Stworzenie w pełni zintegrowanego Jednolitego Rynku Cyfrowego (Digital Single Market – DSM) jest jednym z głównych priorytetów obecnej Komisji Europejskiej. W odpowiedzi na Strategię przedstawioną przez Komisję, Parlament Europejski przegłosował 19 stycznia rezolucję „W kierunku aktu o jednolitym rynku cyfrowym”. Za dokumentem głosowało 551 europosłów, przeciwko było tylko 88, a 39 się wstrzymało od głosu.

Przyjęta rezolucja nie jest wiążąca dla Komisji, a jedynie określa kierunki ważne dla Parlamentu Europejskiego w kwestii DSM. Wśród postulatów warto zwrócić uwagę na propozycje:

– zreformowania prawa autorskiego tak aby było dostosowane do cyfrowych realiów,

– zharmonizowania dozwolonego użytku w Unii Europejskiej,

– wprowadzenia dozwolonego użytku w zakresie eksploracji danych,

– skończenia z praktykami ograniczeń terytorialnych w dostępie do towarów i usług,

– zachowania ostrożności w kwestii wprowadzania paneuropejskich licencji jako odpowiedzi na problem geoblockingu,

– uczynienia zasadą otwarty dostęp (open access) wyników badań, które były finansowane min. w 50% ze środków publicznych,

– zniesienia dyrektywy w sprawie ochrony prawnej baz danych.

Więcej na ten temat rezolucji Parlamentu Europejskiego można przeczytać na blogu Stowarzyszenia Communia.

Dozwolony użytek edukacyjny w całej Unii Europejskiej powinien wspierać transgraniczny szeroki dostęp do twórczości i ponowne wykorzystanie utworów chronionych prawem autorskim w różnego rodzaju instytucjach edukacyjnych. Stowarzyszenie Communia, którego członkiem jest Centrum Cyfrowe, opublikowało policy paper poświęcone wykorzystaniu prawa autorskiego w służbie edukacji.

Najlepszym sposobem, aby osiągnąć właściwą równowagę pomiędzy interesami twórców a potrzebami środowiska edukacyjnego, jest takie sformułowanie na poziomie Unii Europejskiej przepisów regulujących dozwolony użytek edukacyjny, aby przepisy te:

– odpowiadały na lokalne i transgraniczne potrzeby;

– stanowiły zharmonizowany wyjątek od prawa autorskiego na terenie całej Unii;

– były obowiązkowe;

– były neutralne w odniesieniu do używanych nośników, formatu i technologii;

– były elastyczne;

– obejmowały wszystkie rodzaje zastosowań edukacyjnych pod warunkiem, że zastosowania te są zgodne z uczciwymi praktykami.

Uważamy, że przepisy dotyczące dozwolonego użytku edukacyjnego są niezwykle ważne, gdyż licencjonowanie nigdy nie będzie adekwatną odpowiedzią na potrzeby środowiska edukacyjnego.

Policy paper (w języku angielskim) można przeczytać online lub pobrać w formacie PDF.

Z internetem i nowymi technologiami często jest tak, że gdy naruszane są prawa ich użytkowników w jednym obszarze – na przykład ochrony tajemnicy korespondencji – naruszenia te mogą zostać bardzo łatwo przeniesione na inną naszą aktywność w Sieci. Dlatego też zajmując się prawem autorskim i otwartością nie możemy być obojętni na pomysły betonujące inwigilację w internecie.

Centrum Cyfrowe jest sygnatariuszem apelu organizacji pozarządowych do posłów, postulującego rezygnację z niebezpiecznych  zmian w ustawie o policji właśnie z tego powodu. Jako organizacji obywatelskiej nie podoba nam się, że policja i inne służby miałyby prawo do wglądu w dane internetowe obywateli na życzenie, bez uprzedniej kontroli sądu i w każdej sprawie. Jako organizacja postulująca uwzględnianie praw użytkowników przy tworzeniu nowoczesnych regulacji dla internetu, nie  zgadzamy się na taki stan rzeczy.

 

Co to są bowiem “dane internetowe”? Nie znamy precyzyjnej wykładni tego pojęcia, może to być zatem wszystko. Nasza korespondencja, nasze rozmowy, ale także filmy jakie oglądamy w sieci czy publikacje jakie pobieramy. Nieograniczony kontrolą dostęp do takich danych powoduje, że policji łatwiej będzie ubiegać się o dostęp do nich zza biurka niż prowadzić rozpoznanie tradycyjnymi metodami. Aby zarekwirować nasz domowy komputer, funkcjonariusz potrzebuje nakazu sądu. Zgodnie z nowelizacją, aby dostać się do jego zawartości wystarczyłoby zażądać tych danych od dostawców usług internetowych, z których korzystamy. To nie jest stan prawa chroniący użytkowników.

 

Często tłumaczymy sobie: nie robię nic złego – niech sobie oglądają. Poseł Piotr Marzec-Liroy podsumował skutki takiego myślenia w wywiadzie dla Gazety Wyborczej “Ludzie mówią: ja nic nie robię, nie ściągam porno, nie piratuję seriali, nie mam się czym martwić. No więc masz się czym martwić. Oni będą czytać, co piszesz z biura do żony, będą przeglądać rachunki za kablówkę, będą oglądać focie twojej córki.”

 

Dlatego podpisaliśmy apel organizacji do Posłów i Posłanek z Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, którzy w środę 13 stycznia będą pracować nad projektem zmian w ustawie o policji. Prosimy ich, żeby skorzystali z okazji i wprowadzili tam kilka niezbędnych zmian. Przede wszystkim zapewnili uprzednią kontrolę sądu i ograniczyli sięganie do danych internetowych i telekomunikacyjnych do podejrzeń o popełnienie poważnego przestępstwa. A także, żeby zapewnili, że obywatel, którego dane zostały pobrane mógł się o tym dowiedzieć i skorzystać z prawnych mechanizmów wyjaśnienia tej sytuacji. Wreszcie, by sięganie do tego typu prywatnych danych było ostatecznością gdy zawiodą inne metody, a nie wygodną procedurą wykonywaną zza biurka.

 

Nie wiemy czy przedstawiciele narodu w Sejmie skorzystają z tych podpowiedzi. Jeśli jednak chcieliby to zrobić, poprawią nie tylko bezpieczeństwo obywateli przed nadmierną ingerencją w ich życie prywatne. Spowodują też, że rozprzestrzenianie się  złej normy “grzebania” w cudzych danych internetowych nie wpłynie na  nasz dostęp do dóbr kultury i innych treści dostępnych w Sieci.

 

Treść apelu:

(więcej…)

W zeszłym roku w Stanach przeprowadzono wśród młodych ludzi ankietę, pytając o ich priorytety. Ważniejszy niż poprawa infrastruktury, służby zdrowia, czy nowoczesne gadżety, okazał się być dostęp do edukacji. Nie jest to niczym zaskakującym, ponieważ według Banku Światowego, każdy rok nauki zwiększa nasze dochody o 10-15%. Tak w Polsce, jak i na świecie dostęp do uczelni wyższych jest coraz lepszy, ale wiemy, że także otwarte zasoby edukacyjne mogą jeszcze bardziej zwiększyć dostęp do wysokiej jakości edukacji oraz zredukować koszty nauczania na całym świecie.Arne Duncan kicking off the open education roundtable

We wrześniu 2015 r., podczas spotkania organizowanego przez Biuro Białego Domu ds. Nauki i Technologii oraz Departament Edukacji USA, uczestnicy z całego świata dzielili się swoimi doświadczeniami związanymi z materiałami edukacyjnymi publikowanymi na wolnych licencjach. Prezentowano np. publikacje pomocne w nauce Syryjczyków emigrujących do Europy i Stanów, czy podręczniki, które dzięki wolnym licencjom można wykorzystywać na całych Bałkanach.

Rząd USA podjął zatem decyzję o kontynuacji promocji licencji Creative Commons i w tym celu, 29 października, Departament Edukacji USA zaproponował nowe rozporządzenie, które nakłada obowiązek otwartego licencjonowania wszystkich materiałów tworzonych z funduszy Departamentu. John King (Senior Advisor Delegated Duties of Deputy Secretary of Education) komentuje tą decyzję tak: Poprzez wymóg wolnych licencji, zapewniamy, że wysokiej jakości zasoby, tworzone z naszych publicznych funduszy, są powszechnie dostępne, a tym samym zapewniają równy dostęp do edukacji dla wszystkich nauczycieli i uczniów, niezależnie od ich lokalizacji czy sytuacji.

Departament Edukacji USA uruchomił również kampanię #GoOpen zachęcającą szkoły i nauczycieli do korzystania z materiałów edukacyjnych opartych na wolnych licencjach.

W celu zapewnienia wszystkim uczniom – bez względu na miejsce ich zamieszkania – dostępu do wysokiej jakości zasobów edukacyjnych, zachęcamy dyrektorów i nauczycieli do zamiany tradycyjnych podręczników na ogólnie dostępne materiały na wolnych licencjach – podkreśla Arne Duncan, Sekretarz Edukacji USA. Materiały mogą być dowolnie modyfikowane i dostosowywane do potrzeb studentów. Nauczyciele mogą na bieżąco uzupełniać, modyfikować i udostępniać je dalej. Departament przypomina też dlaczego warto korzystać z zasobów edukacyjnych na wolnych licencjach. Wymienia między innymi oszczędności finansowe, zwiększenie jakości materiałów oraz wyrównanie szans edukacyjnych uczniów.

Do programu przystąpiło już kilka szkół, które zaangażowały się w promocję kampanii wśród innych placówek edukacyjnych. Jednak warta podkreślenia przy tej okazji jest jeszcze jedna rzecz. Jednocześnie z dostępem do otwartych zasobów zapewniany jest dostęp do infrastruktury. Zaangażowanie w projekt zadeklarowały m.in. takie firmy jak: Amazon, Microsoft, sieć edukacyjna Edmodo, a wsparcie merytoryczne zapewnia projektowi amerykański oddział Creative Commons. Po raz kolejny więc widzimy, jak ważne jest równoczesne myślenie o zasobach i infrastrukturze. Oraz, że niewiele w edukacji można zrobić w pojedynkę, bez budowania koalicji i sieci współpracy. Zostawiamy z tą myślą nowe kierownictwo rodzimych instytucji edukacyjnych.

Więcej o amerykańskim programie #GoOpen m.in. na blogu Creative Commons.

Pobierz raport Technologie cyfrowe – kryzys czy innowacja dysruptywna rynku muzycznego?

Nowe technologie zbierają mieszane recenzje wśród ludzi związanych z przemysłem muzycznym. Jedni uważają, że internet i wymiana plików zniszczyły przemysł muzyczny, a konkretniej źródła dochodów twórców i pośredników. Inni są jednak zdania, że tylko dzięki rewolucji technologicznej ostatnich lat niszowi twórcy mają słuchaczy na całym świecie, a pieniądze przepływają szybciej i w bardziej przejrzysty sposób, także bezpośrednio od fanów i dzięki serwisom crowdfundingowym.

 

Technologia jest wyzwaniem dla OZZ

Na konferencji ICT 2015 w Lizbonie rozmawialiśmy z Jake’em Beaumontem Nesbittem z International Music Managers Forum o tym, że organizacje zbiorowego zarządzania sytuują się gdzieś na przecięciu tych dwóch opinii. Z jednej strony zbierają tantiemy od pośredników takich jak Spotify czy YouTube; z drugiej zaś w różnym stopniu radzą sobie z adaptowaniem nowych technologii aby usprawnić przepływy i zarządzanie pieniędzmi. Gdzieś tam na końcu tego skomplikowanego mechanizmu, jakim jest rynek własności intelektualnej są twórcy, którzy widzą jaką szansę dla rozwoju ich biznesu stanowi technologia.

Istnieją rozwiązania, które pozwalają zachować optymizm co do wyzwań stojących przed rynkiem muzycznym. Przykładem jest system kart kredytowych, który został wystandaryzowany na całym świecie.

Nie jest oczywiście tak, że OZZ mogą zupełnie odżegnać się od stosowania nowoczesnych rozwiązań i wiemy, że tego nie robią. Według informacji uzyskanych od przedstawicieli ZAiKS, które zaprosiło nas na spotkanie dotyczące ich sprawozdania finansowego za 2014 r., to stowarzyszenie ma własny program służący obsłudze rozliczeń i śledzeniu wpływających i wypływających środków z inkasa. Z punktu widzenia bezpieczeństwa danych np., własne systemy informatyczne stworzone przez specjalistów są często dobrym rozwiązaniem. Kluczowym argumentem jest specyfika rozliczania tantiem np. z programu TV zawierającego liczne utwory do których prawa ma po kilkoro różnych twórców. Zdaniem przedstawicieli ZAiKS, nie spotkali jeszcze oni oferty konkurencyjnej pod względem łatwości obsługi i realizacji tych specyficznych potrzeb.

Jednak kłopot polega na tym, co przyznał Jake oraz uczestnicy dyskusji w Lizbonie, że tego rodzaju systemy nie mają dobrego przełożenia na relacje OZZ z płatnikami. Co prawda zwykle artyści i inni uprawnieni mogą podejrzeć w systemie czy nie czekają na nich pieniądze. Jednak w wielu przypadkach uczestnicy systemu (np. telewizje, radia czy inni korzystający z twórczości) nie mogą tego zrobić w sposób zautomatyzowany czy poprzez jeden zintegrowany system. W Polsce rozliczenia często przedkładane są papierowo, a nie jest to rzadkość i w innych krajach europejskich.

Technologia jako szansa dla tworzących i kupujących

Problemy z wykorzystaniem nowych technologii również w tej dziedzinie życia są powszechnie dostrzegane. Jedyne co różni strony tej dyskusji to prognoza czy da się doprowadzić do tego, że powstanie system, który będzie łączył wielu aktorów tego skomplikowanego procesu – płacących za eksploatację, pośredników i artystów oraz innych uprawnionych – i który pozwoli przejrzyście zorientować się kto, komu, ile i za co płaci, w jakim czasie oraz który pośrednik ile potrąca. Informacje te są bardzo istotne dla artystów, którzy są na końcu długiego i nie zawsze przejrzystego łańcucha pośredników dystrybuujących nie tylko tantiemy.

System taki ważny byłby także dla tych, którzy prawa eksploatują i dla których nie zawsze jest jasne komu za co mają zapłacić. Składanie papierowej dokumentacji przedłuża cały proces także dlatego, że papier zniesie wszystko i trudno o standaryzację przekazywanych OZZ informacji. W Centrum Cyfrowym często odbieramy telefony i maile z pytaniem o cenę licencji Creative Commons i nasi rozmówcy nie zawsze od razu rozumieją, że licencja CC to zgoła coś innego niż umowa z OZZ zawierająca cennik. Jednak nie dziwimy się wcale, że tak trudno jest się w tym systemie połapać komuś, kto prowadzi mały biznes, gdzie zdarza mu się słuchać radia.

Jake Beaumont Nesbitt potwierdził, że artyści bardzo czekają na rozwiązania, których elementem będzie wystandaryzowanie systemu metadanych oznaczania utworów, w sposób który jednoznacznie powiąże twórczość z uprawnionym na całym świecie. Od kompozycji utworu do nagrania i sprzedaży praw tworzy się cały łańcuch uprawnionych z różnego tytułu. System musiałby jednak uwzględnić coś, co Jake określa mianem fragmentacji praw.

Fragmentacja praw, brak standaryzacji i powiązanych baz danych powoduje, że nie da się szybko ustalić kto konkretnie ma zarobić na nagranej 40 lat temu piosence niszowego artysty, do której prawa autorskie sprzedano w międzyczasie trzy razy. Nie ma też miejsca, gdzie można by te informacje utrwalić i wykorzystywać do przyszłych rozliczeń.

Technologia i efekt skali

Poszczególni aktorzy rynku, w tym OZZ, rozmawiają dużo o tym jak uprościć to co się da i powiązać przynajmniej niektóre podmioty w sposób ułatwiający wzajemne rozliczenia. Rozmowy takie prowadzone są w Europie i tutaj OZZ stoją przed szansą, która jest jednocześnie wyzwaniem dla rynków, które „eksportują” mało twórczości.

Z jednej strony wykorzystanie narzędzi technologicznych do usprawnienia przepływów między europejskimi OZZ dałoby szansę artystom na lepsze zorientowanie się w których krajach mają odbiorców. Byłoby to możliwe przy założeniu, że krajowe OZZ byłyby skłonne udostępniać te szczegółowe informacje o przepływach w skali 1:1 z tym, co same zobaczą w europejskim systemie.

Z drugiej jednak strony system ten wymaga sporej inwestycji. Może się okazać, że kraje, których twórczość muzyczna nie jest popularna poza granicami, generują mniej wpływów niż koszty utrzymania ich obecności w europejskim systemie. To może spowodować, że te OZZ będą do systemu dopłacać z tego co zebrali z rynku na rzecz uprawnionych, a skromne wynagrodzenia z zagranicy nie dotrą do artystów, gdyż posłużą do uregulowania wewnątrzsystemowych rozliczeń.

Gdy w grę wchodzą technologie, efekt skali zmienia się w obu wymiarach, w górę i w dół. W górę, bo pojedyncze przepływy i mikropłatności można połączyć w jeden szerszy strumień, a każdy kto miał do czynienia z pieniędzmi wie, że siła nabywcza 100 zł otrzymanych jednorazowo jest inna, niż 100 zł otrzymanych w pięciu miesięcznych transzach. W dół, bo różnego rodzaju systemy umożliwiają dokonywanie mikropłatności o niskim koszcie krańcowym, przy eliminacji niektórych istniejących obecnie pośredników, bez ograniczeń geograficznych czy czasowych.

Big data i elektroniczny menadżer

Systemy zintegrowane pozwalają też na budowanie historii, na podstawie której można mieć dobry obraz trendów i zachowań, demografii uczestników i zmian w przepływach pod wpływem różnych czynników. Big data nie są wykorzystywane w przemyśle muzycznym stosownie do potencjału jaki mają dla artystów. Rozproszone przepływy finansowe to jedno, rozproszona i przypadkowa informacja o nich to jeszcze inny problem.

W czasach big data należy pamiętać o tym, że sam proces polegający na przesłaniu gotówki na właściwe konto nie jest często jedynym celem transakcji. Przykłady pośredników cyfrowych pokazują, jak wiele informacji związanych z realizacją płatności można zebrać i jak wielkie znaczenie mogą one mieć dla rozwoju twórcy. Jake Beaumont Nesbitt zauważył, że od zawsze rolą menadżera muzycznego na koncertach było przyglądanie się publiczności zza kulis o zbieranie wiedzy o niej, by lepiej planować różne działania. Czy przyszli ludzie młodzi, czy starsi? Czy kupią po koncercie koszulki, czy raczej tylko płyty? Czy warto tu jeszcze raz przyjechać w tym roku? Teraz te informacje mogą być dostępne są za jednym kliknięciem. Menadżerowie moga na ich podstawie podejmować wiele decyzji mających znaczenie biznesowe i rozwojowe dla artysty.

Dane na temat lokalizacji kluczowych i nowych publiczności, ich demografii, przyzwyczajeń i lojalności mogą z czasem posiadać większy potencjał zarobkowy niż sama monetyzacja odsłuchań. Nie ma powodu, dla którego dostęp do tego rodzaju danych nie mógłby być usługą dostarczaną przez OZZ właścicielom praw. Są to przecież organizacje zarządania zbiorowego, a ich rola nie musi mieć charakteru czysto finansowego. To, że system taki jest trudny do wyobrażenia dzisiaj nie oznacza, że nie należy myśleć o jego projektowaniu.

Zwłaszcza, że istnieją rozwiązania, które pozwalają zachować optymizm co do wyzwań stojących przed rynkiem muzycznym. Przykładem jest system kart kredytowych, który został wystandaryzowany na całym świecie. Jest to w zasadzie umowa społeczna, system którym nie zarządza żaden rząd ani organizacja międzyrządowa. Potrzeba płynności, wymienności i szybkich rozliczeń między podmiotami funkcjonującymi w różnych systemach walutowych przeważyła nad trudnościami związanymi z realizacją tak wielkiego przedsięwzięcia. Być może zatem i przemysł muzyczny wkrótce skapitalizuje korzyści wynikające z szans, jakie daje mu technologia.

Zobacz także: Polskie organizacje zarządzania zbiorowego i ich dane finansowe

Komisja Europejska opublikowała wczoraj długo oczekiwany Komunikat  “W stronę nowoczesnego, bardziej europejskiego systemu prawnoautorskiego” dotyczący reformy prawa autorskiego. Dokument określa zakres potencjalnych zmian legislacyjnych w prawie unijnym. Treść dokumentu nie jest dla nas zaskoczeniem z dwóch powodów. Po pierwsze, wcześniejszy wyciek zawiera prawie dokładnie te same propozycje, po drugie Komisja zdecydowała się na bardzo ograniczony zakres reformy. W efekcie nie możemy liczyć na kompleksową reformę prawa autorskiego, która przybliżyłaby nas do celu, jakim jest funkcjonowanie jednolitego rynku cyfrowego.

Z zadowoleniem należy przyjąć fakt, że Komisja jest gotowa do wdrożenia (co prawda zakrojonych na bardzo wąską skalę) rozwiązań gwarantujących przenoszalność (portability) treści online – zaprezentowano dzisiaj projekt Regulacji w tym zakresie. W Komunikacie można też znaleźć kilka propozycji postępowych, takich jak działania legislacyjne mające uczynić łatwiejszym digitalizację dzieł niedostępnych w handlu, regulacja wolności panoramy, wyjaśnienie regulacji dozwolonego użytku edukacyjnego,  czy implementacja Traktatu z Marrakeszu poprzez wprowadzenie obowiązkowego wyjątku w prawie autorskim dotyczącego dostępu do utworów drukowanych dla osób niewidomych i słabowidzących.

Niestety, wygląda na to, że kolejne kroki dotyczące zagadnienia geoblockingu nie zostaną podjęte ani wkrótce, ani na szeroką skalę, co skutecznie blokuje ideę transgranicznego przepływu treści w Europie. Na chwilę obecną Komisja nie planuje w żaden sposób odnosić się do zagadnienia terytorialności prawa autorskiego w Unii Europejskiej, a jedynie zachęcać właścicieli praw i dystrybutorów, aby osiągali kompromisy w kwestiach licencji. Ponadto wskazanie na potrzebę debaty nad wprowadzeniem prawa do komunikowania i udostępniania w kontekście wcześniejszych debat może oznaczać tylko jedno – w Komisji nadal żywa jest idea wprowadzenia ancillary copyright (pomocnicze prawo autorskie dla wydawców prasy).

Niepokojące jest też to, że w dokumencie w kwestii prawa autorskiego nie odniesiono się w żaden sposób do wielu ważnych postulatów z reportu Redy, takich jak harmonizacja czasu ochrony majątkowych praw autorskich w całej Unii i obowiązkowych wyjątków i ograniczeń od monopolu prawnoautorskiego, wprowadzenie regulacji przeciwdziałających zawłaszczaniu domeny publicznej czy zagwarantowanie bezpiecznego statusu prawnego hyperlinków i e-lendingu. Niewątpliwie jednak rok 2016 będzie decydującym dla kształtu prawa autorskiego w Unii Europejskiej (Komunikat Komisji jest jedynie zapowiedzią, na chwilę obecną dość ogólną i lakoniczną, jakie prace legislacyjne mogą się rozpocząć w najbliższej przyszłości).

Nasze pełne stanowisko w sprawie opublikowanego Komunikatu dostępne jest na blogu Stowarzyszenia Communia.

In October, the Polish Ministry of Infrastructure and Development (MIR) has announced a grant competition for digital literacy education projects, with a total value of PLN 180 million (EUR 45 million). It is one of several recently launched grant programs that include a requirement to openly license and make freely available resources created with public funding. Total value of the announced competitions exceeds PLN 400 million (approx. EUR 100 million).

Furthermore, a requirement to openly license educational resources is present in general guidelines for educational activities funded in Poland from the European Social Fund – a funding source with an overall budget of over EUR 35 billion, to be spent until 2020. This requirement is among the biggest open policies implemented today (in terms of the volume of funding covered by the rule). (więcej…)

W ubiegłym tygodniu Europejska Parta Ludowa, największa partia w Parlamencie Europejskim, opublikowała dokument przedstawiający jej stanowisko nt. reformy prawa autorskiego. Wydawać by się mogło, że stanowisko to będzie bardziej progresywne i kompleksowe niż dotychczas prezentowane przez Komisję Europejską – nic bardziej mylnego. Nasz głos krytyczny na temat założeń, a przede wszystkim propozycji stosowania licencji jako odpowiedzi na wszystkie problemy prawa autorskiego, można znaleźć na blogu Stowarzyszenia Communia.

logo-nowe-01 (2)W ostatnich tygodniach głównym tematem politycznym związanym z edukacją była likwidacja gimnazjów i wycofanie 6-latków ze szkół. Oba te pomysły niosą za sobą jedną, poważną konsekwencję: zmianę podstawy programowej, a co za tym idzie – podręczników. Potwierdza to Minister Zalewska w ostatnim wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej. Dlatego, wyjątkowo aktualny staje się temat cyfrowych, otwartych zasobów edukacyjnych, których aktualizacja i modyfikowanie jest proste, legalne i niemal bezkosztowe (w porównaniu z drukowaniem nowych książek). A do tego, można je komponować we własne zestawy dostosowane do możliwości i potrzeb danej grupy uczniów. Warto zatem przyjrzeć się ofercie darmowych, publicznie finansowanych e-podręczników, które ujrzały światło dzienne już niemal w całości, na platformie www.epodreczniki.pl. (więcej…)

Centrum Cyfrowe wraz z 28 innymi organizacjami z całej Unii Europejskiej wystosowało pismo do Fransa Timmermansa (pierwszego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej) i europosłów wyrażając swoje zaniepokojenie procesem konsultacji publicznych w kwestii reformy prawa autorskiego. Problematyczne są przede wszystkim trwające konsultacje dotyczące platform internetowych i odpowiedzialności pośredników internetowych za nielegalne treści. Pytania zostały sformułowane przez Komisję w taki sposób, że katalog podmiotów uprawnionych do wzięcia udziału w konsultacjach jest mocno ograniczony.

Więcej na ten temat można przeczytać na blogu Stowarzyszenia Communia, w ramach którego prowadzimy działania rzecznicze na poziomie Unii Europejskiej.