Dyrektywa o prawie autorskim na ostatniej prostej – nasza ocena

Stowarzyszenie Communia, którego jesteśmy członkiem, stworzyło ostatnio nową stronę internetową “Internet is for the people”, która  prezentuje kompleksową ocenę projektu dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Ocena uwzględnia wszystkie kluczowe elementy dyrektywy, a nie tylko te najbardziej kontrowersyjne.

Celem tego projektu jest pokazanie, jak dyrektywa może wzmocnić lub zaszkodzić użytkownikom i twórcom w środowisku cyfrowym. Zasady regulujące kreatywność i dzielenie się muszą być sprawiedliwe i brać pod uwagę interesy wszystkich grup zainteresowanych a także współczesne praktyki użytkowników w środowisku cyfrowym. Internet jest przede wszystkim dla ludzi i kluczowe akty prawne w dziedzinie cyfryzacji powinny o to dbać.

W tym celu przeanalizowaliśmy dziewięć różnych kwestii, które zostały uwzględnione (lub pominięte) w projekcie dyrektywy: filtry treści, prawo pokrewne dla wydawców prasowych, wyjątek na rzecz TDM, wyjątek na rzecz instytucji kultury, dozwolony użytek edukacyjny, ochrona domeny publicznej, prawo do remiksowania, wolność panoramy i godziwe wynagrodzenie dla autorów i wykonawców. Każda kwestia została następnie oceniona, co pozwoliło nam przedstawić ogólną ocenę dyrektywy w oparciu o poszczególne pomysły regulacyjne.

Internet is for the people
Tytuł: Internet is for the people
cczero
Autor: Bondlayer

Zbyt często dyskusja o dyrektywie ogranicza się tylko do kilku kontrowersyjnych kwestii: filtrowania treści lub nowego prawa dla wydawców. Są to oczywiście zagadnienia o zasadniczym znaczeniu, jednak ważne jest zrozumienie, że dyrektywa obejmuje również inne przepisy, które mogą mieć  ogromny wpływ na europejską branżę badawczą i naukową, edukacyjną, kulturalną lub rozwój sztucznej inteligencji.

Postanowiliśmy przeanalizować dyrektywę pod kątem możliwych konsekwencji dla twórców i użytkowników w erze cyfrowej. Jesteśmy krytyczni wobec poglądów, że dyrektywa po prostu próbuje uregulować relacje biznesowe między dwoma sektorami i dlatego debata polityczna powinna się jedynie ograniczać do relacji platformy internetowe a wydawcy. Dyrektywa będzie miała ogromny wpływ na obywateli europejskich, którzy we wszystkich aspektach życia są zależni od systemów komunikacji i narzędzi cyfrowych regulowanych prawem autorskim.

Jak pokazuje nasza analiza, projekt dyrektywy to skomplikowany akt prawny, którego ocena nie jest tak prosta jak przedstawiają niektórzy. Z jednej strony szereg pozytywnych zmian dotyczących dozwolonego użytku – zasad zapewniających ludziom swobodę korzystania z treści do osobistych potrzeb lub celów związanych z interesem publicznym. Z drugiej – propozycje regulacyjne, które będą miały wyjątkowo niekorzystne skutki we wszystkich sferach cyfrowego społeczeństwa europejskiego.

W piątek 8 lutego decydenci polityczni będą mieć jeszcze jedną szansę na naprawienie błędów proponowanej dyrektywy – przedstawiciele państw członkowskich spotkają się na posiedzeniu COREPER. Jednak w związku z obecnym stanem rzeczy wydaje się bardzo mało prawdopodobne, aby zasadniczo zmieniło to naszą negatywną ogólną ocenę dyrektywy: postrzegana jako całość, proponowana dyrektywa jest zła i nie sprawi, że internet będzie sprzyjał rozwojowi europejskiego społeczeństwa cyfrowego.