I co z tą reformą? Nowela prawa autorskiego – wstępny komentarz
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało, od dawna zapowiadany, projekt propozycji zmian w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. (projekt jest prowadzony w przyspieszonym trybie legislacyjnym – stąd brak założeń, poprzedzających sam projekt ustawy). MKiDN zabrało się w noweli za uporządkowanie i większe dostosowanie do dyrektywy 2001/29/UE przepisów o dozwolonym użytku publicznym, wprowadzenie opłat za wypożyczenia biblioteczne, wdrożenie dyrektywy o utworach osieroconych i wydłużenie ochrony praw artystów wykonawców i producentów fonogramów.
W stanowisku Centrum Cyfrowego w konsultacjach Komisji Europejskiej – dotyczących kierunków reformy europejskiego prawa autorskiego – podkreślałam, że w niektórych przypadkach „otwieranie” obecnych przepisów może doprowadzić do pogorszenia obecnego prawa. Dlatego wszelkie zmiany, nawet te pomyślane jako zmiany na lepsze, trzeba wprowadzać bardzo ostrożnie. Po analizie proponowanej noweli prawa autorskiego rada ta wydaje się też słuszna w stosunku do niektórych propozycji MkiDN.
Na pierwszy rzut oka propozycja MKiDN dla wszystkich zainteresowanych przewiduje coś miłego:
- Wydawcy prasy doczekali się uchylenia art. 30 , na który powoływały się (bezzasadnie) firmy press-clippingowe.
- Pisarze i wydawcy książek uzyskają dodatkowe opłaty z tytułu wypożyczeń książek w bibliotekach publicznych (wprowadzenie public lending right).
- Biblioteki, archiwa, nadawcy publiczni i inne publiczne instytucje kultury będą mogły digitalizować i udostępniać utwory osierocone (implementacja dyrektywy o utworach osieroconych)
- Muzea będą mogły wreszcie legalnie sporządzać kopie utworów zgromadzonych w ich zbiorach i udostępniać na terminalach znajdujących się na terenie muzeów oraz w elektronicznych katalogach.
- Producenci i artyści wykonawcy doczekali się przedłużenia ochrony ich praw, a artyści wykonawcy dodatkowej ochrony przed wyzyskiem producentów.
- Orędownicy poszerzenia praw do wykorzystania twórczości przez wzgląd na wolność wypowiedzi i promowanie kreatywności też niby mogą być zadowoleni.
Prawo cytatu poszerzono ale wprowadzając nowe ograniczenia i zachowując stary test trójstopniowy (art. 35). Tak więc, z jednej strony:
- Cytat już nie musi być używany tylko w „utworze jako samoistnej całości”
- Nie jest ograniczony do „fragmentów utworów”; można też cytować utwory w całości, np. fotografie.
- Nie ma zamkniętego katalogu celów cytatu :”nauczanie, krytyka gatunek twórczości”
- Wprowadzono za to wymóg zgodności cytatu z „uczciwymi praktykami” oraz „specyficznym celem” w tym w szczególności z uwagi na gatunek twórczości takie jak krytyka, parodia, pastisz. Zapewne mash-up czy re-mix będą mieścić się w tym katalogu, ale i tak pozostaną ograniczone słusznym interesem twórcy.
Ponadto, dodano zmiany, którymi MKiDN chce przekonać do siebie aktywnych użytkowników Internetu i portali społecznościowych:
- Art. 26’ umożliwiający korzystanie przez wszystkich, a nie tylko profesjonalną prasę, z wygłoszonych publicznie mów, wykładów, odczytów i prezentacji ograniczone celem informacyjnym
- Art. 29’ wprowadzający użytek incydentalny, czyli użytek w tle (np. obrazu w tle w filmie), na przykład w przypadku amatorskich filmów lub zdjęć wykorzystywanych na portalach społecznościowych
Wreszcie, mogłoby się wydawać, że poszerzono dozwolony użytek edukacyjny (tak samo jak „niby poszerzono” cytat). Coś jednak jest nie tak z propozycją Ministerstwa… Dyrektywa 2001/29 stanowi, że można korzystać z utworów w celu ilustracji nauczania lub w celu badawczym – pod warunkiem że jest to wykorzystanie niekomercyjne. Jest to szeroki wyjątek. Jednak żadne z państw UE nie zdecydowało się na tak szeroką implementację. Polski ustawodawca również ograniczył użytek edukacyjny do instytucji. Wielokrotnie podkreślaliśmy, że dozwolony użytek edukacyjny nie powinien być ograniczony podmiotowo. Autorzy nowelizacji reprezentują podejście „i chciałabym, i boje się”, proponując dziwną, dwu-rodzajową konstrukcję dozwolonego użytku edukacyjnego.
Pierwszy rodzaj zarezerwowany jest dla instytucji. Zgodnie z propozycją: szkoły, uczelnie i wszystkie inne placówki oświatowe i naukowe mogą w celach ilustracji dydaktycznej lub w celach badawczych korzystać z rozpowszechnionych utworów oraz sporządzać kopie drobnych utworów lub fragmentów większych utworów.
Drugi rodzaj dotyczy wszystkich, czyli jest nieograniczony podmiotowo. Próżna jednak radość, ponieważ mimo nie wprowadzenia ograniczenia podmiotowego, poza-instytucjonalny użytek edukacyjny ma jednak ograniczony zakres. Kopiowanie drobnych utworów lub fragmentów większych utworów dopuszczone jest tylko w formie analogowej. Ponadto, ten rodzaj dozwolonego użytku edukacyjnego nie może łączyć się z osiąganiem korzyści majątkowej ani bezpośrednio, ani pośrednio.
Proponowane zmiany przepisów o dozwolonym użytku edukacyjnym wprowadzają zamieszanie. Pozwalają bowiem szkole skopiować utwór i wykorzystać go w e-kursie, a nauczycielowi lub uczniowi już nie. Nie zezwalają też na wykorzystanie kopii utworu w prezentacji podczas odpłatnego wystąpienia na konferencji szkoleniowej. Tego rodzaju trudności, wynikających ze skomplikowanej, dwuczęściowej konstrukcji, jest na pewno więcej.
MKiDN nie zdecydowało się wreszcie na wykreślenie z ustawy Testu Trójstopniowego (art. 35), co również było często zgłaszanym postulatem w ramach wcześniejszych konsultacji. Czyli wszystkie przypadki dozwolonego użytku dodatkowo są ograniczone przez słuszny interes twórcy.