Prawnoautorski roller-coaster. Trybunał Sprawiedliwości UE orzeka w sprawie opłat za dozwolony użytek

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał 10 kwietnia b.r. wyrok głośnej i ważnych dla stosowania prawa autorskiego sprawie.[1] Trybunał zdecydował, że twórcom nie należy się rekompensata jeśli ich utwory kopiowane są z nielegalnego źródła.
Opłata, zwana „private copyright levies” ma zrekompensować twórcom, artystom, producentom i wydawcom straty które ponoszą oni w związku z korzystaniem  z ich twórczości ramach tzw. użytku prywatnego. Pobierana jest we wszystkich krajach Unii Europejskiej od „czystych nośników” czyli płyt DVD, CD, dysków pamięci oraz innych urządzeń, które mogą służyć kopiowaniu utworów na własny użytek
Wyrok TS dotyczy Holandii, gdzie z przepisów o dozwolonym użytku prywatnym nie wynika wprost czy należy sprawdzić skąd pobiera się utwór na własne potrzeby i czy to źródło jest legalne czy nie.
Wysokość opłaty od czystych nośników ustalają Holenderskie organizacje zbiorowego zarządzania, które uznały, że należy je podnieść. W ten sposób zrekompensuje się twórcom to, że niekiedy użytkownicy kopiują i pobierają utwory z nielegalnych  źródeł.  Zaprotestowali przeciwko temu importerzy i producenci sprzętu elektronicznego, którzy ponoszą te koszty. Sprawa ciągnęła się w Holandii przez wiele lat, aż trafiła przed tamtejszy Sąd Najwyższy, który w 2012 r. zapytał Trybunał Sprawiedliwości UE, czy opłata z tytułu dozwolonego użytku prywatnego może również rekompensować kopiowanie utworów z nielegalnych źródeł. A ten orzekł, że nie.
Trybunał Sprawiedliwości uzasadnia, że rekompensowanie kopiowania utworów z nielegalnych źródeł oznaczałoby przyzwolenie na naruszanie praw autorskich. Byłoby to krzywdzące dla twórców, których prawa i tak są już ograniczone przez dozwolony użytek. Z drugiej strony, zdaniem Trybunału, opłata obejmująca również treści ściągane z nielegalnych źródeł jest niesprawiedliwa dla nabywców sprzętu nim objętego. Wszyscy muszą płacić więcej, a przecież nie wszyscy kopiują utwory z nielegalnych źródeł.
Czy oznacza to, że dozwolony użytek prywatny nie obejmuje korzystania z kopii pochodzącej z nielegalnego źródła?[2] Trybunał niczego nie przesądził, choć niestety stworzył kolejne możliwości interpretacji i tak już skomplikowanych i niejasnych unijnych przepisów prawa autorskiego.
Zarówno kwietniowy wyrok w sprawie AC Adam BV, jak i poprzedzający go wyrok w sprawie Svensson [3] wskazują na konserwatywne nastawienie Trybunału Sprawiedliwości do przepisów o dozwolonym użytku i funkcjonowania prawa autorskiego w sieci i  potęgują  wątpliwości co do tego, co wolno, a czego nie wolno w Internecie.
W wyroku w sprawie Svensson (sprawa dotyczyła legalności hiperlinków), Trybunał dopuścił co prawda możliwość linkowania do utworów bez konieczności uzyskania zgody twórcy, ale zaznaczył, że dotyczy to tylko utworów, które są „wolnodostępne” na innej stronie. Ten wyrok budzi więcej pytań, niż daje odpowiedzi. Czy to znaczy, że twórcy muszą się na to zgodzić, czy też możliwe jest linkowanie do treści zamieszczonych w Internecie bez zgody właścicieli praw?  A co z linkami do treści nielegalnych? Na kim spoczywa obowiązek zweryfikowania ich legalności; czy może operatorzy przeglądarek muszą filtrować wszystkie linki?[4]
Orzeczenie AC Adam BV na pierwszy rzut oka może się wydawać korzystne dla obywateli UE: państwa członkowskie nie będą mogły podnosić opłat od czystych nośników czy opłat reprograficznych (w Polsce pobieranych od punktów ksero i papieru), jeśli podwyżka ma rekompensować twórcom także straty z powodu kopiowania utworów z nielegalnych źródeł.
Z drugiej strony jednak, takie rozstrzygnięcie Trybunału umożliwia  twórcom i organizacjom zbiorowego zarządzania argumentować, że skoro rekompensata dotyczy tylko źródeł legalnych, to użytkownicy za każdym razem gdy ściągają plik z sieci na własny użytek musza mieć 100% pewności że pochodzi on z legalnego źródła, bo inaczej wykraczają poza prawo dozwolonego użytku prywatnego. Może to być wstrząs dla takich systemów jak polski, gdzie przyjęło się traktować dozwolony użytek jako obejmujący korzystanie w prywatnym gronie rodziny i znajomych ze wszelkich dostępnych w sieci treści.[5]
Wyrok w sprawie AC Adam BV po raz kolejny wskazuje na pogłębiająca się wątpliwości co do unijnych regulacji prawa autorskiego. Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości jest pełne zaskakujących zwrotów. A obywatele powinni mieć jasność co im wolno, a co nie. By tak się stało, konieczna jest reforma unijnego prawa autorskiego.
 
Autorką tekstu jest mec. Helena Rymar


[1] Sprawa C-435/12 AC Adam BV  i in. przeciwko Stichting de Thuiskopie i Stichting Onderhandelingen Thuiskopie vergoeding, wrok z 10 kwietnia 2014 r. dostępna: http://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf;jsessionid=9ea7d2dc30db462e8930e07745129a0ac7cf218462b0.e34KaxiLc3qMb40Rch0SaxuNaN50?text=&docid=150786&pageIndex=0&doclang=PL&mode=req&dir=&occ=first&part=1&cid=5, ostatnio Trybunał orzekł też w sprawie Svensson dotyczącej legalności linkowania
[2] http://www.copywrong.pl/content/orzeczenie-trybuna%C5%82u-sprawiedliwo%C5%9Bci-w-sprawie-c%E2%80%9143512-aci-adam-bv-i
[3] Wyrok dotyczący legalności linkowania z dnia 13 lutego 2014 r., sprawa c-466/12 Nils Svensson i in. vs. Retriever Sverige AB, dostępny na http://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?text=&docid=147847&doclang=PL
[4] Takie działania z kolei pozostawałyby w sprzeczności z dwoma innymi orzeczeniami TS w sprawach Scarlet i Netlog, w których TS kategorycznie stwierdził że filtrowanie treści jest niedopuszczalnym zamachem na prawo do prywatności obywateli UE, sprawa C-70/10 Scarlet Extended SA v. SABAM, dostępna http://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?docid=115202&doclang=en, sprawa C 360/12, SABAM v. Netlog BV, dostępna  http://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?docid=119512&doclang=P
[5] Choć formalna interpretacja art. 23 prawa autorskiego zawęża dozwolony użytek prywatny do utworów „rozpowszechnionych”, czyli zamieszczonych w sieci za zgoda twórcy (legalnych).