Kultura to nie tylko biznes. “Alert kultura” – czego zabrakło?
Grupa ekspertów Open Eyes Economy przygotowała ostatnio alert dotyczący prawa autorskiego i kultury w sieci w czasach pandemii. To ważny głos w dyskusji, jednak w naszej ocenie zbyt upraszczający i nastawiony na określone rozwiązania, a nie dialog.
“Pandemia wpisująca się w czas gwałtownego rozwoju technologii z jednej strony zaburzyła funkcjonowanie podmiotów kultury w sieci, z drugiej strony pozwala nadać im nową dynamikę” – to główna diagnoza grona eksperckiego skupionego wokół prof. Hasnera w opublikowanym niedawno alercie “Prawo autorskie i kultura w sieci”. Trudno się z tym nie zgodzić. Jednak autorzy alertu są zainteresowani tylko jednym wymiarem kultury: zwiększeniem środków płynących do twórców. Od dawna powtarzamy, że zrównoważona polityka kulturowa musi zapewniać warunki do tworzenia – ale także do korzystania i partycypacji w kulturze.
Twórcy alertu błędnie pojmują otwartość, stawiając ją w kontrze do zarabiania przez artystów – otwartość zasobów pozwala na zarabianie, oczywiście niekoniecznie w momencie, kiedy indywidualny użytkownik płaci za dostęp. “Od początków istnienia Internetu toczy się dyskusja między zwolennikami otwartości, a rzecznikami komercjalizacji sieci” – możemy przeczytać w raporcie. Alert sugeruje, że otwartość może tylko kulturze zaszkodzić. To nieprawda, pisaliśmy już o tym, że otwartość w wielu wypadkach jest bardzo skuteczną odpowiedzią na wyzwanie, z którym mierzy się obecnie cały świat.
Zaskakuje nas też definiowanie środowisk twórczych jako “rzeczników komercjalizacji sieci”. Fundamentalna debata nie dotyczy tego czy płacić, czy nie. Dotyczy tego, jak zapewnić jak najszersze szanse na tworzenie i korzystanie z kultury. To tylko pozornie to samo.
Niezbędne zmiany w prawie autorskim – ale w oparciu o dane
“Obecność w Internecie wymaga wypracowania zasad prawnych i etycznych, chroniących prawa twórców ale i dbających o prawa uczestników – jest wiele aspektów i obszarów, które wymagają debaty. Instytucje na pewno czeka tworzenie strategii dotyczących cyfryzacji i obecności w sieci” – możemy przeczytać w raporcie. W pełni się zgadzamy, że pandemia jest testem dla obecnie funkcjonujących zasad prawa autorskiego – ale nie zapominajmy, że prawo autorskie w obecnym kształcie nie różnicuje ze względu na pole eksploatacji (czyli działa tak samo zarówno offline, jak i w Internecie). Dlatego też ważne jest, żeby ewentualne zmiany w prawie autorskim poprzedzone były dogłębną analizą, w oparciu o dane i fakty – traktujemy przedstawiony przez ekspertów alertu kulturowego OEE dokument bardziej jako “apel o dyskusję”, a przedstawione w nim konkretne rozwiązania niepoparte danymi propozycje. Niewątpliwie jednak czas na tę dyskusję się zbliża – Polska do 7 czerwca 2021 musi implementować nową dyrektywę prawnoautorską.
Dużą część raportu poświęcono właśnie tej dyrektywie – rozumiemy emocje, jakie obecnie towarzyszą przenoszeniu działalności kultury do internetu i wyzwaniom z tym związanych, mamy jednak nadzieję, że następnym razem eksperci będą bardziej skupieni na samym akcie prawnym, a nie narracjom wokół niego. W ramach prac Stowarzyszenia Communia przygotowaliśmy kompleksowe wytyczne dotyczące implementacji dyrektywy – wyjaśniamy najważniejsze przepisy dyrektywy i pokazujemy, na co zwrócić uwagę w procesie implementacji, tak by zadbać o interesy twórców i użytkowników (które nie są przeciwstawne).
Martwi nas również, jak wąsko potraktowane jest w raporcie potrzeba zmian w prawie autorskim – głównym postulatem wydaje się być walka z “luką wartości”. Nas interesuje również, w jaki sposób umożliwić edukatorom i instytucjom kultury wypełnianie ich misji również w działalności online. Potrzebujemy też dyskusji o dozwolonym użytku dostosowanym do cyfrowej rzeczywistości, nie tylko o roli platform internetowych.
O naszych postulatach zmian w dozwolonym użytku edukacyjnym, które zostały tylko potwierdzone przez pandemię, pisaliśmy już wcześniej.
Same zmiany prawne nie wystarczą
W raporcie podkreślono, że dyskusja o obecności instytucji kultury w sieci nie może dotyczyć tylko zmian prawnych. Szczególnie bliskie są nam postulaty dotyczące wspierania instytucji kultury w procesie ich cyfryzacji, tak by potrafiły “być obecne w sieci”: by miały do tego odpowiednią infrastrukturę i technologię, kompetentnych pracowników oraz zdigitalizowane zbiory. Wspieramy w tym instytucje kultury od dawna, w najbliższym czasie upublicznimy szereg nowych projektów związanych z transformacją cyfrową instytucji kultury.
Jeden z postulatów przykuł naszą szczególną uwagę – z chęcią zaangażujemy się w dyskusję, jak sprawić, że zostaną uruchomienie publiczne platformy do emisji treści kultury wytworzonych przez miejskie instytucje kultury. Naszym zdaniem potrzebujemy dyskusji o publicznej infrastrukturze na szerszą skalę – jest to jedna z naszych propozycji w wizji Shared Digital Europe.
Jednak po tej pozytywnej części alert powraca do narracji stawiającej w opozycji dostępność kultury i wynagrodzenia twórców. “W sytuacji kompletnej utraty wpływów wywołanej lockdownem, płatny dostęp do treści publikowanych w sieci wydaje się być może nie idealnym, lecz bardzo logicznym sposobem na ratowanie finansów instytucji kultury” – czytamy w alercie. To prawda, ale polityka kulturowa w czasie pandemii musi też uwzględniać realizację misji i zapewnienie szerokiego dostępu do kultury. Jesteśmy społeczeństwem, które wierzy, że dzięki muzeom, bibliotekom czy teatrom kultura powinna być szeroko dostępna. Musimy tę wartość zachować w trakcie pandemii.
Równie logiczne wydaje się, by w momencie gdy ludzie tak bardzo polegają na dostępie do kultury online, instytucje publiczne zrewidowały swoje polityki udostępniania treści. Czy przynajmniej część filmów finansowanych przez PISF ze środków publicznych nie mogłaby – przynajmniej tymczasowo – być dostępna dla wszystkich Polaków w internecie? Szczególnie tych, dla których “okienko” komercyjnego wykorzystania już minęło. Przy odpowiedniej polityce dostępności zasobów tworzonych ze środków publicznych mielibyśmy dzisiaj dostęp do dużo bogatszego zasobu polskiej twórczości.
Pamiętajmy wreszcie, że wybór między zarobkiem twórców a dostępnością dla odbiorców nie jest grą o sumie zerowej. Są modele, które pozwalają tego konfliktu interesu uniknąć – takie jak coraz popularniejszy crowdfunding, w którym płacący za twórczość “patroni” finansują dostępność dla reszty społeczeństwa. Najbardziej znanym przykładem takiej produkcji są filmy braci Sekielskich, finansowane w serwisie Patronite. Taki model może być wspierany ze środków publicznych, na przykład w systemie dokładania równowartości zebranej oddolnie sumy z budżetów publicznych – takie projekty we współpracy z hiszpańskimi samorządami od lat prowadzi platforma Goteo.
Rozmawiajmy o obiegach kultury
Na koniec, pomimo dużego rozczarowania częścią prawną raportu, cieszy nas, że autorzy nawiązują do naszych badań “Obiegu kultury”. Te badania potwierdzały, że użytkownicy korzystający z formalnych i nieformalnych obiegów kultury w Internecie są jednocześnie najbardziej aktywną publicznością kulturalną w świecie rzeczywistym – to właśnie te osoby które najczęściej “zdobywają” treści kulturowe za pośrednictwem internetu również najczęściej kupują książki w księgarni, są klientami sklepów muzycznych i najczęstszymi bywalcami seansów kinowych.
Spróbujmy więc zrozumieć nowe cechy obiegów kultury, w czasie pandemii i w czasach post-Covid-19. Zapraszamy do takiego eksperymentu autorów alertu, wierząc że możemy wspólnie wypracować zrównoważoną politykę kulturową dla instytucji kultury działających w sieci.