Rząd RP zapomniał o prawach użytkowniczek i użytkowników

Po miesiącach dyskusji za zamkniętymi drzwiami  prezydencja bułgarska uzyskała mandat do podjęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim w sprawie ostatecznego kształtu dyrektywy prawnoautorskiej. Niestety,  komitet Zastępców Stałych Przedstawicieli (COREPER) Rady UE zgodził się na taki kształt dyrektywy, który ogranicza prawa użytkowniczek i użytkowników internetu, faworyzując interesy dużych korporacji i posiadaczy praw autorskich.

Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, Rząd RP nie sprzeciwił się wprowadzeniu zarówno filtrów cenzurujących internet, jak i nowego prawa dla wydawców. Przeciw zagłosowały jedynie Niemcy, Finlandia, Holandia, Słowenia, Węgry i Belgia. 

Alex E. Proimos, CC BY, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Paris_Tuileries_Garden_Facepalm_statue.jpg

Rząd RP w 2017 roku bardzo krytyczne stanowisko zarówno wobec propozycji brzmienia art. 11 (prawo wydawców) i 13 (filtry treści) jak i ogólnego podejścia Komisji do Dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Jeszcze miesiąc temu, Ministerstwo Kultury w oficjalnym stanowisku na swojej stronie deklarowało, że:
Polski rząd przyjął bardzo krytyczne stanowisko wobec propozycji brzmienia art. 11 i 13 ogólnego podejścia rady wobec dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Wbrew informacjom podawanym przez niektóre media polskie stanowisko w tej kwestii od początku jest niezmienne”.

Dlaczego Polska zmieniła zdanie? Wszystko wskazuje na to, że wygrał polityczny konformizm i chęć działania po linii Komisji Europejskiej. Przegrały natomiast użytkownicy internetu, których prawa zostaną radykalnie ograniczone, jeśli zaproponowany przez państwa członkowskie UE kompromis wejdzie w życie.

W chwili obecnej tylko Parlament Europejski może sprawić, że internet będzie nadal funkcjonował w otwarty sposób jaki znamy. Najbliższe 4 tygodnie – do głosowania 21 czerwca w Komisji JURI – będą kluczowe. Bardzo ważny jest  kontakt z europosłankami i europosłami i wytłumaczenie im, że muszą bronić praw użytkowników..

Tekst dyrektywy, na który w ostatni piątek zgodziła się Rada (w tym Rząd RP), to najgorszy możliwy scenariusz dla reformy prawa autorskiego:

  1. Dyrektywa wcale nie służy wzmacnianiu jednolitego rynku cyfrowego, ale umacnianiu interesów zarówno międzynarodowych korporacji, jak i komercyjnych posiadaczy praw autorskich kosztem praw użytkowników i indywidualnych twórców.
  2. Nowe prawo pokrewne dla wydawców prasowych (art. 11) uznano za konieczne. Jego zakres jest odmienny od tego zaproponowanego prawie 2 lata temu przez Komisję Europejską, ale nadal rodzi szereg problemów w kontekście dzielenia się wiedzą i informacją online. Przypomnijmy, że w praktyce to prawo będzie oznaczało, że na korzystanie ze snippetów (krótkich fragmentów) artykułów prasowych będzie trzeba mieć podpisaną umowę licencyjną. Zaproponowane przez Radę zmiany dotyczą tego, że prawo ma tylko obowiązywać przez 1 rok (a nie 20 lat), a “nieznaczne fragmenty” (z tym że każdy kraj członkowski ma ustalić sam co to znaczy) mają być wyłączone spod regulacji. Naszym zdaniem jednak każde nowe prawo autorskie, szczególnie tak trudne do egzekucji jak to i faworyzujące jedną grupę, będzie ograniczeniem praw użytkowników i sprawi, że cały system będzie jeszcze bardziej skomplikowany.
  3. Zgodzono się na art. 13, który wprowadza nową regulację dotyczącą usługodawców, którzy pełnią aktywną rolę przy udostępnianiu utworów chronionych prawem autorskim przez użytkowników internetu i czerpią z tego tytułu zyski – czyli platform internetowych takich jak Youtube czy Instagram. W Centrum Cyfrowym uważamy, że regulacja dotycząca platform wymaga zmiany, ale takiej, która będzie uwzględniała przede wszystkim interesy użytkowników, a nie tylko (jak w zaproponowanym tekście) interesy posiadaczy praw autorskich. Poza tym art. 13 wprowadza ryzyko filtrowania treści przez pośredników w celu zapobiegania naruszeniom prawa autorskiego i dopuszcza cenzurę prewencyjną. Pierwotny tekst Komisji Europejskiej był bardziej radykalny, gdyż nakładał obowiązek stosowania automatycznego filtrowania treści, jednak tekst przyjęty przez Radę jest bardzo nieprecyzyjnym aktem prawnym, dopuszczającym również możliwość prewencyjnego filtrowania i nie zapewniającym żadnych gwarancji dla podmiotów (osób indywidualnych, przedsiębiorców, organizacji) publikujących w internecie.  

Więcej komentarzy na temat mandatu dla prezydencji bułgarskiej: Communia, IPKat, Copybuzz.