotrzebna, poprawka została przyjęta. “Za” głosowało siedmiu posłów, “przeciw” żaden, a pięciu wstrzymało się od głosu. Ministerstwo Kultury natomiast starało się przekonać zgromadzonych, że w brzmieniu senackim przepis jest “lepszy, bardziej precyzyjny”.
Czy poprawka Senatu coś poprawi? Z tym pytaniem zostawiamy was samych, z małą podpowiedzią ze strony szefa naszego działu polityk publicznych – Marcina Serafina.
@a2na @RybickaK @centrumcyfrowe @atarkowski ja bym te elementy wprowadzone przez Senat nazwal zmianami, bo poprawka zaklada jednak poprawe
— Marcin Serafin (@mjpserafin) September 9, 2015
Całość nagrania z posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu dostępna jest na stronie Sejmu. Całość dyskusji w tym zakresie zajęła nieco ponad 6 min (od 16:04:40 do 16:10:57) – polecamy zainteresowanym.