4 mity o domenie publicznej – co warto wiedzieć w 2019
Wczoraj zaczęliśmy Tydzień Domeny Publicznej - wydarzenie, do współtworzenia którego zaprosiliśmy naszych partnerów. W najbliższych dniach wiele instytucji napisze o tym, dlaczego domena publiczna jest dla nich ważna i jak z niej korzystają. A my na dobry początek tygodnia obalamy kilka MITÓW wokół domeny publicznej w 2019.
MIT 1: Domena publiczna nie istnieje
Jeśli domena publiczna nie istnieje, to nie istnieje też powietrze i szczęście. Niektórzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak domena publiczna, bo ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych nie zawiera takiej definicji legalnej. Na szczęście w rzeczywistości nie każdy termin musi być wyjaśniony w ustawie. Jako domenę publiczną należy rozumieć zbiór utworów, z których każdy może korzystać bezpłatnie i wyłącznie z ograniczeniami wynikającymi z autorskich praw osobistych, ponieważ wygasły już do nich prawa autorskie majątkowe, bądź też utwory te nigdy nie były przedmiotem prawa autorskiego. Co to oznacza w praktyce? Że można dość dowolnie korzystać z utworów z domeny publicznej pod warunkiem uznania autorstwa.
MIT 2: Nie w każdym roku utwory przechodzą do domeny publicznej
W Polsce – w każdym. Sytuacja była trochę skoplikowana przez ostatnie 20 lat w Stanach Zjednoczonych (o tym poniżej). Jednak w Polsce ustawa stanowi, że majątkowe prawa autorskie wygasają w 70 lat po śmierci autora danego utworu – a dokładniej 1 stycznia w 70 lat po śmierci. Dlatego też pierwszy dzień każdego roku to Dzień Domeny Publicznej, kiedy cieszymy się z nowych artystów, których dzieła przeszły do domeny publicznej. W 2019 roku są to m.in. pierwsza redaktorka The Suffragist, autorka Wzorów kultury, autor pierwszych polskich podręczników do psychologii, współautor pierwszej ustawy o prawie autorskim w Polsce – więcej informacji znajdziecie na blogu Koalicji Otwartej Edukacji.
MIT 3: W Stanach Zjednoczonych nie ma domeny publicznej
Nic bardziej mylnego – po prostu przez ostatnie 20 lat żadne nowe utwory nie przechodziły do domeny publicznej. Dlaczego? W 1998 roku Kongres uchwalił Copyright Term Extension Act, na skutek którego utwory powstałe między 1923 a 1977 rokiem objęte zostały 95 letnim okresem ochrony prawnoautorsiej (od momentu rejestracji), a utwory powstałe po 1977 roku objęte są 70-letnim czasem ochrony, ale od śmierci twórcy. Dlatego w bieżącym roku do domeny publicznej w Stanach Zjednoczonych przeszły utwory dopiero z 1923 (które powinny były przejść do domeny publicznej już w 1999 roku, po 75-letnim okresie ochrony (od momentu rejestracji). Dlatego też przez 20 lat żadne nowe utwory nie przechodziły do domeny publicznej – a w tym roku w Stanach Zjednoczonych przechodzą do domeny publicznej takie utwory jak wczesne czarno-białe animacje np. „Felix the Cat” czy „Koko the Clown”, „Pielgrzym” Charlie Chaplina, „Rozkosze gościnności” Bustera Keatona i Johna Blystone, „Dziesięć przykazań” Cecila B. DeMille. Więcej o prawie autorskim w Stanach Zjednoczonych dowiecie się z tej infografiki.
MIT 4: Nigdy nie wiadomo, czy dany utwór jest w domenie publicznej
Utwór jest w domenie publicznej, gdy od śmierci jego twórcy minęło 70 lat. Należy pamiętać, że digitalizacja (np. fotografowanie obrazów) nie tworzy nowych praw autorskich – tak więc fotograf “Mona Lisy” nie ma żadnych praw autorskich do wiernego odwzorowania obrazu, które zrobił. Z tego odwzorowania można dowolnie korzystać, podpisując jedynie Leonarda da Vinci. Ponadto wiele instytucji korzysta ze Znaku Domeny Publicznej 1.0 (ang. Public Domain Mark) – prostej grafiki informującej o braku ograniczeń prawa autorskiego majątkowego w stosunku do danego utworu.
Aby dowiedzieć się więcej, przyjdźcie na wydarzenie ZERO WASTE Culture: Dzień Domeny Publicznej, które odbędzie się w najbliższy piątek 25 stycznia w Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym.