O lifelogowaniu – przegląd linków #2
Dzisiejszy przegląd linków poświęcony będzie fenomenowi lifelogowania, który zdaje się być coraz bardziej popularny od momentu upowszechnienia idei zbierania, przetwarzania i udostępniania danych. Lifelog to kolekcjonowanie informacji na temat swojego dnia, życia i codzienności. Za pioniera uznaje się Steve’a Manna, który już w latach 80-tych chodził z podłączoną kamerą i transmitował na żywo każdy swój krok. Zainspirował tym wiele osób, a dzięki rozwojowi technologii możliwości lifelogowania było coraz więcej: przeszliśmy od kamer do telefonów komórkowych. Możemy zbierać dane geolokalizacyjne, postować na bloga, mikroblogować, robić zdjęcia i przesyłać je do sieci społecznościowych. Brzmi znajomo? W pewnym sensie każdy z nas jest lifeloggerem – zbieraczem, a niektórzy idą o krok dalej. Na różne sposoby starają się skatalogować i porządkować dane a poprzez te kategorie przedstawiać swoje życie.
Przykładem takiego działania jest Atlas of the habitual Tima Clarka, który poza chodzeniem z włączonym GPS notował swoje wrażenia, zaistniałe fakty. W ten sposób powstała mapa z której dowiemy się gdzie wyprowadzał psa, jak często wracał się do domu po zostawione tam rzeczy, na których ścieżkach słuchał płyty „The suburbs” Arcade Fire.
Na zasadzie gromadzenia danych geolokalizacyjnych opiera się również projekt Everywhere I’ve been Aarona Pareckiego. Wykorzystał on dane zbierane za pomocą aplikacji (sprzedawanej przez jego firmę, tak zupełnie przy okazji), które później przepuścił przez skrypt, żeby otrzymać je w postaci obrazka. Efekt? Ładne obrazki właśnie. Parecki pokazał, jak się poruszał po konkretnych miastach między 2008 a 2012, rezygnując z jakiejkolwiek dodatkowej informacji. Nie jest to ani mapa ciekawych miejsc, które odwiedził i poleca, ani wzbogacony narracją ślad jego historii. Dla zainteresowanych, jak wyglądały ponad 3 lata z życia Pareckiego, odsyłam do galerii na Flickr.
Tak naprawdę najnowszym (i pewnie długo niezdejmowalnym z pierwszego miejsca w rankingu) guru lifeloggowania jest Stephen Wolfram, który niedawno upublicznił dane z przeszło 23 lat swojego życia! Milion napisanych maili, sto milionów uderzeń w klawiaturę, zarejestrowane wszystkie spotkania od 2000 roku. Personal Analytics of My Life Wolframa to zapis dnia człowieka pracy. Informacje, które prezentuje dotyczą tylko i wyłącznie czynności związanych z działalnością służbową, pozbawione zostały informacji o spotkaniach rodzinnych, telefonach do znajomych, ważnych momentach w jego życiu. Jer Thorp, o którym pisałam w poprzednim wpisie, opowiadał o odzwierciedleniu życia w danych i podał za przykład odszukanie geolokalizacji miejsca, w którym poznał swoją dziewczynę. Patrząc na dane Wolframa należałoby stwierdzić, że jego życie wypełnia tylko praca. Tylko, czy dane mogą bezwarunkowo służyć do oceny rzeczywistości? Dane prezentują jakiś wymiar świata, mogą się skupiać na jednym bądź drugim jego aspekcie: Wolfram zbiera inormacje nt. wysłanych maili a Clark notuje, kiedy chodził w niebieskiej bluzie. Każdy z nich od momentu, w którym zdecydował się na zbieranie danych równocześnie podjął decyzję o historii, którą za pomocą nich zaprezentuje. Steve Mann transmitując swoje życie w trybie 24/7 nie miał żadnego wyboru, albo bardzo świadomie konstruował swoje życie na bieżąco.
Lifelogging to nie tylko działania w stylu Clarka, Pareckiego czy Wolframa, ale też check-inowanie się na lotniskach i w knajpach, tweetowanie o pysznej kolacji czy świetnym filmie. Większość z nas nie jest w stanie od tego uciec, technologia zachęca do dzielenia się informacją. Pytanie brzmi: jaką informację upublicznimy i co się z nią dalej będzie działo?