Pobierz 2 postulat dla kultury

Pobierz wszystkie 6 postulatów dla kultury

Wypracowanie zasad dozwolonego użytku edukacyjnego sprzyjających nowoczesnej edukacji

postulat 2 poziomRozwój komunikacji i przepływu informacji dzięki Sieci ma wpływ na edukację, która musi opierać się na dostępie do treści wspólnych dla całego społeczeństwa. Dozwolony użytek edukacyjny powinien być adekwatny do ery cyfrowej, nie zaś wyrastać z analogowych tradycji polskiej szkoły.

Uzasadnienie

Dozwolony użytek edukacyjny oznacza korzystanie z materiałów objętych prawem autorskim przez nauczycieli, innych edukatorów oraz osoby uczące się bez konieczności uzyskania zgody autora, a w większości wypadków także wnoszenia opłat.

Wyjątek ten jest uzależniony od tego, czy materiały wykorzystywane są w celu dydaktycznym. Cel ten nie jest jednak zdefiniowany w ustawie. Z niejasności przepisów prawa w tym zakresie korzystają pośrednicy. Firmy reprezentujące twórców i organizacje zbiorowego zarządzania pobierają opłaty na wypadek ewentualnego naruszenia praw autorskich. Przy czym brak definicji celu dydaktycznego powoduje, że szkoły czują się zmuszone płacić gdyż nie są pewne, czy działania takie jak np. prowadzenie dyskusyjnego kółka filmowego dla uczniów realizuje cel edukacyjny czy nie.

Ponadto w wielu miejscowościach biblioteki publiczne często służą szkołom jako miejsca do realizacji zadań dydaktycznych. Podobnie działania edukacyjne są coraz ważniejszym aspektem pracy muzeów. Należy też uznać znaczącą rolę edukacyjną organizacji pozarządowych. Wszystkie powinny mieć one te same prawa w wykorzystywaniu dóbr kultury co edukatorzy i nauczyciele funkcjonujący w tradycyjnym systemie szkolnictwa. Dzisiejsze prawo stawia te instytucje i ich pracowników w gorszej sytuacji niż nauczycieli i szkoły. Prawo powinno równo traktować wszystkie instytucje publiczne i organizacje pozarządowe realizujące działania edukacyjne w sposób niekomercyjny.

Prawo nie nadąża za cyfryzacją polskiej edukacji, potrzebami wynikającymi z konieczności prowadzenia edukacji medialnej czy różnych form nauczania pozaszkolnego, takich jak edukacja domowa. Nie uwzględnia też rosnącej grupy podmiotów, które tworzą ofertę edukacyjną dla uczniów, ale także dorosłych w systemie edukacji przez całe życie (life-long learning).

 Propozycja wdrożenia postulatu

Przeprowadzenie procesu zmierzającego do uregulowania w drodze zmiany ustawy o prawie  autorskim i prawach pokrewnych oraz we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej zakresu dozwolonego użytku edukacyjnego, uwzględniającego specyfikę nauczania z użyciem technologii  cyfrowych (w szczególności w internecie) oraz wielość podmiotów oferujących kompleksowe doświadczenie edukacyjne w celach niekomercyjnych. Dodatkowo, niezbędne jest wyklarowanie definicji celu dydaktycznego.

Pobierz 2 postulat dla kultury

Pobierz 1 postulat dla kultury

Pobierz wszystkie 6 postulatów dla kultury

Pobierz 1 postulat dla kultury

Pobierz wszystkie 6 postulatów dla kultury

Wzmocnienie działań na rzecz edukacji medialnej uczestników kultury

postulat 1 poziomPrzyjęcie roli podmiotu wspierającego rozkwit kultury wymaga pracy nad kompetencjami medialnymi uczestników kultury. Zadaniem resortu kultury jest prowadzenie programów i współpraca z ośrodkami, które kształtują te umiejętności oraz relację użytkownika z twórczością opartą na chęci wynagrodzenia twórcy.

Uzasadnienie

Użytkownicy kultury nie realizują wielu swoich potrzeb i aspiracji zawodowych czy edukacyjnych ze względu na brak odpowiednich kompetencji. Kompetencje cyfrowe i medialne mają znaczenie funkcjonalne tj. nakierowane na zaspokajanie kluczowych potrzeb w różnych sferach życia. W aktywności kulturowej kluczowe kompetencje dotyczą nie tylko znajdywania treści w sieci, czy samodzielnego ich tworzenia, ale zrozumienia uwarunkowań prawnoautorskich.

Wielu Polaków żyje w przeświadczeniu, że prawo autorskie ogranicza możliwości przetwarzania i wykorzystywania wszystkich treści dostępnych w internecie. Niska znajomość takich zagadnień jak domena publiczna, licencjonowanie (także otwarte) treści, oraz prawa i obowiązki użytkowników to bariera w korzystaniu z Sieci.

Edukacja medialna jest także szansą na ugruntowanie postaw sprzyjających wynagradzaniu twórców przez ich publiczność. Badania Centrum Cyfrowego pokazują, że osoby chcące uczestniczyć w kulturze chcą także za nią płacić twórcom – to osoby kupujące dużo książek i chodzące do kina sięgają po darmowe treści w obiegach nieformalnych. Jest to szansa na uczestnictwo w kulturze, które godzi interesy twórców z potrzebą dostępności dóbr kultury jaką mają jej użytkownicy.

 Propozycja wdrożenia postulatu

Resort kultury powinien wzmacniać wskazane wyżej trendy, poprzez umiejscowienie tych postulatów w strategii, rekomendacjach oraz w rzeczywistości regulacyjnej, którą tworzy poprzez wydawanie rozporządzeń i tworzenie programów współpracy i wspierania zadań publicznych. Współpraca z różnymi podmiotami, w tym resortami edukacji i cyfryzacji oraz NGO i wspieranie zadań publicznych powinny być zorientowane na edukowanie uczestników kultury w zakresie tego, z jakich dóbr kultury mogą korzystać nieodpłatnie, jak mogą dzielić się swoimi wytworami w otwartym systemie licencjonowania i jak mogą wynagradzać twórców gdy korzystają z dostępu do treści w sieci. Kwestie te powinny być kluczowym elementem programów nauczania edukacji medialnej zarówno w oświacie jak i w edukacji poza formalnej.

Pobierz 1 postulat dla kultury

Pobierz 6 postulatów dla kultury

 

W marcu tego roku sygnalizowaliśmy kłopoty z otwartością Naszego Elementarza, rządowego podręcznika do klas 1-szych. Jego twórcy mniej lub bardziej intencjonalnie użyli fotografii i grafik z agencji stockowych zamiast dzieł na otwartych licencjach, blokując tym samym jego swobodne i legalne modyfikowanie i udostępnianie. Wyraziliśmy wówczas obawę, że w projekcie e-podręczników może wystąpić podobny kłopot. Niestety się nie pomyliliśmy.

Poniżej prezentujemy stanowisko Koalicji Otwartej Edukacji, opublikowane w odpowiedzi na udostępnienie przez Ośrodek Rozwoju Edukacji 19 nowych e-podręczników. Wbrew temu, co można przeczytać na stronie e-podręczniki, nie jest to największy zbiór otwartych zasobów edukacyjnych w Polsce. Niestety, w obecnej postaci program e-podręczników może się okazać największym bublem otwartej edukacji, który przyćmi nawet problemy z „Naszym elementarzem”.

(Aktualizacja, 4 września 2015: na stronie KOED zostało opublikowane stanowisko ORE wyjaśniające część kwestii. ORE i KOED pracują obecnie nad wspólnym oświadczeniem).

(więcej…)

Pobierz 6 postulatów dla kultury

6 postulatów dla kulturyW roku 2020 kultura, sektor kreatywny i instytucje kultury w pełni wejdą w erę cyfrową. Odbiorcy staną się w pełni uczestnikami kultury, co oznacza, że nie będą jedynie bierną publicznością podążającą za ofertą artystyczną i kulturalną. Ci prosumenci doświadczeń kulturalnych zainteresowani będą formą dialogu z artystami, instytucjami i pośrednikami.

Umiejętne stymulowanie trwałych, znaczących relacji pomiędzy odbiorcami, uczestnikami i twórcami kultury jest wyzwaniem strategicznym dla resortu kultury.

Naszych 6 postulatów co do roli państwa w rozwoju kultury na lata 2015-2020 to:

1 | Kompetencje medialne
2 | Dozwolony użytek edukacyjny
3 | Wspieranie digitalizacji
4 | Przejrzystość przepływów finansowych
5 | Sprawiedliwy mechanizm egzekwowania praw
6 | Zabezpieczenie społeczne twórców

Uzasadnienie oraz propozycje wprowadzenia w życie 6 postulatów dla kultury przekazaliśmy komitetom wyborczym w związku z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu. Każdy z postulatów omówimy także na naszym blogu.

W zeszłym tygodniu, przez dwa dni gościliśmy wyjątkową grupę przedstawicieli organizacji prowadzących lub przymierzających się do prowadzenia repozytoriów otwartych zasobów edukacyjnych. Naszym zamiarem było zebranie w jednym miejscu ludzi z dużym doświadczeniem w tym temacie oraz takich, którzy mogą z tego doświadczenia czerpać. Do stołu zatem zasiedliśmy z gośćmi z Norwegii, Belgii, Niemiec, Czech i Rumunii.

Jak to robią Norwegowie…

Najciekawsze podczas tych dwóch dni było zdecydowanie zderzenie dwóch dużych projektów z Norwegii i Belgii. Norwegian Digital Learning Arena (NDLA) to organizacja prowadząca repozytorium powstałe za pieniądze pochodzące z rządowych dotacji na digitalizację szkół przekazywaną corocznie samorządom. Każdy z nich wydaje 20% tej dotacji na platformę, a pozostałe 80% na zakup sprzętu do szkół i tradycyjnych pomocy naukowych, w tym podręczników. Platforma NDLA przeznaczona jest dla nauczycieli i uczniów szkół średnich i zawiera w pełni darmowe, otwarte elektroniczne materiały do ponad 50 przedmiotów. W modelu tym zdecydowano się na zamawianie na rynku wysokiej jakości materiałów edukacyjnych (ok 60% budżetu jest wydawane na materiały pisane przez wyselekcjonowanych nauczycieli oraz zawodowych autorów materiałów edukacyjnych), a także na skupywanie z rynku praw do niektórych istniejących utworów komercyjnych (np. filmu Hobbit). Także użytkownicy mają możliwość tworzenia i dzielenia się swoimi zasobami. Według NDLA, 98% norweskich nauczycieli wie o platformie, a ponad 60% jej używa (w tym 50% często). (więcej…)

Media podchwyciły na nowo temat naszego raportu „Polskie organizacje zarządzania zbiorowego i ich dane finansowe” – cieszymy się z tego. Uważna lektura wstępu do raportu pozwala stwierdzić, że traktujemy ten dokument jako głos otwierający dyskusję. To ważne, że media uznały, że warto by ona się toczyła.

Kluczowe wątki w dyskusji o OZZ
Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej” zauważa w piątkowym obszernym tekście „ZAIKS chomikuje pieniądze twórców”, że nakładające się niejasności w raportach rodzą podejrzenia o konflikt interesów – OZZ mogą zyskiwać na tym, że przetrzymują jak najdłużej pieniądze, a artystom zależy na tym, by trafiały one jak najszybciej do nich. Jakub Styczyński z portalu Fine Tune podkreśla, że artystom nie podoba się sytuacja, w której ich artystyczne dokonania nie powinny służyć jako pretekst do gromadzenia kapitału kogoś innego.

Kultura jest naszym wspólnym dobrem. Rozmowa o zasobach, które mają ją wspierać, jest wyrazem troski o to dobro narodowe ale także realizacją prawa obywateli do uczestnictwa w debacie publicznej o ważnych dla nich sprawach.

Z początkiem lipca ZAiKS, najstarsza i najzasobniejsza organizacja tego typu, urządziła publiczną prezentację raportu za 2014 r. Ten raport, jak i raporty pozostałych OZZ uważnie przejrzymy. Przeanalizujemy też pojawiającą się w dyskusji koncepcję, jakoby OZZ funkcjonowały tak jak bank, który wykazuje w swoich sprawozdaniach środki zdeponowane przez klientów, chociaż nie są one jego własnością. Pamiętajmy jednak, jak szczególnemu nadzorowi podlegają banki. Jeśli OZZ chcą być podobnie traktowane, postulujemy, żeby organ nadzorujący – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego  – uregulował w jaki sposób OZZ powinny dysponować odsetkami i zakumulowanymi we wcześniejszych latach środkami.

Wiele bowiem wskazuje na to, że w tej chwili OZZ mają dowolność w zarządzaniu tymi zasobami i wykorzystują je w oderwaniu od swojego podstawowego celu statutowego jakim jest redystrybucja pieniędzy z rynku do artystów.

Przejrzystość jest kluczowa
Jakość i przejrzystość mechanizmów redystrybucji środków jest kluczowym czynnikiem wpływającym na obiegi treści kultury i związane z tym zarobki twórców. Przyjrzenie się jak radzą sobie z przejrzystością organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (tzw. OZZ), które są ważnym uczestnikiem ekosystemu wspierania twórczości, było motywacją dla stworzenia raportu “Polskie organizacje zarządzania zbiorowego i ich dane finansowe”.

Ministerstwo zobowiązało OZZ do publikowania sprawozdań finansowych dopiero w 2010 r. Wcześniej transparentność tych organizacji była ograniczona. Nie ma znaczenia, że raporty finansowe za lata 2010-2013 mają inny zakres niż ten, który przewidziany jest dla OZZ za rok 2014. Tak czy inaczej są to oficjalne dokumenty finansowe tych organizacji i nie tracą one swojego statusu przez to, że ich forma za chwilę się zmieni.

Metodologia naszego badania zakłada zbadanie ile można się dowiedzieć właśnie z dostępnych publicznie sprawozdań finansowych. Jeśli rezultat rozczarowuje OZZ, mogą one w przyszłości upublicznić więcej mających istotne znaczenie danych w informacji dodatkowej. Ta część sprawozdania stworzona jest po to, by każdy podmiot mógł uszczegółowić swoje sprawozdanie w sposób oddający specyfikę jego funkcjonowania. My chętnie przeanalizujemy sprawozdania za 2014 r. żeby zobaczyć, na ile ich zmieniona forma sprzyja przejrzystości OZZ. Nie zawahamy się wystawić laurki tej organizacji, która jasno i zrozumiale przedstawi swoje przepływy.

Trudna rozmowa z OZZ
Nie zgłosiliśmy się do OZZ po dodatkowe informacje w trakcie przygotowywania raportu ponieważ uważamy, że nie może być tak, że istotne dla funkcjonowania sektora kultury organizacje stają się w pełni przejrzyste tylko wtedy, gdy organizacja społeczna zwróci się do nich o inaczej niedostępne dane.

Wreszcie, trudno jest nam zrozumieć pewną kuriozalną prawidłowość – ilekroć organizacje społeczne podnoszą kwestię przejrzystości przepływów finansowych w kulturze, oskarża się nas o “szkodzenie kulturze narodowej”. Kultura jest naszym wspólnym dobrem. Rozmowa o zasobach, które mają ją wspierać, jest wyrazem troski o to dobro narodowe ale także realizacją prawa obywateli do uczestnictwa w debacie publicznej o ważnych dla nich sprawach. Tylko tak możemy zmienić system, aby dawał większe zwroty społeczne.

autorzy tekstu: Anna Mazgal, Jan Strycharz

W piątkowej Gazecie Wyborczej ukazał się tekst na temat Polony, który roztaczał przed czytelnikami – zupełnie z resztą słusznie – wizję nieprzebranego bogactwa, jakie znaleźć można w cyfrowym archiwum Biblioteki Narodowej. Cieszy nas to bardzo, ponieważ mamy równie dobre i pełne entuzjazmu nastawienie do wszystkiego, co pokazuje (i komentuje) Polona.

Jednocześnie, w artykule zabrało informacji na temat możliwości ponownego wykorzystywania (re-use) zasobów z tej pasjonującej kolekcji, bez którego nasz entuzjazm jest co najmniej niepełny. Bo to, że Polona pokazuje nam prawdziwe rarytasy – to jedno, a to, że z części z nich możemy z nich korzystać dla własnych potrzeb i w sposób, jaki nam własna kreatywność (lub pragmatyczność) dyktuje – to drugie. I właśnie to drugie sprawia, że to pierwsze jest jeszcze bardziej ekscytujące.

Dodatkowym powodem, dla którego warto o tym mówić głośno i szeroko jest to, że wciąż niewiele osób wie, że takie możliwości istotnie są w ich zasięgu. Jest to jeden z czynników odpowiedzialnych za wciąż niewielką skalę wykorzystania zdigitalizowanych zasobów dziedzictwa udostępnionych na wolnych licencjach lub znajdujących się w Domenie Publicznej.

polona

Oczywiście, jeśli chodzi o bariery dla re-use’u, nie sama niewiedza jest wszystkiemu winna – powodów jest więcej. Sporo miejsca na ich analizę  poświęciła kiedyś na swoim blogu Melissa Terras, dyrektorka UCL Centre for Digital Humanities. Wśród najważniejszych czynników stających na drodze swobodnemu przetwarzaniu cyfrowych zasobów kultury, wymieniła ona:

– brak przejrzystych oznaczeń statusu prawnego zasobów,

– niewystarczająco dobrą jakość udostępnianych zasobów (aby naprawdę móc zrobić z nich użytek, przydałoby się przynajmniej 300 dpi),

– mało przyjazne użytkownikom interfejsy,

– trudności z przeszukiwaniem masy zdigitalizowanych zasobów.

W swoich rekomendacjach dla instytucji, Melissa Terras podkreśla też, że receptą na ostatni z kłopotów może być kuratorowanie i porządkowanie zasobów w kolekcje tematyczne, a następnie „wyciąganie ich na wierzch”, tak, aby odbiorcy mogli z łatwością do nich trafić.

Wielu instytucjom przydałaby się lektura rekomendacji i apelu Melissy Terras, bo – choć zeszłoroczne – nie zdezaktualizowały się.

A Polona? Polona już to wie. Więc jeśli Wy wiecie już o Polonie, to niech nie zraża Was fakt, że nie było o tym mowy w Gazecie Wyborczej i używajcie sobie, do woli.

Trwająca nowelizacja prawa autorskiego była szansą na rozszerzenie dozwolonego użytku edukacyjnego. Pozwala na to prawo unijne, które nie ogranicza swobody korzystania z utworów do celów edukacyjnych, o ile zajęcia prowadzone są w celach niekomercyjnych.

Projekt ustawy o zmianie prawa autorskiego przedstawiony jesienią ubiegłego roku był krokiem naprzód wobec obecnych regulacji. W konsultacjach projektu ustawy Ministerstwo Edukacji Narodowej zgłosiło propozycję, aby zakres dozwolonego użytku w oświacie obejmował całość działań prowadzonych w instytucjach oświatowych, w tym w muzeach, bibliotekach i innych instytucjach i organizacjach. Jednak pod naporem organizacji zbiorowego zarządzania i stowarzyszeń twórców w wersji ustawy, która trafiła do Sejmu zmiany te nie zostały uwzględnione – tak w skrócie potyczki z rozszerzeniem dozwolonego użytku edukacyjnego opisuje Katarzyna Rybicka.

Jeśli nowelizacja przejdzie w obecnym kształcie, to jedynie nauczyciele w murach szkoły będą mogli wykorzystywać swobodnie utwory chronione prawem autorskim do celów edukacyjnych. Mając na uwadze wspieranie edukacji realizowanej przez różne instytucje i organizacje, tym ważniejsze jest więc wspieranie otwartych zasobów edukacyjnych.

Oczywiście z różnych względów wiele materiałów niezbędnych w edukacji będzie zawsze objętych ochroną monopolu prawnoautorskiego i dozwolony użytek edukacyjny, ze wszystkimi jego ograniczeniami, będzie jedyną możliwością, by z takich zasobów skorzystać. Jednak nie istnieją żadne przeszkody prawne, aby finansowane ze środków publicznych materiały edukacyjne udostępniane były na wolnych licencjach. Nie ma też powodów, by nie nadać większego priorytetu, w ramach systemu edukacji, dystrybuowaniu i upowszechnianiu otwartych zasobów. Uczynienie otwartych zasobów standardem w przypadku finansowania publicznego jest kwestią zmian przede wszystkim w zakresie polityki edukacyjnej i dysponowania środkami publicznymi – nie są konieczne zmiany natury legislacyjnej (a w szczególności zmiany ustawy o prawie autorskim). Można to osiągnąć na przykład poprzez:

Większość zaproponowanych powyżej zmian nie wymaga zmian legislacyjnych i możliwa jest do wprowadzenia poprzez zmiany w rozporządzeniach, lub nawet poprzez decyzje z zakresu kształtowania polityki finansowania publicznego.

Chyba w żadnej innej dziedzinie prawa prawnicy nie odpowiadają na pytania “to zależy” tak często, jak w prawie autorskim. Wątpliwości w stosowaniu tych przepisów w praktyce zauważył Rzecznik Praw Obywatelskich, który dwa lata temu zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego art. 115 ust. 3 prawa autorskiego.

To przepis, który mówi o grzywnie lub nawet pozbawieniu wolności za naruszenie praw autorskich w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, ale nie określa jednocześnie jakie to działania. Obywatele nie wiedzą dokładnie, za co mogą zostać skazani.

Trudności te nie omijają edukacji, gdzie dozwolony użytek edukacyjny – czyli korzystanie z materiałów objętych prawem autorskim przed nauczycieli, edukatorów oraz uczniów bez konieczności uzyskania zgody autora i wnoszenia opłat – uzależniony jest od tego, czy materiały wykorzystywane są w celu dydaktycznym. W praktyce im bardziej kreatywne działania nauczycieli i uczniów, tym trudniej rozstrzygnąć, czy realizują one “cel dydaktyczny”. Jeśli nauczycielka pokazuje film na lekcji, to zgodnie z prawem może to robić bez licencji i opłat. Jeśli chciałaby obejrzeć ten sam film wspólnie z uczniami poza zajęciami szkolnymi, to być może potrzebuje uzyskać zgodę firm reprezentujących dystrybutorów filmowych i organizacji zbiorowego zarządzania a nawet wnieść opłatę licencyjną. Inaczej może być narażona na roszczenia i groźby postępowań sądowych.

Gdzie coś jest niejasne, tam ktoś korzysta
Z niejasności przepisów prawa w tym zakresie korzystają pośrednicy. Firmy reprezentujące twórców i organizacje zbiorowego zarządzania pobierają opłaty na wypadek ewentualnego naruszenia praw autorskich. A koszty takich licencji są niemałe i w skali roku mogą sięgać 4 tysięcy złotych dla jednej szkoły. W skali kraju to nawet kilkadziesiąt milionów złotych.

Dodatkowo opłata pobierana przez producentów filmów nie powoduje, że utwór może być już legalnie odtwarzany. Niezbędna jest dodatkowo zgoda organizacji zbiorowego zarządzania takich jak ZAiKS, STOART, ZPAV. Płacą za to wszystko szkoły finansowane z pieniędzy podatników, czyli każdego z nas. A przecież wiele działań prowadzonych w szkole poza lekcjami ma cel i zarazem walor dydaktyczny: dyskusyjne kluby filmowe, fakultatywne zajęcia dodatkowe rozszerzające program nauczania itp. Tak wygląda nowoczesne nauczanie w XXI w., gdy lekcje są tylko częścią doświadczenia edukacyjnego uczniów.

Potrzeba całej wioski, by wychować dziecko
Prawo nie nadąża za cyfryzacją polskiej szkoły, potrzebami wynikającymi z konieczności prowadzenia edukacji medialnej czy różnych form nauczania pozaszkolnego, takich jak edukacja domowa. Edukacja dzieci i młodzieży coraz częściej prowadzona jest przez biblioteki publiczne, działy edukacyjne w muzeach, ośrodki kultury czy organizacje pozarządowe. Te jednak przez ustawodawcę stawiane są w gorszej pozycji niż systemowe instytucje oświatowe, ponieważ nie obejmują ich przepisy dozwolonego użytku edukacyjnego.

Trwająca nowelizacja prawa autorskiego jest szansą na zlikwidowanie paradoksów prawa autorskiego. Pozwala na to prawo unijne, które nie ogranicza swobody korzystania z utworów do celów edukacyjnych o ile prowadzone są w celach niekomercyjnych. Projekt ustawy o zmianie prawa autorskiego przedstawiony jesienią ubiegłego roku był krokiem naprzód wobec obecnych regulacji. W konsultacjach projektu ustawy Ministerstwo Edukacji Narodowej zgłosiło propozycję, aby zakres dozwolonego użytku w oświacie obejmował całość działań prowadzonych w instytucjach oświatowych, w tym w muzeach, bibliotekach i innych instytucjach i organizacjach. Jednak pod naporem organizacji zbiorowego zarządzania i stowarzyszeń twórców w wersji ustawy która trafiła do Sejmu zmiany te nie zostały uwzględnione.

Nowoczesne społeczeństwo to społeczeństwo oparte na wiedzy. Jeśli o swobodzie edukacji będziemy myśleć jako o tolerowanym wyjątku w prawie autorskim, to wyhamujemy inwestycję w kapitał ludzki naszego kraju. Taką inwestycją jest nowoczesna edukacja, łącząca różne formy i wielu aktorów dostarczających uczniom zróżnicowane doświadczenia edukacyjne. Albo zatem będziemy utrwalać anachroniczny system służący pośrednikom, nie uczniom, albo skorzystamy z szansy na zmodernizowanie prawa w sposób, który właściwie odpowiada na wyzwania współczesności i służy całemu społeczeństwu.

Centrum Cyfrowe Projekt: Polska oraz Poznańska Fundacja Bibliotek Naukowych przedstawiają raport przygotowany przez dra Krzysztofa Siewicza po warsztatach konsultacyjnych ze środowiskami bibliotekarskimi przeprowadzonych w drugiej połowie 2012 r. Raport został przygotowany w ramach projektu Reforma prawa autorskiego dla bibliotek i zawiera najważniejsze problemy bibliotek związane z obecnym kształtem prawa autorskiego oraz propozycje rozwiązań.
Raport jest dostępny jako plik PDF.

Download the PDF file .