Żółte światło dla europejskiej reformy prawa autorskiego
Jeszcze parę dni temu wszystko wskazywało na to, że koniec reformy prawa autorskiego to tylko kwestia tygodni – ostatnie posiedzenie w ramach trialogu zaplanowane było na 21 stycznia. Tego dnia miała zostać wypracowana ostateczna wersja Dyrektywy przez przedstawicieli Komisji Europejskiej, Rady Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, która później miała być już tylko głosowana przez Parlament Europejski na posiedzeniu plenarnym. Tak jednak się nie stało – trialog 21 stycznia został odwołany.
Parę dni wcześniej, 18 stycznia, podczas posiedzenia Rady Unii Europejskiej, 11 krajów członkowskich (Polska, Niemcy, Belgia, Holandia, Finlandia, Słowenia, Włochy, Szwecja, Chorwacja, Luksemburg i Portugalia) nie zgodziło się na propozycję kompromisową prezydencji bułgarskiej, która miała być propozycją wyjściową w trialogu. Bez tej zgody prowadzenie dalszych negocjacji jest wstrzymane. Wygląda na to, że państwa członkowskie nie doszły do porozumienia w sprawie najbardziej kontrowersyjnego pomysłu tej reformy – art. 13, czyli obowiązku filtrowania treści zamieszczanych przez użytkowników.
Co wiemy?
- Decyzja Rady Unii Europejskiej jedynie spowalnia reformę prawa autorskiego, ale jej nie kończy – kompromis nadal jest możliwy, dlatego też należy śledzić każdy kolejny krok i głośno wyrażać swój sprzeciw wobec kontrowersyjnym rozwiązaniom.
- Kością niezgody, szczególnie między Niemcami a Francją, są proponowane wyłączenia dla małych i średnich przedsiębiorstw dotyczące obowiązku filtrowania treści (art. 13). Niemcy chcą, by wyłączenia były jak najdalej idące. Francuski poseł Jean-Marie Cavada uważa natomiast, że otworzy to furtkę dla globalnych firm, które podzielą swoje platformy pomiędzy niewielkie podmioty, nie podlegające regulacji.
- Równocześnie przeciwko artykułowi 13 wypowiedzieli się producenci treści audiowizualnych – którzy uznali, że dyskutowane obecnie zmiany w przepisach mogą być dla nich szkodliwe – bowiem paradoksalnie wzmocnią pozycję platform.
- Presja społeczna ma sens – temat, o którym jeszcze rok temu mało kto słyszał, okazuje się być jednym z najtrudniejszych w obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Czego nie wiemy?
- Dlaczego rząd polski ostatecznie nie poparł propozycji Prezydencji rumuńskiej? Jeszcze w zeszłym roku wystąpiliśmy z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej w tej kwestii, ale Ministerstwo odmówiło ujawnienia tych informacji. Czy Polska sprzeciwia się filtrowaniu treści? Czy też negocjuje jedynie kształt tych przepisów? Nadal tego nie wiemy.
- Na kiedy zaplanowane jest kolejne posiedzenie Rady Unii Europejskiej, dające państwom członkowskim możliwość wynegocjowania wspólnego stanowiska – kalendarz dalszych prac nad Dyrektywą jest chwilowo dużą niewiadomą.
- Co najważniejsze, w obecnej sytuacji nie wiadomo, czy prace legislacyjne zostaną zakończone w porę, by przegłosować propozycję Dyrektywy przed zakończeniem prac Parlamentu Europejskiego pod koniec kwietnia.