Walka z nieprawdziwymi informacjami o COVID-19 pokazuje, jak trudno wprowadzić regulacje fake newsów

Zakażmy fake newsów! Tylko jak? I czy wszystkie fake newsy są złe? Odpowiada Kamil Mamak.

neonbrand-IhsaTDKzdwg-unsplash
Tytuł: neonbrand-IhsaTDKzdwg-unsplash
Autor: NeONBRAND on Unsplash

Od kilku tygodni żyjemy w cieniu pandemii, wpływa ona na niemalże każdy aspekt naszego życia i ciężko uciec od informacji dotyczących tego problemu. Codziennie spływa do nas masa wiadomości – a wśród nich, niestety, także fake newsy.

Od lat mówi się o tym, że należy sobie jakoś z tym problemem poradzić – może nawet zakazać fake newsów. Na przykładzie fake newsów dotyczących koronawirusa widzimy, jak ciężkim zadaniem jest prawna regulacja tego zagadnienia. W tekście analizuję głównie fake newsy zebrane na portalu cyberdefence24.pl, Dzieląc je na różne kategorie, pokazuję, że wymagają odmiennego  potraktowania przez prawo – niektóre przyzwolenia, a inne surowego zwalczania. 

Czy fake newsy zawsze są złe?

Truizmem jest stwierdzenie, że fake newsy kojarzą się jednoznacznie negatywnie. Dyskusje o tym zagadnieniu sprowadzają się często do tego, jak sobie z nimi poradzić. Uznajemy, że prawda jest lepsza od kłamstwa, a informacje fałszywe powinny być wyrugowane z życia publicznego.

Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że pozbycie się wszystkich fake newsów byłoby by dobre, bo to pozbycie się kłamstwa. Z takim stwierdzeniem zgodziłby się pewnie Immanuel Kant, który w swojej etyce nie dopuszczał kłamstwa.

Wydaje się jednak, że nie można do tego problemu podchodzić zero-jedynkowo i wymuszenie stuprocentowej prawdomówności nie byłoby tak dobrym rozwiązaniem, jak mogłoby się zdawać. Życie w absolutnej prawdzie nie jest możliwe i jakieś kłamstwa musimy akceptować. Michael Sandel w książce „Sprawiedliwość” podaje za przykład „dobrego” kłamstwa skłamanie zabójcom co do tego, gdzie znajduje się szukana przez nich ofiara – wtedy nasze kłamstwo może nawet uratować życie. „Pozytywne” kłamstwa nie muszą jednak wiązać się z takimi dramatycznymi wyborami, mogą dotyczyć też błahostek, bo czy coś złego jest w powiedzeniu nieurodziwej osobie, że ładnie wygląda, jeżeli poprawi jej to humor?

Jednym z fake newsów dotyczących pandemii, który można rozpatrywać w takich kategoriach, jest ten o rzekomej rezygnacji włoskiego duchownego z respiratora na rzecz innej osoby, piękna historia z morałem, dająca pozytywny przekaz, zachęcająca do myślenia nieegoistycznego, prowspólnotowego. Jak się jednak okazało – nieprawdziwa.

camilo-jimenez-qZenO_gQ7QA-unsplash
Tytuł: camilo-jimenez-qZenO_gQ7QA-unsplash
Autor: camilo jimenez on Unsplash

Pojawiają się też fake newsy dotyczące epidemii, które ciężko w ogóle rozpatrywać w kategorii dobra i zła, a ich jedyną zbrodnią jest to, że skradły nasz czas, który moglibyśmy przeznaczyć na coś innego.

Tutaj dobrym przykładem są pojawiające się wiadomości co do tego, kto przewidział pandemię. Miała to być bułgarska mistyczka, Nostradamus czy też twórcy serialu o Simpsonach – to ostatnie postawowił zdementować nawet portal konkrert24.tvn.pl.

Natykamy się też na tego typu fake newsy, których celem wydaje się być rozbawienie czytających. Bo chyba w tych kategoriach należy traktować krążącą po sieci informację, że Rosja wypuściła lwy na ulice, do wymuszenia przestrzegania zalecenia pozostania obywateli w domach. Do tego gatunku należy też zakwalifikować liczne satyryczne memy, których znaczna część w obecnych czasach dotyczy pandemii, a niektóre zawierają zabawne – choć nieprawdziwe – informacje, które również można by przecież zakwalifikować jako fake newsy.

Wspomniane wyżej kategorie fake newsów nie mają w sobie takiego potencjału niebezpieczeństwa, który uzasadniałby podjęcie aktywności przez aparat państwa, czy to poprzez ściganie ich twórców, czy przez tworzenie przepisów, które miałyby im zapobiec.

Reakcja państwa za pomocą regulacji musi spełniać standard proporcjonalności zawarty w Konstytucji RP, co oznacza w uproszczeniu, że ograniczenia konstytucyjnych praw i wolności – w tym wolności słowa – mogą być wprowadzane tylko wtedy, jeżeli jest to konieczne dla ochrony innych wartości zawartych w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, a samo ograniczenie nie może naruszać istoty wolności i praw.

Nie można więc po prostu zakazać wszystkich fake newsów, gdyż w praktyce naruszyłaby istotę wolności słowa, wprowadzając de facto cenzurę.

Nie byłoby to też konieczne, bo potencjał zła wiążący się ze wskazanymi fake newsami jest niewielki, a niektóre mogą mieć wręcz pozytywne skutki, tak jak te, które mają nas zachęcić do pozostania w domach, czy rozbawiają nas, umilając czas podczas społecznego dystansowania się. 

Powyższych uwag nie należy w żadnym razie odczytywać jako pochwały fake newsów, czy też jako zachęty do ich tworzenia. Pokazać mają jedynie to, że zakres fake newsów jest bardzo szeroki i zawierać może także takie treści, których obecność w sieci musi być akceptowalna, jako przejaw funkcjonowania w praktyce wolności słowa.

Walka z fake newsami musi więc być bardziej zniuansowana, nakierowana raczej na szczególne kategorie fake newsów. Tak też się już po części dzieje, bo na pewno nie jest tak, że fake newsy są zupełnie poza zakresem zainteresowania prawa.

Fake newsy a prawo karne

Twierdzenie, że fake newsy są w Polsce niekaralne jest samo w sobie fake newsem.  Jest wiele przestępstw, które można popełnić za ich pomocą.

Generalnie w prawie karnym chodzi nam o to, żeby zapobiec jakiemuś niekorzystnemu złu – niezależnie od tego za pomocą jakich środków do niego dochodzi. Poszczególne przestępstwa co do zasady nie ograniczają sposobów ich popełnienia, niektóre z nich mogą być więc także popełnione z użyciem fake newsów. 

Ze względu na epidemię zmienia się struktura przestępczości – niektórych przestępstw jest mniej – tych popełnianych zwyczajowo na zewnątrz i w tłumach, z kolei innych może być więcej – jak np. przemocy domowej. Pandemia to też nowe możliwości dla przestępców.

Przestępstwa na koronawirusa to nowe zjawisko powstałe łącznie z pandemią – bazujące na strachu i szumie informacyjnym dotyczącym tego zjawiska. Niestety państwo nie ułatwia sprawy – zmieniając często przepisy z dnia na dzień, czy prezentując wykładnię przepisów na konferencjach prasowych.

Nic więc dziwnego, że w całym tym chaosie część osób daje się nabrać na informacje o rzekomych nowych obowiązkach czy opłatach, jak np. takich związanych z konieczną dopłatą za dezynfekcję towaru lub o braku jakiejś koniecznej płatności w ZUS, Urzędzie Skarbowym czy Ministerstwie Finansów, wskazujących sposób uregulowania „należności”. Tego typu informacje mają na celu uzyskanie od ofiar środków finansowych, wprowadzają ich w błąd, można więc powiedzieć, że za pomocą takich fake newsów dojść może do popełnienia przestępstwa oszustwa z art. 286 § 1 kodeksu karnego. 

Innym przykładem, który również można rozpatrywać w kategoriach przestępstwa jest informacja o tym, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wycofała się z deklarowanej wcześniej pomocy finansowej. Można by tutaj rozważyć zniesławienie z art. 212 § 2 kodeksu karnego, gdyż taka informacja mogła narazić WOŚP na utratę zaufania. Jest to bowiem organizacja, która zbiera miliony złotych przeznaczane później na pomoc służbie zdrowia i jej kapitałem jest zaufanie, jakie wyrobiła sobie przez lata funkcjonowania. 

Powyższe przykłady pokazują, że także i teraz, na gruncie obecnie obowiązującego prawa, niektóre fake newsy związane z pandemią można traktować jako przestępstwa. Nie zmienia to jednak faktu, że część niebezpiecznych fake newsów pozostaje niekaralnych.

Teorie spiskowe o koronawirusie

Swoistą kategorię fake newsów związanych z koronawirusem stanowią te związane z teoriami spiskowymi. Pojawienie się wirusa wzbudziło podejrzenie, że nie jest to jedynie dzieło nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, ale zaplanowana akcja. Powstała cała gama teorii, które „wyjaśniają” zaistniałą sytuację.

Wskazywano – między innymi, że pandemia to dzieło naczelnego antybohatera światowych spisków – Georga Sorosa, inna teoria mówiła o tym, że wirus powstał w laboratorium. Jeszcze inni twierdzili, że to zaplanowana akcja depopulacyjna. Dość popularnym fejkiem jest ten łączący pandemię z technologią 5G. Niebezpieczeństwo takich fake newsów ujawnia się na różnych płaszczyznach i jest nieoczywiste. Tego typu informacje mogą zmniejszać zaufanie w życiu publicznym do państwa jako takiego, jego komunikatów czy oficjalnych wyjaśnień, utrudniając podejmowanie działań, które wymagają współpracy całej wspólnoty.

Medyczne fake newsy

Podczas pandemii daje o sobie znać szczególna kategoria fake newsów, bezpośrednio dotyczących zdrowia obywateli, które można określić jako medyczne fake newsy.

Niektóre z nich są bardzo niebezpieczne, gdy zastosowanie się do ich wskazań może doprowadzić do zagrożenia życia, śmierci czy też dalszego rozprzestrzeniania się wirusa.

Jednym z takich fake newsów jest film o tym, jak „leczyć” COVID-19 autorstwa Jerzego Zięby, popularnego znachora w środowiskach alternatywnej „medycyny”.

Film zawierający szkodliwe rady dotyczące tego zagadnienia został usunięty wprawdzie przez YouTube z jego kanału, jednak przed tym obejrzany był wiele razy, a po usunięciu z YouTube pojawiał się w wielu innych miejscach w sieci (obecnie również dostępny jest na samym YouTube i pojawia się na pierwszej stronie wyszukiwania, z tym, że został udostępniony przez kogoś innego – konto ma 2 subskrypcje).

Inny fake news, który ma potencjał w zrujnowaniu zdrowia ofiary, zawiera wskazówkę co do zabezpieczenia się przed zachorowaniem za pomocą wypicia wybielacza. Za szkodliwe należy uznać też wystąpienie duchownego, który w wywiadzie dla telewizji Trwam stwierdził, że „konsekrowane dłonie kapłana” nie mogą zarażać. O tym jak bezmyślne było to stwierdzenie świadczyć może chociażby przykład z Korei Południowej, gdzie znaczna część zarażeń związana była właśnie z praktykami religijnymi. Biorąc pod uwagę możliwość bezpośredniego przełożenia się medycznych fake newsów na zdrowie i życie obywateli można byłoby rozważyć ich zakazanie. 

Międzynarodowy aspekt fake newsów

Innym aspekt utrudniający regulację fake newsów jest międzynarodowy charakter niektórych z nich.

Prawa narodowe są generalnie ograniczone terytorialnie do swoich geograficznych granic. Załamuje się w dobie Internetu, jednak póki co nie znaleziono sposobu poradzenia sobie z tym problemem. A z tym wiążą się pewne praktyczne ograniczenia w regulacji – wskazać można chociażby na to, że cyfrowi giganci jak Google, Facebook czy Twitter nie są polskimi firmami i państwo polskie ma ograniczone możliwości wymuszenia od nich wdrażania konkretnych reguł postępowania.

Inna sprawa wiąże się z tym, że twórcy fake newsów mogą być w innym kraju, ciężko wtedy wyegzekwować nawet najbardziej surowe prawo.

Także obecny kryzys nie jest wolny od międzynarodowych rozgrywek, Unia Europejska oskarża Chiny i Rosję o szerzenie fake newsów mających na celu osłabienie europejskiej wspólnoty. Byliśmy też świadkami wzajemnych oskarżeń USA i Chin.

Podsumowanie

Powyższy tekst miał na celu pokazanie – na przykładzie informacji dotyczących trwającej pandemii – jak ciężkim zadaniem jest regulacja fake newsów. Pod te zjawisko można podciągnąć bowiem całą gamę informacji, które różnią się od siebie diametralnie.

Zupełnie inna gatunkowo jest informacja o tym, że Rosja wykorzystuje lwy do pilnowania pozostawania w domach obywateli, od tej, że picie wybielacza zabezpiecza przed zachorowaniem czy też od smsów z informacją o konieczności dokonania płatności na rzecz ZUS, co może doprowadzić nas do finansowej ruiny.

Biorąc pod uwagę tę różnorodność, ciężko bronić twardej tezy, że wszystkie fake newsy powinny być ścigane z taką samą zapalczywością.

Część z nich musimy tolerować, gdyż to cena jaką płacimy za wolność słowa. Wśród nich są takie, które nie są w ogóle niebezpieczne, albo ich niebezpieczeństwo jest niewielkie lub nieoczywiste.

Najgroźniejsze jednak z nich mogą i powinny być zwalczane.

Część z nich już jest karalna, np. tak jak te, które wprowadzają ofiary w błąd w celu doprowadzenia ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Są jednak takie, które mimo swojego niebezpieczeństwa są niekaralne i tutaj można byłoby zastanowić się nad zmiana tego stanu rzeczy – mowa o medycznych fake newsach.

O czym należy pamiętać w kontekście regulacji jest międzynarodowych aspekt fake newsów, same platformy, jak i twórcy fake newsów mogą znajdować się za granicą kraju, a w takim przypadku nawet najlepsza krajowa regulacja może nie mieć szans na wyegzekwowanie.


dr Kamil Mamak @KamilMamak – ekspert projektu SpołTech, gdzie realizuje projekt „Regulacje fake newsów na platformach internetowych”. Doktor nauk prawnych, pracownik w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorant filozofii w Katedrze Historii i Filozofii Nauki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Naukowo zajmuje się wpływem nowych technologii na człowieka i prawo karne.

BIULETYN SPOŁTECH

Tekst ukazał się w Biuletynie SpołTech. Jeśli chcesz wiedzieć, jak technologia oddziałuje na ludzi i społeczeństwo – zapisz się do Biuletynu! Co tydzień dzielimy się z Wami najważniejszymi informacji i przemyśleniami związanymi ze społecznym wymiarem technologii.

banery_loga-1-removebg-preview
Tytuł: banery_loga-1-removebg-preview