Pamiętajcie o księgarniach…

Dzięki darmowemu podręcznikowi rodzice uczniów zaoszczędzą kilkaset złotych rocznie. Ale z rynku może zniknąć nawet połowa księgarń i wiele wydawnictw – donosi „Gazeta Wyborcza”.

Book vending machine

Automat do książek. fot. Jessica Spengler, CC BY, Flickr

Rzeczywiście, jednym z fundamentów ustawy wprowadzającej dotacje na podręczniki jest pominięcie księgarzy i ich marży w procesie dystrybucji książek. W sposób naturalny wykluczeni zostali z segmentu klas I-III, gdzie odpowiedzialność za dostarczenie podręczników wzięło na siebie państwo. W segmencie rynku dla klas IV-VI, gimnazjum i liceum, co prawda wydawcy mogą korzystać z pośrednictwa księgarzy, niemniej jednak ustalony poziom dotacji dla szkół opiera się na założeniu, że książka trafia do szkoły bezpośrednio od wydawcy, dając oszczędności na poziomie 30% ceny finalnej.

MEN jest bardzo optymistyczne w swojej analizie przedstawionej w Ocenie Skutków Regulacji – Z uwagi na fakt, że popyt na podręczniki szkolne wykazuje cechy silnej sezonowości i ogranicza się w zasadzie do okresu ok. 45 dni w skali roku, wpływ projektowanych zmian na rynek pracy w sektorze dystrybucji podręczników szkolnych będzie dotyczył głównie ograniczenia zawierania krótkookresowych (okres ok. 45 dni) umów cywilnoprawnych (umowa zlecenia). To zaskakująca opinia, biorąc pod uwagę, że z księgarni ma zniknąć całkowicie rynek stanowiący, jak można zakładać ok. 75% rynku podręczników i 24% całego rynku książki – dziś, obszar generujący znakomitą część przychodów niewielkich, nie sieciowych księgarni.

Wskazuje się często, że załamanie rynku księgarskiego może skutkować pogorszeniem i tak słabych już wskaźników czytelnictwa w Polsce. Jest to jednak pesymistyczny scenariusz. Zmniejszenie liczby księgarni nie musi się przekładać wprost na ograniczenie dostępności książek. Szybki rozwój e-handlu uczynił dziś książki – tak tradycyjne, jak i elektroniczne – dostępnymi jak nigdy wcześniej. W każdej chwili możemy pobrać bądź zamówić pozycje z niemal nieograniczonej bazy książek oferowanych przez księgarnie internetowe. Upadek części tradycyjnych księgarni może przyspieszyć przenoszenie się handlu książkami do przestrzeni wirtualnej, nie powinien jednak wpłynąć na załamanie czytelnictwa.

Tradycyjne księgarnie mają oczywiście ważną rolę wspierania w skali lokalnej edukacji i kultury. Jednak nie może być tak, że ich los zależy wyłącznie od sprzedaży podręczników, sprzedających się rok w rok ze względu na wymóg ich posiadania. Podobnie wiązanie likwidacji księgarń bezpośrednio z wprowadzeniem darmowego podręcznika – jak to robi Polska Izba Książki – jest nadużyciem. Na kondycję księgarń wpływa wiele czynników, związanych z nowymi kanałami dystrybucji online, zmieniającymi się formami aktywności kulturowej (książki konkurują dziś z wieloma innymi mediami), czy nawet centralizacją rynku.

Sprzedaż podręczników być może zapewnia byt księgarniom, ale obciąża kieszenie rodziców. Państwo powinno szukać innych środków wspierania księgarń, a kluczem powinien być wzrost zainteresowania czytaniem. Pamiętajmy też, że instytucjami publicznymi wspierającymi czytelnictwo są biblioteki, które państwo powinno wspierać w pierwszej kolejności, mając na uwadze rozwój czytelnictwa.

Fragment ekspertyzy Polska w dobie darmowej rewolucji autorstwa Jagody Komusińskiej, Łukasza Maźnicy i Jana Strycharza (Fundacja Warsztat Innowacji Społecznych).