Europejska reforma prawa autorskiego: zagrożenia dla edukacji w Polsce

Środowisko edukacyjne z nadzieją oczekiwało na europejską propozycję reform prawa autorskiego – Komisja zobowiązała się do doprecyzowania zakresu swobód dla edukatorów (tak zwanego dozwolonego użytku edukacyjnego) i dostosowania prawa do realiów cyfrowego świata.  Oczekiwaliśmy, że Komisja zaproponuje wyjątek od prawa autorskiego, który skutecznie odpowiadałby na wyzwania związane z nauczaniem online.

Przedstawiona we wrześniu propozycja reformy europejskiego prawa autorskiego nie spełnia tych oczekiwań. Zaproponowane rozwiązania mogą znacząco ograniczyć swobody, z których dziś cieszą się w Polsce nauczyciele, wykładowcy i inni edukatorzy. W miejsce dozwolonego użytku będą zmuszeni uzyskać licencję, co oznacza dodatkowe koszty i większe obciążenie biurokratyczne.

Tiffany_Education

Witraż „Edukacja” autorstwa Louis Comfort Tiffany, domena publiczna.

Licencja nie może być najlepszą opcją

Komisja Europejska chce wprawdzie wprowadzić nowy dozwolony użytek edukacyjny dla treści cyfrowych. Nie będzie on miał jednak zastosowania, gdy możliwy będzie zakup licencji na treści cyfrowe. Proponowane rozszerzenie zakresu swobód jest więc pozorne – standardem będzie konieczność uzyskania licencji, najpewniej płatnej.

W konsekwencji, wzrosną koszty funkcjonowania systemu oświaty. Co więcej, takie rozwiązanie wprowadzi większą niepewność prawną – nauczycielom jeszcze trudniej będzie odpowiedzieć na pytanie, czy ucząc korzystają z treści zgodnie z przepisami prawa autorskiego.

Przepisy będą też inne w każdym państwie członkowskim, utrudniając działalność międzynarodową – na przykład polskich startupów edukacyjnych, chcących działać także na innych rynkach.

W Polsce już dziś coraz bardziej rozpowszechnia się praktyka wymuszania na szkołach podpisania umów licencyjnych (tzw. parasole licencyjne) za wyświetlanie filmów. Dziś te licencje są zbędne, bo prawo pozwala szkołom korzystać z tych treści swobodnie. Niemniej szkoły wykupują licencje – bo nie mają odpowiedniej wiedzy, i zabezpieczają się na różne sposoby przed zarzutem naruszenia praw.

Roczna licencja dla jednej szkoły to koszt kilku tysięcy złotych. Wprowadzone w skali całego kraju, licencje będą kosztować system edukacji kilkadziesiąt milionów złotych. Wskazywaliśmy na ten problem rok temu, podczas reformy przepisów w Polsce.  W przypadku wprowadzenia propozycji Komisji taki system, będący zagrożeniem dla finansów systemu oświaty, stanie się standardem działania.

Wąski zakres swobód edukacyjnych w środowisku cyfrowym

Nowe przepisy mają ułatwić wykorzystywanie w edukacji zasobów cyfrowych. Jednak umożliwią wykorzystywanie zasobów cyfrowych w klasach lub w zamkniętych serwisach online (wymagających logowania). Będą one miały zastosowanie tylko w odniesieniu do placówek systemu edukacyjnego – co wyłączy nauczycieli i edukatorów działających poza systemem oświaty, instytucje kultury czy organizacje pozarządowych.

800px-US_Navy_101013-N-8863V-522_Eighth_grade_students_from_Mira_Loma_Middle_School_use_a_ground_tracking_system_during_the_11th_annual_Science_and_Techn

domena publiczna, http://bit.ly/2d9uWt0

 

Komisja nie ma pomysłu na to, w jaki sposób umożliwić rozwój powszechnego e-learningu, otwartych zasobów edukacyjnych czy kursów MOOC. Wprowadza też podwójny standard, który nie chroni wielu działań edukacyjnych – mimo tego, że mają one miejsce w ramach unijnej strategii uczenia się przez całe życie.

Propozycja Komisji a prawo polskie

Zaproponowane przez Komisję rozwiązanie w zakresie dozwolonego użytku edukacyjnego w środowisku cyfrowym jest tożsame z już funkcjonującym w Polsce. W 2015 roku, w ramach nowelizacji ustawy o prawie autorskim, umożliwiono na korzystanie z cyfrowych kopii – wcześniej wyjątek dotyczył jedynie analogowych egzemplarzy. Jednak korzystanie online zostało ograniczone do zamkniętych platform e-learningowych. Naszym zdaniem był to jednak krok niewystarczający by stworzyć prawo naprawdę przyjazne cyfrowej edukacji. Nowe prawo nie wspierało też działań edukacyjnych prowadzonych przez inne podmioty niż te związane wprost z systemem oświaty.

 

W trakcie prowadzonej w zeszłym roku debaty zidentyfikowaliśmy wyzwania, których nie rozwiązała ówczesna nowelizacja. Debata na poziomie Unii Europejskiej daje nam drugą szansę, by rozwiązać problemy edukacji z prawem autorskim. Mamy też przykłady dobrych rozwiązań – w Estonii funkcjonuje bardzo szeroki dozwolony użytek edukacyjny, akceptowany przez wszystkie strony debaty (łącznie z wydawcami).

Liczymy więc, że polski rząd sprzeciwi się propozycjom, zgodnie z którymi istnienie opcji licencyjnej uniemożliwia swobodne korzystanie z treści w szkołach. Takie rozwiązanie będzie generowało nowe, nieuzasadnione koszty, naruszające równowagę między wynagrodzeniem posiadaczy praw a interesem publicznym. Chcemy też zachęcić polskie władze do poparcia dalszego rozszerzenia zakresu swobód edukacyjnych. 

Ważne jest, aby jak najwięcej podmiotów wzięło udział w konsultacjach ogłoszonych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i opowiedziało się za dobrym, nowoczesnym prawem autorskim dla edukacji. Termin na zgłaszanie stanowisk mija 14 października br.