Stanowisko ws. cywilnych środków egzekwowania praw własności intelektualnej
Centrum Cyfrowe Projekt:Polska zgłosiło swoje stanowisko w konsultacjach Komisji Europejskiej dotyczących praktycznych aspektów stosowania dyrektywy 2004/48/WE ws. cywilnych środków egzekwowania praw własności intelektualnej.
Poniżej przedstawiamy treść naszego stanowiska wraz z odpowiedzią do szczegółowych pytań MKiDN zadanych w niniejszych konsultacjach.
Uwagi ogólne
Centrum Cyfrowe Projekt: Polska jest niewielką organizacją pozarządową, nie mającą doświadczenia w egzekwowaniu praw własności intelektualnej. Stosowany przez nas model opiera się na wykorzystywaniu wolnych licencji Creative Commons w celu dzielenia się utworami. Promujemy również wykorzystywanie licencji Creative Commons przez inne podmioty. Zdajemy sobie sprawę z praktycznego wymiaru obecnych konsultacji, zwłaszcza biorąc pod uwagę oficjalne skierowanie ich wyłącznie do podmiotów na co dzień zajmujących się egzekwowaniem praw własności intelektualnej. Zauważając, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zaprosiło do udziału w konsultacjach żadnej ogólnospołecznej organizacji pozarządowej, obawiamy się, że udzielane odpowiedzi będą jednostronne, skoncentrowane na obronie interesów branżowych, a tym samym pomijające perspektywę ogółu obywateli.
Postulujemy, by w przyszłych konsultacjach kwestii związanych z prawem autorskim i własnością intelektualną uwzględniać w rozdzielniku te organizacje. Za dobrą praktykę uważamy również równoległe ogłaszanie konsultacji w portalu konsultacyjnym Mam Zdanie.
Obecne konsultacje to druga faza publicznej debaty o IPRED. Pierwszy etap obejmował konsultacje raportu Komisji z implementacji i stosowania Dyrektywy i zakończył się w marcu 2011 r. W tych pierwszych konsultacjach organizacje pozarządowe podnosiły brak udokumentowanych przesłanek do rewizji IPRED i wskazywały na konieczność zebrania dowodów na „otwarcie” Dyrektywy.
Rozumiemy, że obecna druga faza zmierza właśnie w tym kierunku. Zauważamy, że od daty zamknięcia pierwszych konsultacji w marcu 2011 r., a zwłaszcza w roku 2012 przybyło dowodów, że zaostrzanie reżimu egzekwowania praw autorskich nie jest właściwą drogą uregulowania sytuacji w odniesieniu do obiegu twórczości w sieci. Dlatego też pozwalamy sobie na przedstawienie nieco rozbudowanej części ogólnej niniejszego stanowiska.
Jesteśmy organizacją, która aktywnie promuje w Polsce otwarty dostęp do zasobów publicznych i dzielenie się treściami. Jesteśmy również polskim partnerem instytucjonalnym organizacji Creative Commons i promotorem wolnych licencji. Szanse na rozwój twórczości i innowacyjności widzimy w wykorzystaniu dobrowolnych otwartych licencji, poszerzaniu dozwolonego użytku, łagodzeniu reżimu praw autorskich, a nie zaostrzaniu ich egzekucji – choć zgadzamy się, że ochrona praw twórców jest istotna. Od ponad roku nawołujemy do reformy prawa autorskiego. Zatem to właśnie do prawa autorskiego odniesiemy się w naszym stanowisku z pominięciem innych praw własności intelektualnej.
W tym temacie uwaga Komisji zdaje się skupiać na aktywności w Sieci, gdzie wiele naruszeń wynika z działań obywateli, użytkowników Internetu. Najczęściej są to naruszenia nieświadome, przy tym prawie zawsze podejmowane na niekomercyjną skalę. Podzielając poglądy innych organizacji pozarządowych, promujących wolny i otwarty Internet, twierdzimy że dzielenia się treściami w Sieci nie można zrównywać z przemycaniem podrabianych torebek czy leków – co czyni Dyrektywa, wprowadzając takie same mechanizmy egzekwowania wszystkich rodzajów praw własności intelektualnej.
Nie można nie zauważyć, że inna jest społeczna szkodliwość wprowadzenia na rynek podrobionego leku, a inna ściągnięcia pliku, z nielegalnego źródła.
Jesteśmy żywo zainteresowani, aby nadmierna restrykcyjność przepisów prawa autorskiego i sankcji za jego naruszenia nie blokowała kreatywności i innowacyjności społecznej. Centrum Cyfrowe podziela obawy, podnoszone już wcześniej przez europejskie organizacje pozarządowe w trakcie trwającej od 2010 roku debaty o IPRED, że Komisja Europejska rozpoczyna debatę nad Dyrektywą pod naciskiem lobby przemysłu rozrywkowego, które wciąż szuka sposobu powstrzymania wymiany plików w Internecie, a celem tej rewizji jest zaostrzenie obecnych środków egzekwowana praw autorskich. Tymczasem nie ma dowodów, że nieautoryzowane korzystanie z treści w sieci, w tym w szczególności ich kopiowanie, wpływa bezpośrednio na spadek dochodów tak twórców jak i przemysłu rozrywkowego – a tym bardziej nie ma dowodów co do rozmiaru tych potencjalnych szkód. Wielokrotnie cytowane badania zebrane na stronie Centrum Cyfrowego: www.conasuwiera.pl w zakładce „Czytelnia”, w tym przeprowadzone w 2011 r. przez Centrum Cyfrowe badanie „Obiegi Kultury . Społeczna cyrkulacja treści”, wskazują, że obiegi nieformalne nie muszą szkodzić obiegom formalnym.
Kulturę i utwory Komisja niezmiennie od wielu lat traktuje jak towary. Nie powinno to dziwić skoro prawo autorskie wchodzi w zakres kompetencji Dyrekcji Generalnej Rynku Wewnętrznego i Usług. Może byłoby inaczej gdyby ta dziedzina znalazła się w kompetencji Dyrekcji Generalnej ds. Sieci komunikacyjnych, treści i technologii (DG CONNECT) czy Dyrekcji Generalnej ds. Edukacji i Kultury. Komisarz Neelie Kroes stojąca na czele DG CONNECT wielokrotnie w ostatnim roku podkreślała konieczność reformy prawa autorskiego, m.in. w wystąpieniu do uczestników konferencji promującej raport Intellectual Property and Innovation: a Framework for 21st Century Jobs and Growth we wrześniu ubr. powiedziała: „Pozwólcie, ze przypomnę o praktycznej perspektywie z której należy spojrzeć na konieczność reformy prawa autorskiego. Świat w którym żyjemy zmienia się. Technologia się rozwija. Modle biznesowe się zmieniają. Sposób w jaki korzystamy z twórczości- muzyki, filmów, książek – zmienia się.” Prawo musi się zmienić jeśli chcemy zachować właściwą równowagę” (podkreślenie nasze). Takie same rezultaty uzyskano w badaniu przeprowadzonym nieco wcześniej w Holandii na potrzeby opracowania przygotowanego przez IViR “Legal and Economic and Cultural Aspects of File Sharing”.
Tymczasem prawo autorskie pozostaje pod wpływem biznesu i organizacji z nim związanych. Możliwe że jest to przyczyną zamknięcia Komisji na propozycje odmiennego spojrzenia na ten problem niż tylko przez pryzmat zaostrzania reżimu prawa autorskiego. Uważamy, że szukanie alternatywnych rozwiązań do wciąż „analogowego” systemu prawa autorskiego stanowi jedyną możliwość zakończenia tej swoistej cyfrowej wojny pomiędzy przemysłem opartym o eksploatację praw autorskich a obywatelami korzystającymi z twórczości w sieci. W 2012 roku pojawiło się wiele propozycji uregulowania zjawiska niekomercyjnej wymiany plików w Sieci oraz reformy prawa autorskiego w ogólności, a rządy brytyjski i holenderski, nie czekając na rozwiązania na szczeblu europejskim, przystąpiły do działań reformatorskich.
Zwracamy uwagę, że to nie zaostrzanie prawa a rozwój nowych modeli biznesowych sprawia, że przychody przemysłów rozrywkowych w ostatniej dekadzie rosną. W zeszłym roku rynek muzyczny po raz pierwszy od 1999 r. odnotował wzrost sprzedaży muzyki na świecie, we wszystkich formatach, co zawdzięcza systematycznemu wzrostowi sprzedaży muzyki cyfrowej za pośrednictwem coraz większej ilości dostępnych legalnych źródeł z taką muzyką. Sankcje za naruszanie praw autorskich powinny skupić się na naruszeniach o charakterze komercyjnym. Widzimy, na przykładzie działających w Polsce serwisów wymiany plików, jak trudno jest uprawnionym ścigać podmioty zarządzające takimi serwisami, zwłaszcza na drodze cywilnej. Zapewne również z tego powodu wysiłki organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ) i innych posiadaczy praw koncentrują się na ściganiu indywidualnych użytkowników Internetu.
Często sankcje dotykają osób, które za pośrednictwem serwisów wymiany plików uczestniczą w kulturze i ją tworzą, poprzez zbieranie i udostępnianie szczególnie rzadkich i cennych treści – i którzy faktycznie, w świetle dzisiejszego prawa, podejmują działania znajdujące się w szarej strefie lub wręcz nielegalne. Takich, jak osoby opisane w raporcie Centrum Cyfrowego Tajni Kulturalni. Przy czym zdarza się, ze prawo autorskie jest nadużywane i dochodzi do wyłudzenia odszkodowań w procesie wysyłania wezwań przedprocesowych na masową skalę do przypadkowych użytkowników Internetu.
Z punktu widzenia konsumenckiego, nie ma konieczności rewizji Dyrektywy w celu zaostrzenia jej postanowień. Konieczne są zmiany łagodzące represyjność prawa autorskiego, na co wskazywaliśmy wielokrotnie w stanowiskach Centrum Cyfrowego.
Po pierwsze należy złagodzić sankcje cywilne za naruszenie praw autorskich. Sankcje przewidziane w art. 79 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, które w przypadku naruszenia umożliwiają uprawnionemu żądanie dwukrotności lub trzykrotności należnego wynagrodzenia mają charakter kary cywilnej i powinny zostać zastąpione prawem do żądania odszkodowania w wysokości poniesionej szkody. Rozwiązanie przyjęte w polskiej ustawie o prawie autorskim budzi wątpliwości w świetle przepisu art. 13 Dyrektywy, który co do zasady zmierza do wymiaru odszkodowania w wysokości „rzeczywistego uszczerbku”.
Po drugie należy odstąpić od zarówno cywilnego, jak i karnego ścigania obywateli wymieniających się plikami na niekomercyjna skalę, w tym należy odstąpić od ścigania tych twórców utworów zależnych, którzy dokonują remiksu na niekomercyjną skalę. Sankcje karne za naruszanie praw własności intelektualnej przez osoby fizyczne powinny zostać zminimalizowane. Znamienny jest przykład podawany przez organizację European Digital Rights, że we Francji poważne przestępstwa popełniane w świecie rzeczywistym takie jak kradzież i oszustwo są zagrożone taką samą karą pozbawienia wolności jak nielegalne ściąganie plików. W Polsce ściąganie plików w celu użytku prywatnego nie jest ścigane jako objęte dozwolonym użytkiem, ale przepisy karne ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych przewidują karę pozbawienia wolności do dwóch lat za rozpowszechnianie cudzego utworu bez zezwolenia. Taką samą karą w polskim Kodeksie karnym zagrożone jest na przykład przestępstwo prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
Po trzecie, należy wprowadzić mechanizmy umożliwiające swobodne korzystanie przez obywateli z uprawnień dozwolonego użytku, w tym bezpośredni zakaz umownego wyłączania prawa dozwolonego użytku lub wprowadzania zabezpieczę technicznych uniemożliwiających wykonywanie przez obywateli przysługujących im praw. Przy tej okazji podnosimy problem nie pełnej- naszym zdaniem – implementacji do polskiego prawa art. 6 ust. 4 dyrektywy WE/29/2001 ws. harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym („Dyrektywa InfoSoc”). Stanowi, że państwa członkowskie powinny zapewnić, że utwór będzie udostępniony do korzystania w ramach dozwolonego użytku, pomimo stosowanych zabezpieczeń technicznych oraz że zabezpieczenia techniczne nie mogą dotyczyć utworu udostępnionego publicznie w sieci.Naszym zdaniem przepisy te powinny być wprowadzone wprost do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zwracamy uwagę, że postanowienia o zakazie ograniczania prawa dozwolonego użytku znajdują się wprost także w dyskutowanym obecnie w WIPO projekcie dokumentu dotyczącego wyjątków i ograniczeń prawa autorskiego w celach edukacyjnych, naukowych i badawczych oraz osób niepełnosprawnych.
Po czwarte, nie można dopuścić do sytuacji aby dostawcy Internetu lub serwisy hostingowe zmuszani byli do filtrowania treści na podstawie nakazów nałożonych przez sądy cywilne egzekwujące prawa własności intelektualnej, wbrew postanowieniom dyrektywy WE/21/2000 („e-Commerce”). Dyrektywa e-Commerce przewiduje procedurę „notice and takedown” („NAT”), czyli usunięcia treści po otrzymaniu wiarygodnej informacji o jej sprzeczności z prawem. W Polce mechanizm ten implementuje art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. W ciągu ostatnich dwóch lat Europejski Trybunał Sprawiedliwości wypowiedział się wyraźnie, że monitorowanie lub filtrowanie treści zarówno przez dostawców Internetu jak i podmioty hostingowe jest sprzeczne z prawem unijnym. Tak samo orzekł ostatnio francuski Sąd Kasacyjny kwestionując w ten sposób zasadę przyjmowaną do tej pory przez sądy francuskie niższych instancji „notice and stay down”. W Polsce po tej linii orzekł ostatnio, w październiku 2012 roku, Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalając powództwo Romana Giertycha przeciwko administratorowi portalu fakt.pl. Administratorzy stron internetowych nie mają obowiązku monitorowania wpisów – orzekł sąd. 16 Przy czym, z punktu widzenia użytkownika Internetu, procedura NAT nie jest doskonała na co zwracamy uwagę w stanowisku Centrum Cyfrowego w konsultacjach Komisji: Clean and Open Internet.
Podsumowując podkreślamy, że nie widzimy potrzeby zaostrzania IPRED. Jeżeli wskazane byłyby modyfikacje to tylko takie, które pozwalałyby zachować właściwą równowagę pomiędzy interesami odbiorców a ochroną praw twórców treści treści.
Myślą przewodnią niniejszych konsultacji może być wypowiedź Premiera Donalda Tuska dla radia TOKFM z dnia 7 marca tego roku: ”To nie jest kwestia presji młodych Tusków na starego Tuska. ACTA czy ostatnia dyskusja o patencie to jeden z klasycznych dylematów współczesnej polityki. Z pewnym opóźnieniem zrozumiałem, że trzeba egoistycznie pomyśleć o tym, co jest ważne dla większości Polaków. W przypadku patentu i użytkowników jest tak, że Polacy jeszcze przez jakiś czas będą biorcami, a nie dawcami. Maksimum wolności w Internecie i maksimum dostępu do treści są dla Polski i Polaków większą wartością niż restrykcyjna ochrona praw”
Odpowiedzi na szczegółowe pytania konsultacji do pobrania w formacie PDF.