Ministerstwo Cyfryzacji właśnie zakończyło konsultacje projektu założeń do bardzo ważnej ustawy – o Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE). Uruchomienie OSE ma umożliwić wprowadzenie nowych form kształcenia i wyrównanie szans edukacyjnych uczniów w Polsce m.in. poprzez:
Zgadzamy się z ideą utworzenia OSE i popieramy ogólne założenia opisane w projekcie. Mamy jednak zastrzeżenia dotyczące wdrożenia standardów wynikających z koncepcji otwartości, tak dotyczącą udostępnianych treści (kwestia otwartości zasobów edukacyjnych) jak i usług (kwestia neutralności OSE).
Licencje zamiast zharmonizowanych przepisów, tzw. podatek od linków i cenzura zamieszczanych przez użytkowników treści – to tylko niektóre pomysły Komisji Europejskiej dotyczące zmian w prawie autorskim. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zakończyło się właśnie konsultacje dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym i przygotowuje polskie stanowisko. W Centrum Cyfrowym przygotowaliśmy opinię o dyrektywie, którą przesłaliśmy do MKiDN. Mamy nadzieję, że nasze uwagi zostaną wzięte pod uwagę.
Pisaliśmy już na blogu o tym, co nas uwiera w unijnej propozycji reformy prawa autorskiego i jakie zagrożenia widzimy m.in. dla edukacji w Polsce.
Pełną treść naszego stanowiska przesłanego do Ministerstwa i dotyczącego dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym możecie pobrać w pliku PDF
W skrócie, uważamy, że podejście Komisji Europejskiej do reformy prawa autorskiego jest oparte na błędnych założeniach:
1. Komisja zdecydowała się wspierać istniejące modele biznesowe posiadaczy praw autorskich, chroniąc status quo. Jest to niezwykle krótkowzroczne podejście do modernizacji jednego z podstawowych obszarów regulacyjnych gospodarki opartej na wiedzy. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę, że przepisy te będą prawdopodobnie w mocy przez nadchodzące dziesięciolecia. Równocześnie zabrakło obiecywanej harmonizacji prawa autorskiego, sprzyjającej wykorzystaniu potencjału technologii cyfrowych dla szeroko pojętego rozwoju.
W nawiązaniu do przedstawionego projektu dokumentu dotyczącego Kierunku Działań Europejskich Ministra Cyfryzacji, przedstawiliśmy swoje stanowisko dotyczące zaangażowania Ministra Cyfryzacji w prace nad Jednolitym Rynkiem Cyfrowym.
Pełna treść stanowiska wraz z naszymi postulatami dostępna jest w formacie PDF.
W dokumencie widoczne jest mocne zaangażowanie Ministra w regulacje dotyczące infrastruktury związanej z nowymi technologiami. Naszym zdaniem równie ważne jest powiązanie kwestii infrastrukturalnych z regulacjami dotyczącymi prawa własności intelektualnej, w szczególności z prawem autorskim oraz z regulacjami obowiązującymi w środowisku cyfrowym. Wynika to z faktu, że zagadnienia te w bezpośredni sposób wpływają na tak ważne obszary jak działalność pośredników internetowych, wykorzystanie danych i funkcjonowanie europejskiej chmury obliczeniowej, text and data mining, rozwój i działalność start-upów, kierunek zmian w edukacji cyfrowej. Dlatego też niezbędne jest, by Minister Cyfryzacji aktywnie uczestniczył w debacie nad kierunkiem zmian prawa autorskiego, gdyż debata ta ma we współczesnym świecie decydujący wpływ na funkcjonowanie społeczeństwa cyfrowego. Rozumiemy, że podmiotem właściwym dla kwestii reformy prawa autorskiego jest MKiDN, jednak w kontekście cyfrowego charakteru systemu prawa autorskich i wpływu, jaki reforma prawa autorskiego może mieć na nowe technologie, uważamy że niezbędna jest współodpowiedzialność Ministra Cyfryzacji za ten proces.
Kwestia regulacji działania i odpowiedzialności platform internetowych jest jednym z głównych tematów w ramach debaty dotyczącej Jednolitego Rynku Cyfrowego. Wypowiadaliśmy się w tej sprawie przy okazji konsultacji prowadzonych przez Komisję Europejską czy komentując projekt-przeciek Komunikatu Komisji Europejskiej. Tym razem na zaproszenie Ministerstwa Cyfryzacji przedstawiliśmy nasze stanowisko dotyczące finalnej wersji komunikatu Komisji Europejskiej w sprawie platform internetowych.
Pełna treść stanowiska wraz z naszymi szczegółowymi postulatami dostępna jest w formacie PDF.
Doceniając kompleksowy charakter Komunikatu, a także zrezygnowanie przez Komisję z pomysłu stworzenia definicji “platformy internetowej”, pragniemy zwrócić uwagę na dwa aspekty dotyczące zapewnienia odpowiedzialnego działania platform internetowych: roli platform internetowych w systemie ochrony własności intelektualnej oraz zagrożenia prywatyzacji odpowiedzialności w środowisku cyfrowym.
Bardzo niepokojące z perspektywy ram prawnych ochrony własności intelektualnej jest plan dążenia przy okazji reformy prawa autorskiego “do osiągnięcia sprawiedliwszego podziału wartości wytwarzanej przy internetowej dystrybucji treści chronionych prawem autorskim za pomocą platform internetowych umożliwiających dostęp do takich treści”. Zakres tego stwierdzenia jest rozległy, jako że niemal wszystkie platformy współpracujące z użytkownikami końcowymi w jakiejś mierze „są oparte na zapewnianiu dostępu do treści chronionych prawem autorskim”. Ponadto stwierdzenie to sugeruje, że obecny podział wartości nie jest sprawiedliwy i że możliwe jest, aby Komisja w jakiś sposób ustaliła, czym jest sprawiedliwa dystrybucja wartości. Pomimo że język komunikatu wydaje się być w tym przypadku celowo niejasny, wydaje się że Komisja pragnie wprowadzić kolejne uprawnienia na rzecz wydawców w postaci nowego prawa pokrewnego wydawców.
Komisja chce zrealizować cel “zapewnienia odpowiedzialnego działania platform internetowych” głównie poprzez zachęcanie do podejmowania inicjatyw samoregulujących (self-regulation). O ile samo podejmowanie inicjatyw samoregulacyjnych jest pomysłem efektywnym i z wielu względów pożądanym w środowisku internetowym, należy pamiętać że efektywność nie jest jedyną wartością. Równie ważna jest ochrona wolności słowa czy zapewnienie gwarancji proceduralnych końcowym użytkownikom internetu. Taka swoista prywatyzacja kontroli nad treściami zamieszczanymi online w połączeniu z brakiem kontroli ze strony państwa i określenia ram mechanizmów samoregulacyjnych nie tylko doprowadzi do zwiększenia roli platform, ale również do swoistej monopolizacji dostępu do treści. Takie podejście poddaje w wątpliwość skuteczność zapewnienia obywatelom UE wolności słowa i tym samym realizowania jednych z najbardziej podstawowych praw człowieka.
Nie tak dawno, 2 lipca, nowa ustawa antyterrorystyczna z przepisami zezwalającymi na blokowanie stron internetowych weszła w życie, a już kolejne ministerstwo pracuje nad tym, by blokowanie internetu stało się powszechną praktyką. Tym razem Ministerstwo Finansów przedstawiło pomysł na zmiany w ustawie o grach hazardowych.
Centrum Cyfrowe przedstawiło opinię w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych i innych ustaw (dotyczy projektu z 23 maja 2016) – dokument dostępny w formacie PDF.
We współczesnym świecie interes publiczny taki jak ograniczenie dostępu do nielegalnych usług hazardowych, musi być ważony wraz z innymi wartościami: wolnością słowa, domniemaniem niewinności, prawem do sądu oraz swobodą prowadzenia działalności gospodarczej. Mechanizm blokowania danych w internecie nie polega na usunięciu treści, a blokowaniu dostępu do nich poprzez filtrowanie zapytań o dostęp do danego adresu internetowego. Wprowadzenie takiego mechanizmu w przypadku jednego rodzaju danych, dodatkowo bez efektywnej kontroli sądowej, może skutkować chęcią blokowania różnych innych treści, także związanych z działalnością strażniczą czy aktywnością obywatelską polegającą na wyrażaniu sprzeciwu w debacie publicznej. Przepisy te tworzą podwaliny dla cenzury prewencyjnej i będą miały negatywny wpływ na rozwój społeczeństwa informacyjnego.
Projekt zmieniający ustawę o grach hazardowych przewiduje utworzenie „rejestru niedozwolonych stron”. Mają do niego być wpisywane „adresy elektroniczne pozwalające na identyfikację stron internetowych lub innych usług zawierających treści umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez zezwolenia udzielonego zgodnie z przepisami ustawy lub uczestniczenie w tych grach”. Sam wpis do rejestru będzie dokonywany przez Ministra Finansów, a przedsiębiorcy telekomunikacyjni będą mieli obowiązek blokowania dostępu do wszystkich umieszczonym tam stron. Raz na pół roku szef resortu finansów będzie zobowiązany wysyłać do Sądu Okręgowego w Warszawie sprawozdanie wskazujące, jakie strony wpisano do rejestru i dlaczego.
Pragniemy również wyrazić nasz sprzeciw w związku z trybem prac nad ustawą. Rejestr niedozwolonych stron dotyczy tak istotnych praw jednostki, jak gwarantowane przez Konstytucję RP wolność wyrażania poglądów i pozyskiwania informacji (art. 54) i prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy (art. 45).
Centrum Cyfrowe, w odpowiedzi na zaproszenie Ministerstwa Cyfryzacji, złożyło stanowisko dotyczące Programu Otwierania Danych Publicznych. Przede wszystkim chcieliśmy wyrazić poparcie dla Programu Otwierania Danych Publicznych oraz satysfakcję z faktu, że Ministerstwo Cyfryzacji rozwija ten kierunek w celu tworzenia nowoczesnej administracji publicznej w Polsce. Widzimy w programie realizację postulatów sformułowanych przez nas w 2011 roku w Mapie drogowej otwartego rządu w Polsce.
Pełna treść stanowiska wraz z naszymi postulatami dostępna jest w formacie PDF.
Program Otwierania Danych Publicznych przygotowany w Ministerstwie Cyfryzacji ma służyć pełniejszemu wykorzystaniu potencjału informacji gromadzonych przez administrację.
Zdajemy sobie sprawę, że termin „dane publiczne” przyjął się jako potoczny odpowiednik terminu „informacje sektora publicznego”. Mająć to na uwadze rekomendujemy bardziej precyzyjne określenie w programie jego zakresu przedmiotowego. Program powinien obejmować nie tylko zdefiniowany ustawowo „zasób publiczny”, ale także inne rodzaje informacji sektora publicznego.
(więcej…)
Centrum Cyfrowe wraz z innymi organizacjami i instytucjami przedstawiło swoje stanowisko w konsultacjach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dotyczących prawa panoramy i prawa pokrewnego wydawców.
Chcemy, żeby projekty takie jak Wikipedia nadal działały i aby każdy mógł publikować zdjęcia z wakacji. Powiedzieliśmy TAK prawu panoramy. Chcemy, żeby internet nadal oparty był na wymianie linków, agregaty informacji istniały i żeby bez obaw można było polecać swoje ulubione artykuły znajomym przez portale społecznościowe. Powiedzieliśmy NIE prawu pokrewnemu wydawców. W odpowiedzi na nasz apel stanowiska wsparły (niektóre podmioty podpisały się tylko pod jednym stanowiskiem):
Centrum Edukacji Obywatelskiej
Fundacja Culture Shock
Fundacja Humanites
Internet Society (ISOC) Polska
Instytut Kultury Miejskiej
Ośrodek Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów w Warszawie
Stowarzyszenie Muzeów Uczelnianych
Wikimedia Polska
Dotyczy projektu ustawy o działaniach antyterrorystycznych z 5 maja 2016 w zakresie blokowania danych informatycznych mających związek ze zdarzeniem terrorystycznym
We współczesnym świecie bezpieczeństwo musi być ważone wraz z innymi wartościami: wolnością słowa, prawem do prywatności, domniemaniem niewinności. Przepisy kreujące infrastrukturę bezpieczeństwa muszą być precyzyjne, proporcjonalne, a przede wszystkim skuteczne. Skoro tworzą ograniczenia dla swobody ruchu czy wypowiedzi, jako społeczeństwo nie możemy pozwolić sobie na wdrażanie regulacji, które nie przynoszą dobrych rezultatów przy tego rodzaju ograniczeniach. Możliwość zablokowania dostępu do danych ponieważ mogą one mieć związek ze zdarzeniem terrorystycznym nie spełnia żadnego z warunków, które powinny być brane pod uwagę przy tworzeniu polityk bezpieczeństwa. Blokowanie jest łatwe do obejścia, nieskuteczne dla realizacji tak zdefiniowanego celu oraz otwiera możliwości nadużycia infrastruktury blokującej dla celów wykraczających poza oryginalny zamysł ustawodawcy.
Projekt ustawy antyterrorystycznej w zakresie blokowania danych informatycznych mających związek ze zdarzeniem terrorystycznym budzi następujące zastrzeżenia:
Blokowanie treści w internecie nie usuwa ich trwale z sieci, a jedynie blokuje ich dostępność. W stosunku do treści o niskiej szkodliwości czy braku znamion przestępstwa jest to rozwiązanie nieproporcjonalne, a w stosunku do treści które są nielegalne nie rozwiązuje ono problemu ich ogólnej dostępności po czasie trwania blokady. Rozwiązanie to jest zarazem nazbyt restrykcyjne dla ogółu przypadków i nieskuteczne dla tych, które wymagają rzeczywistej interwencji organów ścigania. Jako takie nie realizuje celu ustawy i dlatego też nie powinno być narzędziem w walce z zagrożeniem terrorystycznym.
Blokowanie stron nie dosięgnie też ewentualnych treści o charakterze terrorystycznym, gdyż nie są one dostępne w miejscach, gdzie blokowanie treści mogłoby skutecznie zajść. Zdaniem twórców projektu proponowane rozwiązanie ma zapobiegać prowadzeniu działalności terrorystycznej przez organizacje terrorystyczne, szczególnie w kontekście instruktażu i kontaktowania się z członkami siatki terrorystycznej. Należy pamiętać, że treści udostępniane przez organizacje terrorystyczne rzadko dostępne są w tradycyjny sposób, o wiele częściej wykorzystywany jest tzw. darknet (inaczej deep net, poziom sieci niedostępny dla przeciętnego użytkownika, wymagający koszystania z określonych narzędzi i ustawień), który wymyka się krajowym regulacjom.
Mechanizm blokowania danych w internecie nie polega na usunięciu treści, a blokowaniu dostępu do nich poprzez filtrowanie zapytań o dostęp do danego adresu internetowego. Wprowadzenie takiego mechanizmu w przypadku jednego rodzaju danych, dodatkowo bez efektywnej kontroli sądowej, może skutkować chęcią blokowania różnych innych treści, np. pornograficznych czy hazardowych, ale także związanych z działalnością strażniczą czy aktywnością obywatelską polegającą na wyrażaniu sprzeciwu w debacie publicznej. Przepisy te tworzą podwaliny dla cenzury prewencyjnej i będą miały negatywny wpływ na rozwój społeczeństwa informacyjnego.
Korzystanie z internetu, a przede wszystkim publikowanie, jest formą korzystania z wolności słowa, gwarantowanej zarówno przez Konstytucję RP jak i Europejską Konwencję Praw Człowieka. Ewentualne ograniczenia tego konstytucyjnego prawa muszą spełniać zasady proporcjonalności, co nie ma miejsca w projekcie.
Po pierwsze, określenie “dane informatyczne” jest bardzo szerokie i może dotyczyć zarówno poszczególnych treści, jak i funkcjonowania całych portali internetowych, w tym również społecznościowych. W efekcie działanie Szefa ABW może doprowadzić do zablokowania protokołów, na których opierają się komunikatory (Facebook, Twitter) czy sieci anonimowej wymiany danych. Po drugie, żądanie Szefa ABW uzależnione jest tylko od związku danych z przestępstwem o charakterze terrorystycznym – definicja tego pojęcia jest również bardzo szeroka i niedookreślona. W proponowanym projekcie zarówno pojęcie “danych informatycznych” jak i “przestępstw o charakterze terrorystycznym” definiowane będzie przez Szefa ABW, przez co skutkować może szeroką kontrolą zarówno treści, jak i sposobu funkcjonowania internetu.
Ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (ISP) wchodzi w życie 16 czerwca. Zapewnia ona bardziej przejrzyste i łatwiejsze stosowanie reguł ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego. Jedną z najważniejszych zmian jest określenie jednolitych zasad i standardów udostępniania zasobów dziedzictwa kultury. Ustawa przewiduje możliwość pobierania opłat za udostępnianie ISP przez muzea – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowuje projekt rozporządzenia w tej sprawie.
Nasze stanowisko w sprawie maksymalnych stawek opłat za ponowne wykorzystanie informacji sektora publicznego nakładanych przez muzea znajdziesz tutaj.
Na stronie https://tuinderlusten-jheronimusbosch.ntr.nl/en możecie odbyć fascynującą podróż po obrazie Hieronima Boscha „Ogród rozkoszy ziemskich” właśnie dzięki możliwości ponownego wykorzystania zasobów dziedzictwa.
Przeprowadzona w ostatnich latach digitalizacja zasobów sztuki i dziedzictwa polskich instytucji kultury, zwłaszcza muzeów, jest ogromną szansą na demokratyzację dostępu do kultury. Uważamy jednak, że przedstawiona propozycja maksymalnych stawek opłat zawiera kwoty na tyle wysokie, że uruchomiony już potencjał ponownego wykorzystania nie będzie w pełni się realizował w sposób, jaki już możemy zaobserwować.
W naszej opinii na temat przyjętego tekstu ustawy o re-use z zadowoleniem podkreślaliśmy progresywne rozwiązania – poszerzony został katalog dokumentów udostępnianych w celu ponownego wykorzystywania o zasoby będące w posiadaniu bibliotek (w tym naukowych), muzeów i archiwów państwowych, a ustawa reguluje również dostęp obywateli do danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz Państwowego Instytutu Geologicznego, co wcześniej wywoływało wiele kontrowersji. Naszym zdaniem nakładanie tak wysokich stawek za wykorzystywanie informacji sektora publicznego będzie krokiem w tył w kwestii dostępności i wykorzystywania przez obywateli informacji sektora publicznego, w tym przypadku zasobów dziedzictwa narodowego.
Chcesz wiedzieć więcej o potencjale ponownego wykorzystania zasobów dziedzictwa kultury? Zajrzyj do raportu opracowanego przez Smithsonian Institution.
Dlatego też postulujemy, aby zaniechać pobierania opłat za udostępnianie już zdigitalizowanych materiałów, niezależnie od celu ich wykorzystania. Ponadto jesteśmy przekonani, że dalsze finansowanie digitalizacji zasobów polskich muzeów jest konieczne, a opłaty z tytułu udostępniania cyfrowych zasobów nie powinny być traktowane jako źródło środków finansowych na ten cel. Apelujemy do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o ustalenie stawek adekwatnych i oddających realną wycenę godzinową pracy muzealników, która nie będzie zniechęcała do ponownego wykorzystywania zasobów dziedzictwa narodowego – równą niezależnie od celu wykorzystania dla podmiotów komercyjnych i niekomercyjnych.
W odpowiedzi na zaproszenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego do udziału w pracach nad wdrożeniem do polskiego porządku prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/26/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych dotyczących praw do utworów muzycznych do korzystania online na rynku wewnętrznym, przedstawiliśmy nasze stanowisko.
Pełna treść stanowiska dostępna jest w formacie PDF.
Jako jedyni w Polsce przeprowadziliśmy kompleksowe badanie danych finansowych organizacji zbiorowego zarządzania. Autorzy i autorki raportu przyjęli sobie za cel próbę̨ odpowiedzi na pytania o skuteczność́ przyjętego mechanizmu funkcjonowania polskich organizacji zbiorowego zarządzania ze względu na społeczne znaczenie tych podmiotów. Braliśmy również udział we wcześniejszych konsultacjach dotyczących samej dyrektywy.
Z zadowoleniem zauważamy, że większość regulacji zawartych w rozdziałach I i II Dyrektywy dotyczących funkcjonowania i przejrzystości finansowej wszystkich organizacji zbiorowego zarządzania została już wprowadzona do polskiego prawa, w ty w szczególności obowiązek publikacji sprawozdań finansowych. W tym zakresie implementacja Dyrektywy do polskiego porządku prawnego nie powinna stwarzać trudności. Polski ustawodawca w znacznej mierze wyprzedził ustawodawcę europejskiego wprowadzając standardy przejrzystości dla polskich OZZ.
Niewątpliwie jednak implementacja dyrektywy stwarza możliwość wprowadzenia zmian w prawie autorskim w celu lepszej adaptacji regulacji do potrzeb społeczeństwa informacyjnego. Jeśli organizacje zbiorowego zarządzania chcą pozostać ważnym pośrednikiem dla rekomercjalizującej się kultury i odpowiedzialnie zarządzać swoją reputacją, powinny modyfikować myślenie o swojej roli w ochronie praw autorskich. W czasach rozwoju mediów społecznościowych, elektronicznych usług płatniczych (w tym mikropłatności) przy praktycznie nieograniczonych możliwościach wyszukiwania poprzez sieć i przeglądarki, znaczenie podmiotów, których głównym celem jest zbiorowe pobieranie inkaso będzie malała. Będzie bowiem z czasem łatwa do zastąpienia, częściowo poprzez bezpośredni kontakt z fanami, a częściowo poprzez funkcje automatycznego zliczania odsłuchań, przeliczania należności z tytułu eksploatacji praw według dowolnego algorytmu, po zautomatyzowaną realizację płatności. Zmiany w prawie autorskim powinny zmierzać w kierunku takiego uregulowania kwestii OZZ, aby z jednej strony były one podmiotami transparentnymi, a z drugiej posiadały możliwość przystosowania się do zmieniających się warunków cyfrowych.