Zarządzanie danymi – scenariusze przyszłości

W dyskusji o masowym przetwarzaniu danych osobowych i ich komercyjnym wykorzystywaniu osią sporu nie jest sama technologia, a relacje władzy i odpowiedzialności między państwem, rynkiem, a jednostką. W dominującym dziś modelu usług cyfrowych dane, albo jak określa je Shoshanna Zuboff „prywatne doświadczenia jednostek”, stają się surowcem do projektowania reklam behawioralnych, których cel może być dowolny: zachęcenie nas do zakupu kolejnej pary spodni, zagłosowanie na konkretnego polityka, podjęcie decyzji o zaciągnięciu pożyczki.  W tej chwili algorytmy Facebooka mają dostęp do informacji o ponad 2 miliardach użytkowników i w oparciu o analizę ich „prywatnych doświadczeń” mogą dostarczać im sprofilowane treści.

Facebook należy do wąskiej grupy prywatnych podmiotów, które osiągnęły pozycję monopolistów w zakresie udostępniania internetowych treści i przetwarzania danych o użytkownikach. Przełamanie tych monopoli oraz objęcie większą kontrolą internetowych korporacji zaczyna być wyraźnym celem strategii formułowanych przez różne instytucje publiczne. Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej jako priorytet swoich działań wyraźnie wskazała opodatkowanie największych firm technologicznych oraz budowanie suwerenności cyfrowej Europy: Aby uwolnić ten potencjał, musimy znaleźć naszą europejską drogę. Taką, która znajdzie równowagę między szerokim przetwarzaniem danych, a zachowaniem wysokich standardów prywatności, bezpieczeństwa i norm etycznych. Udało nam się już to osiągnąć przy Rozporządzeniu o Ochronie Danych Osobowych i wiele krajów podążyło naszą ścieżką – zaznaczyła w „A Union that strives for more: My agenda for Europe” Ursula von der Leyen.

Ale jak w praktyce ten balans mógłby wyglądać? RODO, chociaż jest krokiem w dobrą stronę, to nie rozwiązuje wszystkich problemów. Jak mogą wyglądać te alternatywne systemy zarządzania danymi osobowymi? Valentina Pavel w ramach swojej współpracy z Fundacją Mozilla i organizacją My Privacy International opracowała cztery scenariusze przyszłości rozwoju gospodarki cyfrowej:

  1. Dane są chronione klasycznym prawem własności, więc firmy mogą je kupować od obywateli.
  2. Firmy zatrudniają użytkowników jako pracowników, którzy poprzez wykonywanie różnych zadań generują i udostępniają swoim pracodawcą interesujące ich dane np. medyczne.
  3. Dane są gromadzone w “Narodowych Repozytoriach Danych”, które pozwalają państwu kontrolować dostęp do nich oraz budować na ich bazie publiczne usługi.
  4. Wdrożone na szeroką skalę rozwiązania prawne i technologiczne umożliwiają obywatelom realną kontrolę nad dostępem i wykorzystaniem ich danych osobowych.

Scenariusze odwołują się do stosunkowo bliskiej przyszłości – roku 2030. Jak każdy model spekulatywny, zaprezentowane wizje nie są kompletne i nie odpowiadają na wszystkie pytania. Są raczej próbą podsumowania toczących się dyskusji o wyzwaniach związanych z masowym przetwarzaniem danych, niż przedstawieniem nowych i gotowych rozwiązań. 

Scenariusze zostały rozpisane w formie pamiętnika, których autorem jest fikcyjny bohater/ka – Amtis. Takie rozwiązanie na pewno ułatwia zrozumienie opisywanego świata “bliskiej-przyszłości”. Ale też poznajemy go tylko z jednej perspektywy.

Prototypowane w scenariuszach rozwiązania Pavel analizuje pod kątem ich skuteczności w walce z wyzwaniami naszej cyfrowej rzeczywistości. Pavel zalicza do nich przede wszystkim niekontrolowaną pozycję cyfrowych monopolistów oraz ich model biznesowy, który wymaga rozwoju technologii masowego nadzoru: To nie tylko bierny nadzór, ale aktywna kontrola nad naszym życiem i strukturami społecznymi. Firmy przewidują nasze zachowanie i analizują nasze zainteresowania, potencjalnie znając nas lepiej niż my sami siebie. Pavel krytykuje również obecny stan rzeczy także za brak transparentności, dysproporcje władzy między korporacjami a jednostkami, ograniczenia wolności słowa i iluzję darmowych serwisów, do których dostęp opłacamy informacjami o naszym życiu: Alternatywą dla “darmowych” serwisów nie powinna być możliwość wykupienia opcji, które będą “przyjaźniejsze” dla naszej prywatności. Prywatność nie powinna być czymś, co musimy sobie wykupić.

brak
Tytuł: brak
public
Autor: Marjory Collins
     

Scenariusz 1 i 2 - Prawa własności receptą na wszystko?

Przyznanie jednostkom prawa własności do swoich danych lub traktowanie czasu potrzebnego do ich wygenerowania jako pracy w kulturze silnego liberalizmu może brzmieć jak uczciwe rozwiązanie: Mam dość tego, że firmy zarabiają miliony na moich danych. Jeżeli tak wygląda ta gra, w którą gramy to chcę moją część – pisze Amtis w swoim pamiętniku przed spotkaniem z konsultantem od zarządzania danymi, który ma mu pomóc w sprzedaży swoich danych. Niech dane faktycznie staną się towarem, a niewidzialna ręka rynku rozwiąże problem internetowych monopolistów. Pavel jednak sprawnie przedstawia argumenty prawne, które uniemożliwiają objęcie danych osobowych prawem własności.  I jeśli nawet prawnie i technicznie byłoby to możliwe, to objęcie danych prawem własności nie jest alternatywą, a ślepą uliczką.

Po pierwsze, tylko potężne podmioty gospodarcze są w stanie masowo skupywać dane, więc takie rozwiązanie tylko wzmocniłoby cyfrowe monopole. Po drugie, jak w zderzeniu z taką korporacją wyglądałaby nasza pozycja negocjacyjna? Prawdopodobnie byłaby porównywalna do tej, którą mamy, gdy próbujemy negocjować z Facebookiem treść jego regulaminu. Gdyby portale typu Facebook stały się naszymi pracodawcami, to również nie wzmocniłoby to społecznej kontroli nad masowym przetwarzaniem danych. Wizja, w której ktoś nam płaci za czas spędzony na lajkowaniu i publikowaniu zdjęć jest oczywiście kusząca. Jednak zarobione w ten sposób pieniądze pełniłby funkcję środka przeciwbólowego, a nie szczepionki chroniącej nas przed zagrożeniami wynikającymi z masowego przetwarzania danych przez internetowych monopolistów: To zrobi z nas wspólników szkodliwego systemu, z którego staramy się wydostać. Naprawdę chcemy zalegalizować etycznie wątpliwe praktyki rynku i malwersacje naszymi danymi dla paru złotych? (…) I co ważniejsze, jak możemy ulepszyć system jeśli wszyscy wciąż będą koncentrować się na zdobywaniu finansowych profitów?  Jeśli jako cel stawiamy sobie lepszą przyszłość, powinniśmy raczej szukać sposobów na ograniczenie rozszerzającej się komercjalizacji naszego życia.

brak
Tytuł: brak
public
Autor: Alfred T. Palmer

Scenariusz 3 i 4 - Jaka powinna być rola państwa?

A gdyby to państwo byłoby odpowiedzialne za gromadzenie i ochronę naszych danych? Podmioty prywatne mogłyby nabywać do nich dostęp po spełnieniu odpowiednich kryteriów, zdobyciu certyfikatów bezpieczeństwa i uiszczeniu opłaty. Zdobyte w ten sposób środki państwo mogłoby inwestować w rozwój usług publicznych. To kolejny scenariusz, który pojawia się w publikacji Pavel i od razu budzi wątpliwości: W modelu “Państwowego Repozytorium Danych” to państwo ma dostęp do wszystkich danych, które generujemy. Przekłada się to na większą kontrolę. W praktyce może to oznaczać, że będzie posiadać dane każdego obywatela i może przewidywać schematy zachowań oraz intencje mas społecznych. Czy obywatele wciąż będą mieli odwagę protestować, gdy pojawią się nadużycia [ze strony władzy]. Wszyscy wiemy, jak kruche są demokracje, z ryzyko skrętu w stronę technologicznej dyktatury jest wysokie

Ostatni scenariusz przedstawiony przez Pavel jako priorytet stawia możliwość pełnego zarządzania przez obywateli swoimi danymi i ochronę ich praw. Ma to być możliwe dzięki wymuszeniu na firmach bardzo jasnych zasad zbierania danych, zdecentralizowanej sieci, wysokiej świadomości użytkowników oraz technologiach opartych na otwartym oprogramowaniu i przyjaznym user experience. Ta wizja, określona przez Pavel jako “najbardziej śmiała”, wydaje się jej być najbliższa. Ale jak sama zauważa, umożliwienie każdemu obywatelowi korzystanie w pełni z praw do zarządzania dostępem do swoich danych nie jest proste. Nie wystarczy zdemontować bariery prawne i technologiczne. Status ekonomiczny, wykształcenie, ogólna sytuacja życiowa silnie wpływają na nasze możliwości decyzyjne.

Dostarczenie gotowych receptur nie jest celem przedstawionej publikacji. Kontrastowe modele mają pokazać skalę wyzwań, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć.  “System ochrony danych nie działa w izolacji” podsumowuje swoje rozważania Pavel. I zgadzam się z nią. Bo za każdym z tych scenariuszy stoi nie tyle pytanie o to “kto ma mieć dostęp do moich danych i w jakim zakresie”, tylko dylemat dotyczące tego jaki poziom władzy i odpowiedzialności chcemy w rzeczywistości cyfrowej przypisać podmiotom prywatnym, jaki instytucją publicznym, a jaki zostawić w rękach obywateli. A odpowiedzi na te pytania będą kształtowały nie tylko regulaminy serwisów internetowych, ale także otaczający nas system polityczny i gospodarczy.