Dozwolony użytek czy piractwo? Debata wokół kserowania podręczników szkolnych

Od kilku dni w mediach wraca temat legalności kserowania podręczników szkolnych. W jednej z warszawskich szkół podstawowych rodzice kupili jeden egzemplarz podręcznika i skopiowali go dla dzieci z całej klasy powołując się na dozwolony użytek w prawie autorskim. W związku z tą sytuacją wydawcy na łamach DGP straszą, że to po prostu “zorganizowany proceder piracki”. Problem jest jednak większy a debata na temat dozwolonego użytku pokazuje, że zmiany w prawie autorskim dotyczące edukacji są niezbędne.
Centrum Cyfrowe działa na rzecz reformy przepisów prawa autorskiego dotyczących oświaty oraz promuje model otwartej edukacji w szkołach. Regularnie prowadzimy szkolenia z prawa autorskiego i wolnego licencjonowania dla nauczycieli i tworzymy materiały edukacyjne, które pozwalają lepiej zrozumieć działanie systemu prawa autorskiego.
Z przeprowadzonych przez nas w zeszłym roku warsztatów w gronie nauczycieli i ekspertów z dziedziny edukacji wynika, że nauczyciele oraz uczniowie i ich rodzice, nie mają prostego dostępu ani do wiedzy prawniczej, ani do narzędzi umożliwiających ustalenie tego, czy dana działalność (np. wyświetlanie filmu w klasie) mieści się w zakresie dozwolonego użytku. Z uwagi na niechęć do podejmowania ryzyka związanego z odpowiedzialnością prawną działalność edukacyjna zostaje bardzo często ograniczana. W tym kontekście podjęcie ryzyka opisane w artykule „Rodzice: skserujemy podręczniki. Wydawcy: to piractwo” jest raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Dozwolony użytek osobisty
W ubiegłym roku w ramach kampanii edukacyjnej promowaliśmy hasła: możesz skserować i zeskanować całą książkę. Tym samym chcielibyśmy przypomnieć, że prawo autorskie pozwala na to w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego, bez konieczności pytania o zgodę ani zapłaty wynagrodzenia, pod warunkiem korzystania z “pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego”.
Tak skonstruowana definicja dozwolonego użytku pozwala na kopiowanie dowolnych książek, skryptów, podręczników, zeszytów ćwiczeń i innych materiałów edukacyjnych dla siebie, swojej rodziny, przyjaciół i innych osób, z którymi jesteśmy w związku osobistym. Nie ma tu znaczenia, czy jest to kopia analogowa czy cyfrowa, a kopiować i skanować możemy także w bibliotece. Prawo nie stawia także żadnych ograniczeń co do ilości stron czy typu publikacji.
Kwestia interpretacji prawa
Czym jest związek towarzyski? To już kwestia interpretacji prawa. Czy do tego grona można zaliczyć wszystkich znajomych na facebooku, czy może wszystkich rodziców z tej samej klasy? Zakres osób, które mogą korzystać z utworu w ramach dozwolonego użytku osobistego jest ujęty szeroko i obejmuje osoby związane stosunkami towarzyskimi, które podtrzymywane są chociażby przez pewien czas. Jeśli zatem wszyscy rodzice w klasie byliby w stanie udowodnić, iż taki charakter ma ich znajomość, to przepisy prawa autorskiego pozwalają w takiej sytuacji na dzielenie się “pojedynczymi egzemplarzami” podręczników w takiej sytuacji, szczególnie iż nie ma ono charakteru handlowego.
Działanie na szkodę twórcy
Polskie prawo autorskie wprowadza dodatkowe ograniczenie dozwolonego użytku, taki podwójny „wentyl bezpieczeństwa” dla twórcy/wydawcy. Art. 35 prawa autorskiego stanowi, że „dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy”. To właśnie podnoszą wydawcy, którzy argumentują, że gdyby podręcznika nie skopiowano, to wszyscy rodzice musieliby go kupić. Potwierdza tą opinię raport dotyczący stosowania Dyrektywy 2001/29/WE sporządzony na zlecenie Komisji Europejskiej, którego autorzy uznają, że „normalnym korzystaniem” ze szkolnych podręczników, czy zeszytów ćwiczeń jest ich kupowanie przez nauczycieli, uczniów i instytucje edukacyjne, a zgoda na ich kopiowanie w ramach dozwolonego użytku osobistego może powodować szkodę majątkową dla wydawcy i autora.
Sprawa jednak nie jest tak jednoznaczna, gdyż ustawodawca przewidział dla twórców i wydawców odpowiednie wynagrodzenie z tytułu kopiowania utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego: opłaty reprograficzne. Opłaty te są pobierane w formie swoistego „podatku” od czystych nośników, takich jak papier, czy płyty CD oraz urządzeń służących do kopiowania (drukarki, kserokopiarki). Opłaty te powodują, że za sprzęt elektroniczny możemy płacić nawet do 3 % drożej. Redystrybucją zebranych pieniędzy zajmują się organizacje zbiorowego zarządzania. Jednak mają one trudności z podziałem i wypłatą zgromadzonych środków. Więcej informacji na temat opłat reprograficznych znajdziecie w ramach akcji społecznej prowadzonej przez Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji oraz Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego na stronie www.kupujekopiuje.pl.
Reforma prawa autorskiego dla oświaty
Rosnące ceny podręczników i coroczne zmiany, które uniemożliwiają korzystanie z używanych egzemplarzy to nie jedyne problemy polskiej edukacji. Współczesną oświatę prawo autorskie uwiera coraz mocniej, gdyż nie chodzi już o spory dotyczące kopiowania fragmentów czy nawet całych podręczników, ale o swobodę kreatywnego działania nauczycieli i uczniów czy dzielenia się wiedzą przy wykorzystaniu materiałów pozyskanych m.in. z Internetu.

***
Więcej o proponowanych zmianach dla systemu oświaty w przygotowanym przez Centrum Cyfrowe raporcie  
“Analiza prawna przepisów prawa autorskiego dotyczących oświaty. Projekt nowelizacji”  autorstwa dr Krzysztofa Siewicza, który stanowi konkretną propozycją reformy prawa autorskiego służącej systemowi edukacji- przede wszystkim w obliczu przemian związanych z nowymi technologiami.