Otwartość a dostępność

W trzeci czwartek maja, czyli dziś, obchodzimy Światowy Dzień Świadomości Dostępności, czyli dzień, w którym mówi się i pisze o tym, jak bardzo cyfrowy świat jest (nie)dostępny dla osób niepełnosprawnych. To doskonała okazja, żeby przyjrzeć się temu, czy otwarte licencje zwiększają dostępność zamieszczonych w internecie materiałów edukacyjnych.

Według danych GUS w roku szkolnym 2012/2013 w szkołach podstawowych uczyło się 59,1 tys. uczniów niepełnosprawnych, w gimnazjach – 50,0 tys., w szkołach zawodowych – 15,8 tys., w liceach profilowanych – 0,4 tys., a w liceach ogólnokształcących – 5,0 tys.”[1]. Poziom wykształcenia osób niepełnosprawnych koreluje oczywiście z ich obecnością na rynku pracy – im lepsze mają wykształcenie, tym wyższy współczynnik ich aktywności zawodowej i wskaźnik zatrudnienia.

Aby stworzyć odpowiednie warunki do nauki dla dzieci z niepełnosprawnościami, tak by mogły one zdobyć wiedzę na takim samym poziomie, co ich pełnosprawni rówieśnicy, trzeba włożyć relatywnie więcej wysiłku w przygotowanie dla nich odpowiednich pomocy naukowych. Egzaminy na wszystkich szczeblach nauczania są takie same dla uczniów pełnosprawnych i niepełnosprawnych, a niepełnosprawność nie daje i nie powinna dawać prawa do „taryfy ulgowej” w edukacji. Jeżeli większość uczniów mających ograniczenia jedynie wzrokowe, słuchowe, czy ruchowe przechodzi taki sam program nauczania, co uczniowie nie mający ograniczeń zdrowotnych, to musimy zadbać o to, by zapewnić im dostęp do treści dostosowanych do ich potrzeb.

Dostępność materiałów edukacyjnych ma dwa aspekty. Po pierwsze, ważne jest, aby jak najwięcej stron internetowych – także tych zawierających materiały edukacyjne – spełniało założenia międzynarodowego standardu WCAG 2.0, który wskazuje, jak budować strony internetowe, aby osobom niepełnosprawnym było łatwiej z nich korzystać. Po drugie, jak najwięcej dostępnych w internecie materiałów edukacyjnych, szczególnie tych finansowanych ze środków publicznych, powinno być opublikowanych na wolnych licencjach, co w przypadku osób niepełnosprawnych ma o tyle kolosalne znaczenie, że umożliwia szybszą, legalną i powszechniejszą adapatację. Adaptacja materiału edukacyjnego polega na tym, że modyfikuje się go tak, aby lepiej odpowiadał potrzebom osób z danym rodzajem niepełnosprawności. Najlepszym przykładem jest dodawanie audiodeskrypcji albo napisów do filmów. Jeżeli nauczyciel chciałby dostosować znaleziony w sieci kilkuminutowy filmik o tym, jak działają wirusy, do potrzeb swojego ucznia, który ma kłopoty ze słuchem i dodać do niego napisy, a potem podzielić się tym filmem z innymi nauczycielami czy uczniami, to o wiele łatwiej jest to zrobić w wypadku filmu opublikowanego na licencji CC. Jeśli natomiast jest objęty ochroną prawnoautorską, to nauczycielka straci mnóstwo czasu i energii na (może się okazać – bezskuteczne) uzyskanie zgody autora na wprowadzenie modyfikacji.

Tymczasem w internecie można znaleźć przykłady materiałów (skierowanych specjalnie do osób niepełnosprawnych!), które nie tylko nie spełniają wymogów WCAG 2.0, ale także nie są otwarte. Mimo tego, że powstały dzięki funduszom publicznym.

Przykładowo, twórcy projektu „Tyflografika – rysunki dla niewidomych”, realizowanego przez Polski Związek Niewidomych nie zdecydowali się na użycie licencji, która umożliwiłaby swobodne korzystanie z ponad 300 rysunków dostępnych na stronie www.rysunki.pzn.org.pl. Mimo, iż projekt został przygotowany ze środków publicznych (m.in. Funduszu Inicjatyw Obywatelskich), na stronie internetowej w ogóle nie określono warunków na jakich rysunki te mogą być wykorzystane. Co więcej, rysunków tych nie tylko nie można obejrzeć w powiększeniu i przeglądać w sposób wygodny dla osób słabowidzących, ale także za plik dostosowany do wydruku na specjalnej drukarce trzeba zapłacić. Używanie tych rysunków jest skrajnie utrudnione, a dostęp do nich bardzo ograniczony. Nie można na przykład, bez uzyskania zgody autora, przygotować adaptacji rysunków dla uczniów słabowidzących, rysunków uproszczonych czy dostosowanych do wydruku w alfabecie Braille’a. Wiele szkół integracyjnych oraz ośrodków szkolno-wychowawczych dla dzieci niewidomych jest wyposażona w drukarki, które pozwalają na wydruk rysunków brajlowskich. Dla tych placówek najlepszą, najwygodniejszą i najtańszą formą byłaby możliwość pobrania rysunków z Internetu i samodzielne ich wydrukowanie. Niestety w tym wypadku jest to niemożliwe. Mamy zatem największą w Polsce bazę rysunków dla uczniów niewidomych, przygotowaną ze środków publicznych, ale nie w pełni dla nich dostępną.

Duża część materiałów dla osób niepełnosprawnych powstaje w ramach projektów finansowanych ze środków publicznych lub unijnych. Nie są one obligatoryjnie publikowane na wolnych licencjach, a przecież darmowe, swobodne ich udostępnienie byłoby bardzo dobrą praktyką. Warto także, aby grantodawcy sami wymagali udostępniania jak największej liczby materiałów edukacyjnych w internecie na wolnej licencji tak, aby z materiałów tych mogło korzystać jak najwięcej odbiorców.

Jutro przyjrzymy się bliżej Naszemu Elementarzowi i e-podręcznikom pod kątem dostępności.