Przebudzenie YouTube’a
Od samego początku prac nad reformą prawa autorskiego wiadomo było, że najbardziej kontrowersyjny pomysł – filtrowania treści (art. 13) – zrodził się jako odpowiedź na rzekome niepłacenie twórcom przez YouTube. Piszę “rzekome”, bo YT twórcom płaci – nie wiadomo jedynie, ile. Zarówno YT jak i wytwórnie czy organizacje zbiorowego zarządzania pilnie strzegą zawieranych ze sobą umów – więc nie do końca wiadomo o jakich pieniądzach mówimy i jak duża jest “rzekoma” “value gap”.
Brak transparentności, na którym najgorzej wychodzą twórcy, doprowadził do groźnego pomysłu powszechnego obowiązku monitorowania treści zamieszczanych przez użytkowników. Do tego YouTube jest jedyną platformą, która posiada system ContentID, czyli wdrożony filtr treści. Jednak YT stosuje go dobrowolnie, a filtr jest stosowany przede wszystkim do monetyzacji reklam, a nie blokowania treści.
Nasze stanowisko w sprawie filtrowania treści – jeśli jest ono nieuniknione, to zadbajmy o gwarancje praw użytkowników. W innym przypadku będzie trzeba powiedzieć NIE całej dyrektywie…
Stanowisko YouTube’a
W debatach o nowej Dyrektywie wszyscy w Brukseli mówili o prawie anty-YouTube, a YouTube milczał. Sytuacja zmieniła się 12 listopada, gdy Susan Wojcicki, szefowa YT, wystosowała list otwarty o możliwych konsekwencjach art. 13. Wojcicki pisze:
“Platformy, które stosują się do tych zasad [NM: ochrony interesów posiadaczy praw autorskich] i dokładają wszelkich starań, aby pomóc posiadaczom praw w identyfikacji ich treści, nie powinny ponosić bezpośredniej odpowiedzialności za każdy pojedynczy materiał, który użytkownik przesyła. Prosimy decydentów politycznych o znalezienie rozwiązania, które chroni zarówno posiadaczy praw, jak i twórców, oraz wysłuchanie rosnącej liczby podmiotów, w tym niektórych państw członkowskich, które zgadzają się, że istnieje inne rozwiązanie [NM: niż zmiana w systemie odpowiedzialności platform]”.
Parę dni później na platformach zaczęły się również pojawiać ostrzeżenia skierowane do użytkowników o możliwych skutkach art. 13.
Filtrowanie treści – nadal zły pomysł
Tym oto sposobem znaleźliśmy się pozornie po tej samej stronie barykady w sprawie art. 13 co największa platforma do udostępniania treści audiowizualnych. Jednak jest między nami znacząca różnica – my krytykujemy pomysł filtrowania treści na skalę zaproponowaną przez dyrektywę, YT wypowiada się wyłącznie przeciwko zmianom w systemie odpowiedzialności platform internetowych.
Jako Centrum Cyfrowe opowiadamy się przeciwko artykułowi 13, bo widzimy zagrożenia, jakie niesie powszechny obowiązek filtrowanie internetu:
- ograniczenie praw użytkowników (do korzystania z dozwolonego użytku i wolności wypowiedzi – filtry treści są bardzo zawodne);
- dalsza prywatyzacja kontroli nad treściami w internecie – to platformy będą decydować, co może być dostępne online a co nie, a kontrola ta będzie miała miejsce w momencie wrzucania treści do sieci;
- wzmocnienie pozycji gigantów technologicznych i dalsza centralizacja internetu – oni już mają technologie, których stosowanie wymusza obowiązek filtrowania treści;
- coraz większe upodobnienie internetu do telewizji – gdzie treści są publikowanie centralnie, a użytkownicy mają jedynie możliwość wyboru kanałów.
Zmiany w systemie odpowiedzialności platform
YT zależy przede wszystkim na niezmienianiu zasad odpowiedzialności platform internetowych (obecnie platformy nie mogą ponosić odpowiedzialności za treści nielegalne, dopóki nie są świadomi ich istniania). Dlatego też YT popiera wersję dyrektywy przyjętą przez Radę Unii Europejskiej – która zwalnia platformy z odpowiedzialności jeśli tylko będą filtrować treści. YT oczywiście jak najbardziej popiera narzędzie, z którego na co dzień korzysta – ContentID i proponuje, by takie podejście do zarządania prawa autorskimi było standardem.
My uważamy, że jakiekolwiek zmiany w systemie odpowiedzialności platform wymagają szczególnej ostrożności – tak aby system nie wymuszał kontroli wszystkich treści przez wszystkie platformy z całkowitym pominięciem gwarancji dla użytkowników. Zaproponowane zarówno przez Parlament Europejski i Radę wersje art. 13 są dla nas nie do zaakceptowania.
Dziwimy się też, że YouTube popiera przepisy, które wymuszą stosowanie rozwiązań takich jak ContentID. To duża różnica, czy taki system jest wdrażany dobrowolnie, czy też wymuszany przez prawo.
Stoimy wreszcie na stanowisku, że najlepszym rozwiązaniem kwestii „value gap” jest ograniczenie przepisów wyłącznie do tych treści i platform, których dotyczy problem “value gap”. Wiele wskazuje na to, że zakres artykułu 13 można by zawęzić do treści audiowizualnych publikowanych przez YouTube (i być może kilka innych serwisów – lista jest krótka). I nie ma konieczności, by eksportować system ContentID na wiele innych platform internetowych.