Trialog zakończony – więcej negocjacji w sprawie prawa autorskiego nie będzie!

Wczoraj wieczorem (13 lutego 2019) zakończył się trialog - przedstawiciele Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej doszli do porozumienia w sprawie wersji dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, nad którą za parę tygodni głosować będzie Parlament Europejski

Ostateczna wersja na pewno nie może być nazwana prawem autorskim przyszłości – od samego początku reformy zwracaliśmy uwagę, że jest ona zbyt mało ambitna, powoduje zagrożenia dla praw użytkowników i nie stwarza warunków dla rozwoju Europy, a jedynie umacnia istniejące internetowe monopole. Nic więc dziwnego, że wersja na którą zgodzono się w ramach trialogu, jest propozycją prawa, które nie rozwiązuje żadnych problemów i próbuje uszczęśliwić wszystkich na siłę. Teraz los dyrektywy pozostaje w rękach Parlamentu Europejskiego…

FILTROWANIE TREŚCI BĘDZIE FAKTEM

Negocjatorzy zgodzili się przyjąć wypracowany wcześniej przez Francję i Niemcy (a zatwierdzony przez Radę UE) kompromis, który w praktyce zmieni sposób funkcjonowania internetu i dzielenia się treściami przez użytkowników:
Platformy internetowe i aplikacje, w których użytkownicy mogą publikować treści, muszą „dołożyć wszelkich starań”, aby pozyskać licencje na wszystko, co użytkownicy mogą przesłać – czyli całą twórczość chronioną prawem autorskim na świecie. Zadanie o tyle karkołomne, co niemożliwe do wykonania.
Ponadto większość platform internetowych (poza tymi najmniejszymi i najnowszymi) będzie zmuszona zrobić wszystko, co w ich mocy, aby na ich platformie nie zostało opublikowane nic, co do czego nie posiadają licencji – nie będą miały więc innego wyjścia jak wdrożyć filtry treści – drogie i popełniające wiele błędów.
Jeśli sąd uzna, że wysiłki platformy w zakresie filtrowania treści i pozyskiwania licencji były niewystarczające, platforma będzie bezpośrednio odpowiedzialna za naruszenia prawa autorskiego przez użytkowników. W efekcie platformy będą więc nadmiernie blokować treści, aby nie narazić się na odpowiedzialność.

NOWE PRAWO DLA WYDAWCÓW PRASOWYCH

Jak tylko dyrektywa zostanie wdrożona, internetowe korzystanie z więcej niż „pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów” artykułów informacyjnych będzie wymagało licencji – wydawcom prasowym przyznano nowe prawo pokrewne. Nie przewidziano żadnych wyjątków dla blogerów, małych firm lub organizacji non-profit – również te strony będą musiały uzyskiwać licencje.

DYREKTYWA DOTYCZY WIELU KWESTII

Dwie powyższe kwestie budziły największe kontrowersje w czasie całego procesu legislacyjnego. Oczywiście, dyrektywa to też wiele innych tematów. W trialogu postanowiono, że wyjątek na rzecz eksploracji tekstu i danych (text and data mining) będzie obowiązkowy, co akurat nas cieszy. Ponadto po raz pierwszy w historii przyznano na poziomie europejskim prawną ochronę domenie publicznej – to co jest w domenie publicznej na zawsze musi w niej pozostać. Jednak te małe pozytywne zmiany nie powodują, byśmy mogli oceniać dyrektywę pozytywnie.