Spotkamy się przecież online! Felieton o cyfryzacji i pandemii
Organizatorzy odwoływanych wydarzeń deklarowali, że z łatwością zorganizują ekwiwalenty wirtualne. Nauczanie szkolne zostało przełączone na tryb zdalny bez jakiegokolwiek wsparcia dla nauczycieli, tak jakby nauka zdalna była czymś oczywistym i przećwiczonym. Czy jesteśmy gotowi na przeniesienie sporej części życia do Internetu?
Spotkamy się online! Tak można by podsumować optymistyczny ton dominujący w pierwszym tygodniu pandemii koronawirusa i związanej z nim kwarantanny. Organizatorzy odwoływanych wydarzeń deklarowali, że z łatwością zorganizują ekwiwalenty wirtualne. Nauczanie szkolne zostało przełączone na tryb zdalny bez jakiegokolwiek wsparcia dla nauczycieli, tak jakby nauka zdalna była czymś oczywistym i przećwiczonym.
Tak by było, gdybyśmy byli społeczeństwem w pełni cyfrowym, osiągającym na kluczowych wskaźnikach indeksu rozwoju cyfrowego DESI wyniki zbliżone do 100%. Społeczeństwem osób o pełnych kompetencjach pracy z technologiami cyfrowymi i wykorzystywania ich w najróżniejszych sferach życia.
Tak oczywiście nie jest, a kryzys jak na dłoni obnaża wszystkie braki cyfryzacji w naszym kraju. Przypomina nam dobitnie, że w europejskich statystykach plasujemy się regularnie na ostatnich pozycjach. Pandemia wkrótce obnaży to najbardziej fundamentalne wyzwanie – jakim jest ciągle istniejące w Polsce wykluczenie cyfrowe. Prawie 20% osób nie korzysta z internetu, nie ma go w ponad 10% gospodarstw domowych. To osoby bez dostępu do nowoczesnych usług i zasobów, do szczegółowych informacji o koronawirusie, do tworzących się sieci wsparcia. Wkrótce okaże się też na przykład, dla ilu uczniów brak odpowiedniego dostępu lub sprzętu jest barierą w zdalnym uczeniu się.
Tak więc stajemy jako społeczeństwo przed wyzwaniem przyspieszonej cyfryzacji, nadrobienia zaległości – bowiem komunikacja sieciowa jest tym, co czyni nasze społeczeństwo silnym i zdolnym funkcjonować w czasie kwarantanny. Jednak tej cyfryzacji nie należy traktować wyłącznie jako procesu dodawania infrastruktury, uruchamiania usług czy podnoszenia kompetencji technicznych.
W momencie kryzysu widać to, w co wierzymy mówiąc „SpołTech” – że cyfryzacja musi być procesem nakierowanym na osiągnięcie kluczowych wartości społecznych. Takich jak utrzymanie więzi społecznych, współpraca czy troska o dobrostan psychiczny obywateli. Tylko wtedy internet będzie dla ludzi.
Na wyzwanie nagłej cyfryzacji najszybciej odpowiedział biznes. Firmy oferujące rozwiązania do pracy zdalnej lub telekonferencji udostępniły na czas kryzysu swoje usługi za darmo. Wkrótce okaże się, że darmowe rozwiązania telekonferencyjne staną się niezbędnym fundamentem naszego życia społecznego – bez nich nie będą uczyć szkoły i uczelnie, zespoły w firmach nie zorganizują swoich zebrań. Niedługo w tych przestrzeniach zacznie też kwitnąć życie społeczne.
W czasie kwarantanny nasze życie społeczne mocno przeniesie się „do wirtualu”. Rozróżnienie między realem i wirtualem od dawna nie ma sensu, bo żyjemy w mieszance dwóch światów.
Specyfika obecnej sytuacji polega na tym, że jeszcze nigdy nie było tak zredukowane „realne” życie społeczne. I w tym momencie trzeba sobie uświadomić, jak bardzo nasza sfera publiczna online jest oparta na infrastrukturze i rozwiązaniach komercyjnych.
Im bardziej dzisiaj rośnie znaczenie cyfrowych kanałów komunikacji, przestrzeni spotkań i współpracy, tym ważniejsze stają się pytania o odpowiedzialność ich właścicieli oraz ich „konstytucje” – sposoby zorganizowania tych przestrzeni, i naszego w nich życia.
W obliczu pandemii zyskuje też na znaczeniu bliska nam bardzo wizja wiedzy jako dobra wspólnego. Naukowcy walczący z wirusem pracują w rozproszonych, otwartych zespołach wymieniających się swobodnie wynikami badań. Nikt nie ma bowiem czasu na pracę w trybie tradycyjnym, w którym procesy recenzji ciągną się miesiącami lub nawet latami.
Dziś dyskusje o analizie genomu koronawirusa są prowadzone na Twitterze. Ale nic nie ilustruje lepiej walki o wiedzę jako „commons” niż sprawa CureVac. To niemiecka firma opracowująca szczepionkę na Covid-19, którą Donald Trump postanowił wykupić. Prezydent USA oznajmił, że chce mieć szczepionkę na wyłączność, dla swoich obywateli. Firma CureVac, wspierana przez rząd niemiecki, oznajmiła że tworzy szczepionkę dla całego świata, z pomocą globalnej sieci współpracy naukowej.
Wreszcie w czasach pandemii staje się też oczywiste, że cyfryzacja jest niemożliwa bez zaangażowania nas samych. Nie pomogą nam platformy i narzędzia sieciowe, jeśli nie będziemy umieli ich używać. W procesie nagłej cyfryzacji polskiej edukacji wąskim gardłem są kompetencje nauczycieli. Problemem dla całego kraju jest niski stopień wykorzystania rozwiązań do pracy zdalnej w firmach – a to jest spowodowane wyłącznie brakiem odpowiednich kompetencji i mentalności.
Pora zaparkować na chwile rozmowy o tym, czy AI zabierze nam miejsca pracy. Ale też odejść od naiwnej wiary, że cyfryzacja sama w sobie rozwiąże nasze problemy. Rozwiążemy je razem, współpracując dla realizacji ważnych dla nas wartości – a technologie będą w tym procesie jedynie przydatnym narzędziem.
dr Alek Tarkowski @atarkowski – kierownik merytoryczny projektu SpołTech. Prezes Zarządu Fundacji Centrum Cyfrowe. Z wykształcenia socjolog. Zajmuje się tworzeniem cyfrowych strategii i polityk publicznych, rzecznictwem oraz badaniem społeczeństwa cyfrowego. Jest współtwórcą Creative Commons Polska, Koalicji Otwartej Edukacji (KOED) oraz europejskiego stowarzyszenia Communia. Członek Zarządu amerykańskiej fundacji Creative Common.
————————
Tekst ukazał się w Biuletynie SpołTech. Dwa razy w miesiącu dzielimy się z Wami najważniejszymi informacji i przemyśleniami związanymi ze społecznym wymiarem technologii.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak technologia oddziałuje na ludzi i społeczeństwo – zapisz się na newsletter.